Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Trzy filary – Felieton Mariana Rajewskiego

 

To będzie bardzo trudna zima, mimo że rząd dwoi się i troi, żeby jakoś ulżyć Polakom, instytucjom i firmom w przetrwaniu wzrostu kosztów ogrzewania. Ciepło to jednak tylko część układanki, która obejmuje ceny energii. 

Sytuacja, w której się znaleźliśmy, nie jest czymś, co zaskoczyło analityków niczym zima drogowców. Od kilkudziesięciu lat wiedzieliśmy, że tak się stanie, tylko oczywiście każdy kolejny rząd był święcie przekonany, że nastąpi to za kolejnej kadencji i z problemem będą zmuszeni zmierzyć się „oni”. Europejskie elity już dawno temu uznały, że człowiek byłby najszczęśliwszy, gdyby wrócił do szałasów i jaskiń. Stąd najpierw namolnie promowana moda na eko i organic, a potem, kiedy ci ideologiczni Rycerze Smętnego Oblicza dorwali się do władzy w Związku Socjalistycznych Republik Europejskich, postanowili na swoją wiarę nawracać ogniem i mieczem. Oczywiście nie mam na myśli literalnego ognia, który zostawia tak okropny ślad węglowy, tylko ogień płomiennych przemówień i miecz, którym odcina się niepokornych od unijnego budżetu. 

Naprawdę to wszystko byłoby zabawne, gdybyśmy mieli komfort drwić i do rozpuku śmiać się z dwulicowości europejskich dworów. Moglibyśmy wtedy sprawdzić, ile elektrowni węglowych działa w państwach, które nas od kilkudziesięciu lat przekupują i zmuszają do zamykania naszych kopalń, ile elektrowni atomowych funkcjonuje w krajach, z których płynęły pieniądze dla aktywistów i mediów podważających sens budowania w Polsce tego typu instalacji. 

Wreszcie moglibyśmy zapytać o gęstą siatkę powiązań, także partyjnych i personalnych, w całej Europie, nie tylko w Polsce, między lokalnymi decydentami a rosyjskim Gazpromem i kilkudziesięcioma spółkami od niego zależnymi. Moglibyśmy to zrobić i śmiechy byłoby co nie miara, ale nie mamy takiego komfortu, bo jesteśmy zajęci szukaniem po całej okolicy węgla w normalnej cenie i przyzwoitej jakości. 

Od początku lat 90. kolejne polskie rządy zamykały kopalnie, bo wmawiano nam, że węgiel to przeżytek, że się nie opłaca, że niszczy środowisko. Część Polaków uwierzyła w to, że mądrzej, rozsądniej jest oprzeć się na ruskim gazie albo na wietrze, który raz wieje, a raz nie. Część uznała nawet, że przecież możemy postawić na panele fotowoltaiczne, których w naszym kraju jedyny sens opiera się na dopłatach. 

Już wtedy, krótko po transformacji, która przecież niczego kluczowego tak naprawdę nie przetransformowała, było dla wielu trzeźwych analityków oczywiste, że postęp technologiczny i rosnące zapotrzebowanie na energię będą wymagały dywersyfikacji własnych, narodowych, źródeł energii. Sugerowano trzy filary, z których do dzisiaj dwóch nawet nie dotknęliśmy, a trzeci konsekwentnie niszczymy. Jeśli to nie jest pełzająca zdrada stanu realizowana rękami konkretnych ludzi od kilkudziesięciu lat, to trudno o bardziej wyrazisty przykład tej zbrodni. 

Pierwszym filarem miał być oczywiście węgiel. Polska stoi węglem, jest jednym z europejskich potentatów. Polskie złoża węgla są wyrażane w jednostkach, które rozumieją tylko eksperci od tego tematu, tyle go jest pod naszymi stopami. 

Od trzydziestu lat wmawia się nam, że to paliwo jest nie-ekologiczne, nie-ekonomiczne, złe. I kolejne rządy pod dyktando Berlina, Brukseli, Paryża i innych stolic zamykały kolejne kopalnie ku rozpaczy nie tylko górników, do których przecież jeszcze niedawno, za rządów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego strzelano gumowymi kulami, ale i ekspertów, którzy wprost mówili, że to droga donikąd. W efekcie dzisiejsze wydobycie nie jest w stanie zaspokoić potrzeb 

Drugim filarem miał być potencjał energetyczny polskich rzek, kaskadyzacja co najmniej Wisły, a być może także Odry i uruchomienie na każdym progu elektrowni wodnej. Nie tylko byśmy mieli zieloną, zeroemisyjną i tanią energię, ale równocześnie byśmy mogli zdjąć z polskich dróg tysiące tirów, bo towary z bałtyckich portów moglibyśmy transportować w głąb kraju barkami, co dzisiaj jest absolutnie niewykonalne ze względu na stan koryta Wisły. Temat ugrzązł w formalnościach, został rozpracowany przez eko-terrorystów finansowanych zza granicy. 

Trzeci filar, to energia jądrowa, bezpieczna i tania. Tutaj widzieliśmy przez te wszystkie lata cuda, ekwilibrystyczne sztuczki polegające choćby na tym, że przez pięć lat działająca za rządów Donalda Tuska spółka powołana w celu budowy elektrowni nie wybrała nawet lokalizacji inwestycji. Miliony poszły w piach, ale cel osiągnięto: w sprawie konkretnej budowy nikt nawet palcem nie ruszył. I to przecież chodziło! 

Zima będzie bardzo ciężka, ale przecież potem przyjdą kolejne. A my w ciągu roku nie wybudujemy ani elektrowni atomowej, ani nie postawimy progów na Wiśle, ani tym bardziej nie otworzymy żadnej kopalni węgla. Jesteśmy w czarnej i zimnej…

Marian Rajewski

Kategoria:
Marian22 girlsmoney