Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Kradzież – Felieton Zbigniewa Wolnego

 

Wojny od tysiącleci nieodłącznie związane są z życiem człowieka. Chyba jesteśmy na tej ziemi jedynymi istotami, które zabijają, jakże często bez istotnej przyczyny swojego pobratymca. Ktoś powie, że zwierzęta także zabijają, ale dzieje się to w ogromnej większości, kiedy chcą zaspokoić głód, albo w walce o możliwość przedłużenia gatunku. Choć większość walk o samice nie kończy się śmiercią przeciwnika. Z człowiekiem jest inaczej. Człowiek przekształcił zabijanie innego człowieka w wojenną machinę, która zabija tysiące, setki tysięcy ludzkich istnień i to w zasadzie bez większych konsekwencji. 

Na początku historii człowieka wojny były lokalnymi potyczkami, w których uczestniczyły dwa zwaśnione plemiona. Okładano się wtedy maczugami, ciskano prymitywne włócznie i kamienie. Z biegiem stuleci broń stawała się coraz bardziej wyrafinowana i skuteczna. Lokalne konflikty zaczęły obejmować narody, a w nowożytnej erze także kontynenty. 

Wojny zaczęły być globalnymi konfliktami, w których ginęło coraz więcej ludzi. W I Wojnie Światowej zginęło ponad 14 mln ludzi, a w II Wojnie Światowej już ponad 60 mln. Nie chcę nawet pomyśleć ile może ewentualnie zginąć ludzi w III Wojnie Światowej, do której tak dążą niektóre wielkie mocarstwa ogarnięte paranoją swojej wielkości. Dzisiaj człowiek, dzięki rozwojowi myśli technicznej ma broń, która może całą naszą planetę obrócić w kosmiczny pył. No i wtedy będzie koniec naszego świata. 

Każda wojna, to ofiary. Giną nie tylko żołnierze, ale przede wszystkim ludność cywilna, w tym dzieci, które są najstraszniejszymi i najbardziej bezbronnymi ofiarami. Dzisiaj doświadcza tego Ukraina, napadnięta przez żołnierzy zbrodniarza Putina. 

Jak podaje Wiesław Theiss, w swoim opracowaniu pt.: „Sieroctwo wojenne polskich dzieci (1939-1945). Zarys problematyki.” –  W czasie II Wojny Światowej, na terenie Polski, w wyniku działań eksterminacyjnych hitlerowskich Niemiec straciło życie około 2,025 mln dzieci, w tym 600 tys. dzieci żydowskich. 200 tysięcy polskich dzieci zostało wywiezionych do Niemiec w celach germanizacyjnych (z tego wróciło około 15%) 710 tys. dzieci podlegało przymusowym pracom fizycznym. 

Dane przerażają! Jednym z dzieci, przymuszonych do pracy przez okupanta był mój ojciec, który w wieku 15 lat musiał pracować ciężko fizycznie. 

Jedną z największych zbrodni, jaką Niemcy popełnili na polskich dzieciach, to tzw. „kradzież dzieci”. Około 200 tysięcy małych dzieci, w wieku od niemowlęcego do 10 lat zostało brutalnie ukradzionych prawowitym polskim rodzicom i wywiezionych do Niemiec. Były to dzieci, jak to określali Niemcy „rasowo wartościowe”. Podlegały one całkowitemu zniemczeniu. Okupant szukał dzieci wypełniających definicję przedstawiciela rasy aryjskiej, która wg hitlerowców była rasą panów, czyli dzieci o blond włosach i niebieskich oczach. 

Pierwsze polskie dzieci zostały skradzione z ziem polskich wcielonych do Rzeszy. Były to m.in. województwa pomorskie, poznańskie i śląskie. Proceder ten był prowadzony przez całą okupację. Zrabowane dzieci dostawały niemieckie nazwiska i mogły porozumiewać się tylko po niemiecku. Za mówienie po polsku były karane – przeważnie biciem. 

