Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Skansen Bydgoszcz – Felieton Pawła Skuteckiego

Fascynują mnie ślady przeszłości, echa starego, dawno już nieistniejącego świata. W reliktach historii widzę pewien specyficzny, hipnotyzujący urok. Dobrze, że mamy w języku polskim tak wiele tropów, ale otwierają one swoje przestrzenie tylko przed świadomym, przygotowanym uczestnikiem języka.

Tymczasem w Bydgoszczy do paru takich żywych skamielin, skansenów, zamarynowanych w occie śladów mrocznej, przepełnionej paradoksami, pozornie nierealnej i niemożliwej rzeczywistości wciąż możemy wejść!

Kiedy brakuje komuś mocnych wrażeń, nie ma środków i możliwości na przygodę virtual (para) reality może po prostu pójść do którejś z licznych placówek Poczty Polskiej i spróbować na przykład odebrać paczkę posiadając jej numer i kod odbioru. Taki numer, który „przechodzi” we wszystkich firmach kurierskich, tutaj jest niemożliwy! Panie z okienka mają swoje zakorzenione w czasach Bolesława Bieruta procedury i bez dowodu osobistego lub pisemnego pełnomocnictwa nic nie wskórasz.

Poczta to mimo wszystko doświadczenie, które zna chyba większość z nas, w odróżnieniu od karkołomnej gry miejskiej w podróż komunikacją publiczną w godzinach szczytu. To już zadanie dla bardziej zaawansowanych fanów sportów historyczno-ekstremalnych.

Ale na prawdziwych smakoszy, wytrawnych i zdeterminowanych badaczy kultury, organizacji i światów znanych z zakurzonych już lektur czeka Wojewódzki Ośrodek Medycyny Pracy.

Przechodząc przez drzwi tej placówki zostajemy wciągnięci w grę, którą opisywali najwięksi twórcy: Kafka, Heller, Gogol, Zamiatin. To jest gra bez żadnych zasad, jakby escape room bez podpowiedzi, jak krzyżówka w obcym języku i nieznanym alfabecie. Coś pięknego! Bez Ariadny nie wyjdziesz z tego o zdrowych zmysłach.

Właśnie dałem się w to wciągnąć. Jestem na trzecim etapie czekając już kilkadziesiąt minut pod kolejnymi drzwiami, ale realizm tej gry jest porażający: nikt nie wie z ilu etapów ona się składa i co najważniejsze jakie są kryteria dające szanse na wygraną! Na każdym etapie można odpaść, od najbardziej niepozornych postaci można dostać zarówno bana, jak i zostać cofniętym o kilka pól.

Na planszy są też poukrywane bonusy, na przykład dzisiaj były dodatkowe punkty dla nauczycieli, którzy mogli przeskoczyć parę pól, a szczęśliwcy – jak ja! – trafili już po paru ruchach na metę, czyli do gabinetu pani dyrektor po odbiór dokumentu z pieczątkami (to takie czerwone znaczki, które dodają powagi – przypis dla młodszych czytelników) zaświadczający ukończenie gry.

Absurd sytuacji jest potworny, bo oczywiście jest to kompletnie do niczego niepotrzebne. Badania lekarskie przed przyjęciem do pracy są większą fikcją niż mit o bezstronności sędziów i bajka o etyce mediów. Absolutnie nikt nie traktuje ich serio, ani lekarze, ani „pacjenci”, ani pracodawcy.

O ile w prywatnych przychodniach takie badania są traktowane zgodnie z ich rzeczywistą wartością, to w takich cudacznych instytucjach jak Wojewódzka Przychodnia Medycyny Pracy wszyscy zawzięcie udają, że wierzą w te wszystkie gusła i przepisy wymyślone najprawdopodobniej przy mocno zakrapianych biesiadach finansowanych przez środowisko lekarzy wyspecjalizowanych w medycynie pracy.

Mimo wszystko początkującym fanom rzeczywistości alternatywnych polecam coś łatwiejszego: pocztę, kupno biletu i przejażdżkę autobusem w godzinach szczytu albo wydostanie z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego odpisu jakiegoś dokumentu wydanego przez Wyższą Szkołę Pedagogiczną lub Akademię Bydgoską, których uniwersytet jest przecież prawnym i faktycznym kontynuatorem.

I tak sobie myślę: może by zrobić unikatową w skali kontynentu uliczną, wcieleniową grę edukacyjną bazującą na konkretnych zadaniach do wykonania i pokazującą dlaczego komuna była tak niewydolna i musiała upaść? Te parę miejsc i instytucji na mapie Bydgoszczy trzeba koniecznie chronić, może nadać im status skansenu?

Mam oczywiście świadomość, że takich miejsc, instytucji, organizacji, urzędów jest w skali kraju bardzo wiele, ale przecież to nie może wiecznie trwać. Poczta Polska musi zbankrutować, paść na pysk, pójść z torbami, bo jej istnienie jest jak tak samo sensowne, jak związek zawodowy dorożkarzy, karta rowerowa albo karta pływacka. Poczta Polska musi upaść i upadnie. Inne relikty głębokiej komuny także prędzej czy później odejdą do historii.

A wtedy będziemy mogli zaprosić turystów do Bydgoszczy, gdzie będą mogli zobaczyć na własne oczy realia dawnych czasów. Ludzie dzisiaj lubią reality show, cosplay i inne tego typu atrakcje oparte na wcielaniu się w role. Każdy pedagog powie, że to najlepsza metoda edukacyjna, a panie z poczty, z UKW, z WPMP od wielu lat w pocie czoła szlifują swoje umiejętności. Żal byłoby tego nie wykorzystać.

Paweł Skutecki

 

paweł.skutecki@wolnadroga.pl

Kategoria:
skuter05 Wikipedia