Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Początek historii – Z trzeciej strony – Felieton Mirosława Lisowskiego

„Ten kto nie szanuje i nie ceni swej przeszłości, nie jest godzien szacunku teraźniejszości, ani prawa do przyszłości” – Józef Piłsudski

Historia uczy pokory. I nie jest to prawda objawiona. Każdy z nas może odczuć ją na sobie. Jesteśmy przecież częścią historii. Niekiedy małej, a czasami, wraz z całym pokoleniem, wielkiej.

Czy z takim momentem naszych dziejów mamy teraz do czynienia? Moim skromnym zdaniem tak. Oto na naszych oczach (a i po części z naszym sprawstwem) zmienia się świat. Nic już nie będzie takie same. 

W roku 1992 Francis Fukuyama, amerykański politolog, filozof polityczny i ekonomista, ogłosił „koniec historii”. Uznał, że liberalna demokracja i związany z nią wolny rynek są (za Wikipedią): „ostateczną, lepszą formą ustrojową, lepszą niż monarchia, faszyzm czy komunizm. Miałaby ona być jednocześnie końcem historii, przez wyczerpanie się nowych projektów ustrojowych”. 

24 lutego 2022 r. początek ma nowa historia świata. I nie jest jej twórcą (sprawcą?) Władimir Putin. On tylko jest emanacją wielkoruskiej chęci zdobywania świata. Ktoś mu na to pozwolił. Nie tylko moskiewska ulica…Ktoś dał narzędzie do realizacji imperialnych planów. 

Zresztą ten „ktoś” nadal go wspiera. Wiele jest na to dowodów. Pisałem w tym miejscu niedawno o Rapallo 2.0. 

Przypomnę… To 100 lat temu rozpoczęło się bratanie Niemiec (wówczas jako Rzesza Niemiecka) i Rosji (wtedy Związek Radziecki). Warto przypomnieć ten fakt i jego konsekwencje. 

To tam określono ramy współpracy wojskowej. Za Wikipedią: Jej przedmiotem było zaopatrzenie Armii Czerwonej przez Reichswehrę w broń i amunicję oraz pomoc niemieckich specjalistów i inżynierów wojskowych w rozbudowie przemysłu zbrojeniowego ZSRR. W układzie wojskowym Niemcy zobowiązały się do zaopatrzenia Rosjan w broń, amunicję, rozbudowanie radzieckiego przemysłu zbrojeniowego przez specjalistów niemieckich oraz udzielenie wysokich kredytów na zbrojenia w zamian za udostępnienie Niemcom radzieckich poligonów zlokalizowanych nad rzeką Wołgą i Kamą dla zakazanych traktatem wersalskim rodzajów broni pancernych, lotniczych i gazowych.

Należy także wspomnieć o przedziwnej roli Francji, która nie dość, że pomimo embarga wprowadzonego w roku 2014 wspierała militarnie Rosję… To teraz jej prezydent odbywa co rusz pogawędki ze zbrodniarzem wojennym… Kanclerz Niemiec też dzwoni na Kreml. Ciekawe o czym tak godzinami rozmawiają? I po co?

Jak to mawia się w takich sytuacjach: Z terrorystami się nie rozmawia. Do terrorystów się strzela!

Dzisiaj często przywołuje się wrzesień 1939 roku i los Polski, by przypisać Ukrainie podobną rolę i równie dramatyczne konsekwencje. To porównanie jest jak najbardziej zasadne. Tak, jak wtedy, to osamotnienie jest uderzające. 

I historia się powtarza… Wtedy Niemcy mieli układ z Rosją Sowiecką… I gospodarczy, i polityczny, i wojskowy… I teraz jest tak samo.

Pójdę w swoich rozważaniach dalej. Jeśli – co nie daj Boże – Putin (lub inny dyktator posługujący się cyrylicą) napadnie na Polskę, to też otrzymamy propozycję pomocy… W postaci 5 tysięcy hełmów, no i ogromne słowa wsparcia… O wielkim oburzeniu nie wspominając.

Skąd te kasandryczne wizje? Ano nie trzeba być wielkim znawcą, by zauważyć, że cywilizowany świat zatracił instynkt samozachowawczy. Szczególnie po upadku komunizmu, kiedy uznano, jak wspomniany Fukuyama, że zło minęło i teraz nastanie jeno sielanka. Pieniądz stał się najważniejszy. To „deale” zaczęły rządzić światem. Przymykano oczy na to, z kim się je zawiera. Ważne, by kasa się zgadzała.

I dlatego, dla takiej Francji, Niderlandów, czy Niemiec, jakaś tam Polska (jak teraz Ukraina) nie jest warta utraty świętego spokoju i płynących tu ówdzie strumieni euro, czy dolarów. Zawsze znajdzie się jakieś uzasadnienie bezczynnością… Jak teraz… Że zimno będzie w domach albo że firmy nie będą mieć zbytu, a to doprowadzi do bezrobocia (to wersja niemiecka A.D. 2022). 

Nie miejmy złudzeń. Europa Zachodnia nie będzie za nas umierać. Za jakiś Gdańsk, czy inną Bydgoszcz. 

Zresztą, wracając do realiów, relatywizowanie już idzie pełną parą… I szukanie alibi. Ukrainę nie zaatakowała Rosja, tylko „wojska Putina”. Hitler w końcu też nie był Niemcem, tylko „nazistom”.

Niestety nie tylko w Europie słyszymy takie „mądrości”. Jeden z rzeczników prasowych amerykańskiego rządu (przemilczę nazwisko z wrodzonej łaskawości) pozwolił sobie na stwierdzenie, że Ukraina leży „przy granicy z Europą”. Dając do zrozumienia, że to jakaś inna cywilizacja.

A tak nawiasem mówiąc, to warto czasami posłuchać amerykańskich konferencji prasowych, bo można dowiedzieć się ciekawych rzeczy. Na przykład, że przerzucone właśnie na Podkarpacie wojska amerykańskie mają przede wszystkim za zadanie ochraniać odwrót obywateli USA z Ukrainy.

I to jasne określenie roli jankesów na naszej ziemi wskazuje, że sojusze sojuszami, ale podstawą naszego bezpieczeństwa powinna być polska armia. Może i półmilionowa, jak w Turcji. Wyposażona po zęby. Silna, zwarta i gotowa! By nikt nie pomyślał o jakichś zielonych ludzikach, czy innych ufoludkach nad Wisłą i Odrą.

Wracając do historii… 9 października 1610 roku wojska Rzeczypospolitej pod dowództwem hetmana Stanisława Żółkiewskiego obsadziły moskiewski Kreml… I Putin o tym doskonale wie…

pastedGraphic.png

Kategoria:
Mirosław Lisowski