Czołową rolę w kradzieży polskich dzieci odegrała zbrodnicza organizacja Lebensborn – charytatywno-społeczne stowarzyszenie, powołana pod koniec 1935 roku, na mocy rozkazu Reichsfuhrera SS Heinricha Himmlera.  Organizacja podlegała SS i zajmowała się m.in. germanizacją skradzionych polskich dzieci. W założeniach miała przyczynić się do „hodowli nordyckiej rasy nadludzi”. Na okupowanych polskich ziemiach ta organizacja miała od 5 do 7 ośrodków, m.in: w Krakowie, Bydgoszczy, Otwocku, Smoszewie koło Krotoszyna i Helenowie pod Łodzią. Do tych miejsc trafiały skradzione dzieci. Tam fałszowano im metryki, aby nie został żaden ślad o ich polskości. 

Brutalne wyrwanie z ich dotychczasowego środowiska było ogromną traumą dla tych dzieci. Musiały uczyć się obcego języka i przyjąć nową tożsamość. Jednocześnie w tych ośrodkach prowadzono różnego rodzaju „eksperymenty medyczne” polegające m.in. na sprawdzaniu, jaką ilość konkretnych środków medycznych organizm małego dziecka jest w stanie przyjąć. Wiele dzieci nie przeżywało tych zbrodniczych „eksperymentów”. Jednym ze stosowanych „doświadczeń” było polewanie wodą dzieci na dworze, w czasie mrozu, do zamarznięcia na śmierć. 

Ogromną rolę w kradzieżach polskich dzieci odegrały także niemieckie sądy. Swoimi haniebnymi wyrokami pozbawiały prawowitych rodziców prawa do opieki, uzasadniając to tym, że dzieci są wychowywane w duchu polskim. Historykom znane są też przypadki porywania małych dzieci z domów podczas nieobecności rodziców. Niemcy włamywali się do mieszkań i bez żadnych skrupułów zabierali niemowlaki. Ślad po nich ginął na zawsze. 

Najmłodsze dzieci trafiały do niemieckich rodzin adopcyjnych, gdzie podlegały szybkiemu zniemczeniu. Starsze dzieci umieszczano w domach wychowawczych, gdzie w brutalny sposób łamano im charaktery. Ogromna część dzieci, które nie przechodziły tzw. „badań rasowych”, i które nie zostały uznane za „rasowo wartościowe” trafiały do obozów koncentracyjnych lub specjalnych ośrodków, gdzie były od razu zabijane, lub czekano, aż umrą z braku odpowiedniej opieki. Według niemieckiej nomenklatury były one zaszeregowane do kategorii „niepożądany przyrost naturalny”. Do docelowej eksterminacji przeznaczono koło 80% porwanych dzieci. 

Skala niemieckich zbrodni na polskich dzieciach przeraża, tym bardziej, że wiele z tych faktów nie jest znana polskiej i światowej opinii publicznej. Nie jest też znana dokładna ilość porwanych dzieci i skala tego strasznego procederu. Pewnie jeszcze dzisiaj w Niemczech żyją ludzie, którzy nie mają pojęcia, że tak naprawdę są Polakami. Nikt nigdy nie poniósł kary za tę zbrodnię. 

Czy kiedyś poznamy prawdziwe rozmiary tego holocaustu? Śmiem twierdzić, że nie. 

Na zakończenie warto zacytować jeden z komentarzy pod jednym z internetowych artykułów o tym straszliwym losie polskich dzieci: Ten straszliwy los zgotowali polskim dzieciom NIEMCY, a nie naziści, o których nikt w czasie wojny w ogóle nie słyszał.

(Podczas pisania artykułu korzystałem z informacji zawartych na portalach: ciekawostkihistoryczne.pl; polskieradio.pl i naszahistoria.pl)

Zbigniew Wolny

Kategoria:
wolny