Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Myśleć po polsku – Felieton Pawła Skuteckiego

Już nie tylko skrajni komentatorzy polskiej sceny politycznej wskazują na podobieństwa między obecnym stanem państwa, a sytuacją przedrozbiorową. Tak wówczas, jak i dzisiaj największym niebezpieczeństwem dla polskiej suwerenności jest wcale nie tak liczne, ale bardzo głośne grono osób wpływowych zarówno w polityce wewnętrznej, jak i na arenie europejskiej. A Polacy w zdecydowanej większości, jeśli przyłożyć czystą lupę, także przejawiają sporo podobieństw do ówczesnego, podzielonego na wiele sposobów narodu.

Bez wątpienia od dłuższego czasu stoimy na rozdrożu. Polską targają sprzeczne postulaty, jedni chcą uchodźców, inni bezpieczeństwa, jedni chcą wprowadzenia euro, inni wolą złotówkę. Niektórzy obserwatorzy sceny politycznej dzielą polską scenę polityczną na frakcję niemiecką i amerykańsko-żydowską. Gdzieś między tymi dwoma potężnymi blokami przemykają agenci – świadomi lub nie – wpływu rosyjskiego, chińskiego, brytyjskiego, francuskiego i jeszcze paru innych, ale z trudem można dopatrzeć się polityków i frakcji propolskich. Oczywiście polską flagą zasłaniają się wszyscy, nawet ci, którzy hymn znają jedynie szczątkowo.

Prawo i Sprawiedliwość popełniło masę błędów politycznych i gospodarczych, masę katastrof personalnych, ale pod jednym względem nawet przeciwnicy tego ugrupowania muszą przyznać rację: PiS jak żadne ugrupowanie polityczne wcześniej postawiło na badanie status quo i analizy strategiczne dotyczące Rzeczpospolitej. Można się zżymać, że powoływane hurtowo instytuty i fundacje bywały traktowane jak dojne krowy dla działaczy, których horyzonty intelektualne i kompetencyjne nie sięgały dalej niż na własne konto w banku. Były oczywiście też i takie przypadki. Ale wcześniej nikt, absolutnie żaden rząd nie był zainteresowany choćby iluzorycznie niezależnymi od władzy analizami. Na całym świecie think tanki są dla władz szalenie ważnymi partnerami, bo spoza rządowych gabinetów po prostu jest lepszy widok na rzeczywistość. A jeśli chodzi o rozwój kraju, o zagrożenia wewnętrzne i zewnętrzne, o wydarzenia możliwe i prawdopodobne, to nie ma gorszego doradcy niż własna ambicja i wszechwiedza.

Tutaj malutka dygresja. W 2015 roku miałem rzadką okazję obserwować z bardzo bliska moment przeobrażenia, transformacji emocjonalno-intelektualnej całkiem sporego grona osób, które właśnie brały odpowiedzialność za państwo w swoje ręce. Brałem wtedy udział w zaprzysiężeniu nowowybranych posłów (trudno w to uwierzyć, ale wówczas obowiązującą formą żeńską tego określenia było po prostu „pani poseł”). Proszę sobie wyobrazić, że ludzie, którzy dzień wcześniej miewali wątpliwości, rozterki, pytali innych o radę, prowadzili czasem drażniąco długie rozmyślania przed podjęciem różnych decyzji lub w ogóle przed wypowiedziami na różne tematy, dzień po zaprzysiężeniu stawali się innymi ludźmi. Już nie musieli się nad niczym zastanawiać, już mieli gotowe odpowiedzi na wszystkie pytania. Przepoczwarzeni z politycznych larw w poselskie motyle latali wysoko, hen przy sufitach ludzkiej chwały.

To cud, że przez osiem lat rządów PiSu udało się mimo wszystko powołać do życia całkiem spory zbiór instytucji mających zajmować się profesjonalnie myśleniem o Polsce, przygotowywaniem raportów, analiz i strategii, przewidywaniem zagrożeń i proponowaniem środków zaradczych. Jasne, powtórzę się: bywało i tak, że czasem zatrudniano w tych instytutach ludzi z politycznego klucza, bywało i tak, że pieniądze stamtąd wyciekały w sposób niewłaściwy. Ale powstawały i wciąż powstają takie opracowania, jak choćby „Raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej 1939-1945” opracowany przez Instytut Strat Wojennych im. Jana Karskiego.

Potrzebujemy dzisiaj mocnego wstrząsu intelektualnego. Głośnej debaty na temat przyszłości Polski, bo na razie obie frakcje rwą sukno na siłę, nie zajmując sobie głowy przekonywaniem Polaków do swoich racji. Jest to w pewnym sensie zrozumiałe, bo przecież tak samo robiono przed referendum w sprawie wejścia Polski do Unii Europejskiej. Nie było przecież żadnej rozsądnej, merytorycznej dyskusji. Obrzucano po prostu inwektywami tych, którzy myśleli inaczej.

Teraz jest chyba jeszcze gorzej, bo garstka Polaków wie, o jaką stawkę toczy się gra, a spragnionym politycznej krwi masom rzuca się jakieś niewiele znaczące ochłapy, o które zażarcie walczą tygodniami i miesiącami. I tak zamiast o polskiej suwerenności, o polskich aspiracjach, sojuszach i konkretnych strategiach gospodarczo-politycznych wojna polsko-polska toczy się pod sztandarami LGBT i funduszu kościelnego.

Paweł Skutecki

Kategoria:
Warszawa, 02.05.2017. Obchody Dnia Flagi RP oraz Dnia Polonii i Polaków za Granicą - flaga podczas uroczystości na dziedzińcu Belwederu w Warszawie, 2 bm. Prezydent Andrzej Duda wręczył odznaczenia państwowe oraz flagi państwowe organizacjom z kraju i polonijnym. Przekazał też legitymacje szkolne uczniom polskiej szkoły w Londynie. Dzięki nim będą oni mieli prawo do takich samych zniżek, np. na przejazd środkami transportu publicznego, jak uczniowie szkół w kraju. (mr) PAP/Leszek Szymański