Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Nasze prawo ukraińskie (1) – Felieton Piotra Świąteckiego

W Dzienniku Ustaw z 12 marca br. pod pozycją 583 została opublikowana ustawa z tej samej daty, z 12 marca 2022 r., o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa. To pierwszy z aktów związanych ze skutkami wojny na Ukrainie, zapoczątkowanej wejściem tam wojsk rosyjskich – pierwszy w polskim prawie, lecz z pewnością nie ostatni akt „naszego prawa ukraińskiego” (używam tego terminu w odniesieniu do aktów prawnych związanych z tą wojną). Wydanych już zostało kilka aktów wykonawczych do tej ustawy, uchwalono też ustawę o szczególnych regulacjach w zakresie transportu i gospodarki morskiej w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium Ukrainy. 

Ustawa z 12 marca br. określa szczególne zasady zalegalizowania pobytu obywateli Ukrainy, którzy przybyli na terytorium Rzeczypospolitej w związku z działaniami wojennymi po 23 lutego 2022 r. oraz świadczenia na ich rzecz. Z założenia goście mają korzystać z tych przywilejów przez nie więcej niż 18 miesięcy; ustawodawca założył bowiem, że jest to czas, po którym te przepisy nie będą już potrzebne, bo skończy się wojna, uchodźcy powrócą do kraju lub znajdą swoje miejsce w Polsce. Jeśli ta prognoza się nie spełni, ustawę zawsze przecież można znowelizować. 

Do szczegółowej relacji na temat postanowień ustawy przejdę w kolejnym odcinku „Kolei na prawo”. Dziś kilka ogólnych uwag wstępnych. W pierwszym rzędzie należy przypomnieć, że znaczna część nowych przepisów jest wykonaniem zobowiązań Polski wynikających z prawa międzynarodowego, Konstytucji i zwykłej moralności (przyzwoitości). Pisałem już w tym miejscu – gdy nasza uwaga koncentrowała się na granicy z Białorusią – o międzynarodowych obowiązkach „bezpiecznego kraju” wobec tych, którzy chronią swoje życie i zdrowie, uciekając przed wojną lub prześladowaniami. Większość spośród ponad dwóch milionów osób przekraczających naszą granicę z Ukrainą w ostatnich kilkunastu dniach jest w takiej sytuacji, choć oczywiście będą wśród nich pewnie też i tacy, którzy skorzystali z okazji wojny, by znaleźć się na zachodzie. Nie ma jak weryfikować motywacji, poczucie bezpieczeństwa nie jest bowiem do końca kategorią obiektywną. Faktem jest, że rakiety uderzają także kilkadziesiąt kilometrów od polskiej granicy. 

Wspominam o zobowiązaniach konstytucyjnych – na przykład, zgodnie z art. 68 ust. 1 Konstytucji każdy ma prawo do ochrony zdrowia. Każdy człowiek na terytorium Polski, nie tylko nasz, polski obywatel. Oznacza to konieczność objęcia ochroną zdrowia także imigrantów, ale nie jest to dokładnie taka sama ochrona, jaka wynika z naszego ubezpieczenia zdrowotnego. Również z innych przepisów Konstytucji można wywieść pewne obowiązki wobec naszych gości. Zaś moralność – w naszej cywilizacji oparta na chrześcijaństwie – nakazuje otaczanie troską słabych (kobiety i dzieci), bezradnych, bezdomnych. Państwo europejskie nie może pozostawić ich samym sobie, skoro już znaleźli się na jego terytorium. A nie można było ich nie wpuścić, skoro do Polski wchodzą z kraju ogarniętego wojną. Na tym polega istotna różnica pomiędzy uchodźcami z Ukrainy (zresztą pochodzącymi również z innych państw), a uchodźcami podejmującymi próby wejścia na nasze terytorium z Białorusi. Ci z Białorusi byli już w bezpiecznym państwie i co więcej – próbowali wedrzeć się do Polski siłą. 

Uprawnienia przyznane imigrantom sięgają jednak dalej, niż wynikałoby to z zobowiązań międzynarodowych i konstytucyjnych. Jak wskażę w kolejnym odcinku „Kolei na prawo”, zostaną oni też objęci instrumentami wsparcia, z których Polacy korzystają od niedawna (przykładem jest „500+”), a których zapewne u siebie nie mieli. Jak się zdaje, jest w tym głębszy zamysł i nie da się wykluczyć, iż wydane dziś środki okażą się dobrą inwestycją w przyszłość. 

Pojawienie się w Polsce ponad dwóch milionów uchodźców to olbrzymie wyzwanie. Przy ograniczonych zasobach konieczna jest sprawna koordynacja państwa. Pospolite ruszenie jest olbrzymim marnotrawstwem: na przykład jeden maszynista może przewieźć pociągiem więcej osób, niż stu kierowców samochodami osobowymi. Toteż fala migrantów to wielki sprawdzian sprawności administracji, na którą – naturalną rzeczy koleją – po pierwotnej euforii spadnie obowiązek zajęcia się przybyszami. Nie ma się też co oszukiwać – to także wielkie koszty, konieczność rezygnacji z innych wydatków państwa, to też np. zwiększenie obciążenia służby zdrowia zmaltretowanej pandemią i kolejne utrudnienie dostępu do jej świadczeń. Wojna na Ukrainie przynosi nam również inne koszty – nie tylko gospodarcze. Ale nasi ukraińscy sąsiedzi tracą zdecydowanie więcej – dorobek życia, infrastrukturę państwa, wielu traci życie. Władze Ukrainy oczekiwałyby od nas więcej – także zaangażowania militarnego, lecz to jest sprzeczne z interesami Polski.

Napływ emigrantów z Ukrainy może się jednak również okazać szansą, jeśli Polska potrafi wykorzystać ich ręce, umysły i uniknąć większych napięć na tle różnic kulturowych (bo zupełnie uniknąć się ich nie da…). Większość przybywających potrafi docenić polską gościnność, nie nadużywać jej, i takie przypadki, jak blokada drogi krajowej w Kukurykach przez radykalną grupę ukraińską, są wyjątkiem. 

Miejmy nadzieję, że wojna wkrótce się skończy, że Polska nie zostanie w nią wciągnięta, a powracający do domów zachowają we wdzięcznej pamięci otrzymaną pomoc, co zbliży nasze narody. Część przybyszy niewątpliwie już u nas pozostanie, chociażby dlatego, że nie będą mieli już niestety do czego wracać. Zostaną, tak jak przez stulecia znajdowali tu swoje miejsce na gościnnej polskiej ziemi Tatarzy, Ormianie, Niemcy, Żydzi, Rosjanie i przedstawiciele wielu innych narodów…

W kolejnym odcinku „Kolei na prawo” napiszę o rejestracji imigrantów z Ukrainy, ich uprawnieniach socjalnych i gospodarczych i innych postanowieniach „naszego prawa ukraińskiego”. 

Piotr Świątecki

Kategoria:
Piotr22