Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Prawdziwa epidemia – Poza koleją – felieton Mariana Rajewskiego

Wielu bystrych obserwatorów z zewnątrz i wewnątrz podejrzewało, że mamy coś nie tak pod sufitem. Że mamy kuku na muniu. Że po prostu nam się klepki poprzestawiały. Tak myśleli politycy, marketingowcy polityczni, tak myślą szefowie telewizji wszelakich. 

Teraz dostaliśmy na piśmie, czarno na białym, że się mylą. Aż trzy czwarte Polaków jest zupełnie zdrowych na umyśle! I to jest dobra wiadomość, zła natomiast jest taka, że co czwarty z nas doświadcza różnych zaburzeń psychicznych. I nie chodzi wcale o pomroczność jasną przy urnach. 

Żeby zejść na poziom bardziej poważnej dysputy napiszę od razu: osiem milionów Polaków ma problemy natury psychicznej – takie są wyniki badań EZOP II przeprowadzonych przez Instytut Psychiatrii i Neurologii, ale tylko 16 procent z tej liczby skorzystało z pomocy psychiatrycznej lub psychologicznej. 

W tej liczbie najliczniej reprezentowane są zaburzenia związane z alkoholem. Rocznie z uzależnienia od kieliszka leczy się ponad dwieście tysięcy osób, ale to tylko czubek góry – faktycznie problem dotyka kilku milionów Polaków, nie tylko mężczyzn, nie tylko dorosłych.

Jeszcze przed erą epidemiczną problemy psychiczne krążące wokół uzależnień i depresji dotykały coraz częściej i coraz młodszych Polaków. Dzisiaj, po miesiącach pozamykanych szkół, nauki zdalnej i wszechobecnej paniki epidemicznej, to plaga. Zaburzenia rozwojowe dotykają prawie pół miliona polskich dzieci poniżej szóstego roku życia. 

Kolejne ponad pół miliona pacjentów potrzebujących pomocy psychologicznej lub psychiatrycznej jest w wieku od siedmiu do siedemnastu lat. Armia pokaleczonych dzieciaków, która stopniowo wchodzi na rynek pracy, w dorosłe życie. 

Te dzieciaki cierpią na milion sposobów. Są w matni uzależnień od wszystkiego: od substancji psychoaktywnych, alkoholu i narkotyków, od seksu, urządzeń elektronicznych, Internetu, zakupów. Mają zaburzenia odżywiania. Nie mówimy o uroczo neurotycznych postaciach rodem z filmów Woody Allena, tylko o potwornie cierpiących młodych ludziach potrzebujących ciężkiej terapii, psychologicznej i/lub farmakologicznej, a czasem po prostu hospitalizacji. Łącznie ponad milion Polaków poniżej osiemnastego roku życia, wyobrażacie Państwo sobie tę liczbę? 

Polskie dzieci od czasów drugiej wojny światowej nie cierpiały tak bardzo. W ubiegłym roku ponad setka polskich dzieci skutecznie popełniła samobójstwo. Jak potwornie musiały te dzieci walczyć ze swoimi demonami, żeby w akcie ostatecznej desperacji i poczucia porażki odebrać sobie życie? 

A w tle widzimy kompletny upadek systemu ochrony zdrowia psychicznego w Polsce. Dzisiaj mamy raptem 453 psychiatrów dziecięcych w całym kraju. Na ponad milion cierpiących na zaburzenia psychiczne dzieci. Taki system… 

Publiczna opieka nad zdrowiem psychicznym praktycznie nie istnieje. Dostęp do psychologa czy terapeuty w ramach płaconej na NFZ składki jest iluzoryczny. Nie ma zresztą takiego klimatu, zaburzenia psychiczne i korzystanie z pomocy specjalistów, to wciąż temat tabu. Jest może moda na trenerów personalnych, mówców motywacyjnych itp., ale to kwestia młodych, przystojnych, uśmiechniętych ludzi na zdjęciach, a nie nastolatków ze łzami w oczach. Póki nie zmieni się podejście do kwestii dobrostanu psychicznego, póty osoby cierpiące będą stygmatyzowane. 

Siedem milionów dorosłych i milion dzieci z problemami psychicznymi. To powinno natychmiast wzbudzić potężną, głośną dyskusję. O epidemii zaburzeń powinni w telewizorze rozmawiać politycy, dziennikarze, lekarze, socjologowie, historycy, psychologowie i pedagodzy. 

A tymczasem rozmowa toczy się o wszystkim innym, byle nie o tym… Prawdziwa epidemia, z której nadzwyczaj łatwo drwić i robić żarty, ale kiedy zrozumiemy, jak potworne krzywdy czają się za każdą przytaczaną liczbą, to uśmiech schodzi z twarzy i pojawia się przerażenie. 

Co zrobiliśmy nie tak, że cierpi milion dzieci? Na miły Bóg, gdzie popełniliśmy błąd i możemy go jeszcze naprawić? I przede wszystkim, dlaczego ten temat jest tak szczelnie okrywany zasłoną milczenia?

Marian Rajewski

Kategoria:
A mental health concept of a hooded man holding his head in his hands. With his body disolving and floating away.