Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Jądro ciemności – Felieton Pawła Skuteckiego

System ochrony zdrowia przeżywa najtrudniejsze chwile w całej swojej historii. Nigdy jeszcze ludzie nie byli aż tak bardzo nieufni w stosunku do fundamentu współczesnej medycyny tworzonego przez urzędnika, lekarza i farmaceutę. W Polsce mogliśmy właśnie spróbować wyrwać się z tego impasu, ale stało się odwrotnie. Pogłębiliśmy tę przepaść, choć wydawało się to niemożliwe. 

Nie będę się rozpisywał na temat piekła, jakie pod płaszczykiem „epidemii” zrobili polskim pacjentom urzędnicy. Kilkaset tysięcy Polaków zmarło nie dlatego, że zabrała ich potworna choroba, ale dlatego, że ktoś spanikował. Nikt nie poniósł żadnych konsekwencji. Nie będę się rozpisywał na temat chciwości lekarzy, którzy wciąż „obrabiają” po kilka podmiotów notując przychody rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych miesięcznie i więcej, często kosztem zmęczenia, które musi się odbijać na jakości świadczonych przez nich usług. 

Do tego wszystkiego byliśmy jednak przyzwyczajeni. Tak samo, jak do bredni ekspertów ze Światowej Organizacji Zdrowia, który akurat ostatnio postanowili podzielić się z opinią publiczną odkryciem, jakoby ogórki kiszone powodowały raka. Traktujemy tego typu rewelacje dokładnie tak samo, jak sugestie, że noszenie masek z bawełny albo zamykanie lasów może zatrzymać groźną pandemią. Trochę śmieszne to, ale trochę straszne. 

Najwięcej zła dla równowagi między pacjentem, będącym równocześnie podatnikiem, a całym systemem ochrony zdrowia zrobiła moim zdaniem farmacja. Nie chodzi już nawet o to, że wiodące na rynku firmy mają korzenie unurzane we krwi więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych, na których przeprowadzano zbrodnicze eksperymenty pseudomedyczne i do dzisiaj koncerny odpowiedzialne za cierpienia i śmierć tysięcy niewolników w pasiakach za to nie tylko nie przeprosiły, ale nawet nie udostępniły posiadanych przez siebie dokumentów i informacji.

Niektórzy mogą mieć wrażenie, że od czasu aspiryny farmacja niespecjalnie posunęła się do przodu. Wciąż nie mamy leku nie tylko na raka, ale nawet z katarem musimy się zmagać w zależności od podjętych działań medycznych albo siedem dni, albo tydzień. Od czasów II wojny światowej tak naprawdę tylko dwa leki realnie zmieniły nasze życie: prozac i viagra. Dziwnie mało, prawda? 

Ludzie mają ogromną nieufność do współczesnej farmacji. Nie mówię już nawet o szczepionkach, które na cały świecie wywołują tak wielkie kontrowersje. Bo nie jest tak, że cały świat „nauki” jest przekonany o ich bezpieczeństwie i skuteczności, a wątpliwości ma garstka „szurów”. Poważny naukowcy włącznie z laureatami nagrody Nobla podnoszą masę zastrzeżeń. Główny nurt uwag dotyczy sposobu badania bezpieczeństwa i skuteczności produktów medycznych. Jeśli chodzi o szczepionki to sytuacja jest kuriozalna, bo za większość dramatycznych skutków ubocznych podejrzewa się adiuwant, czyli substancję, która odpowiada za zmuszenie organizmu do reakcji na antygen będący głównym składnikiem szczepionki. Tymczasem badania bezpieczeństwa prowadzi się w ten sposób, że jednej grupie podaje się szczepionkę (czyli antygen i adiuwant plus konserwanty i stabilizatory), a drugiej… sam adiuwant. 

Ciekawe jest już to, że produkty medyczne są badane przez ich producentów i zazwyczaj nikogo więcej. Koncern farmaceutyczny wymyśla produkt, sam go bada, opisuje jego działanie i bezpieczeństwo, urzędnik przyklepuje wszystkie papiery, a przedstawiciel handlowy już przebiera nogami, żeby „przekonać” lekarza o tym, że produkt ten jest właśnie tym, na co czekają z wypiekami jego pacjenci. 

Jednym z najważniejszych źródeł patologii w systemie ochrony zdrowia jest brak realnej kontroli tego, co robią i co wciskają pacjentom koncerny farmaceutyczne. Od wielu już lat badania kliniczne prowadzą prawie wyłącznie koncerny. 

W Polsce w latach 2012-2022 przeprowadzono łącznie 5.366 badań klinicznych produktów i wyrobów leczniczych, w tej liczbie znalazło się jedynie 177 badań niekomercyjnych, naukowych, reszta to badania sponsorowane przez koncerny farmaceutyczne, które są jednoznacznie zainteresowane konkretnymi wynikami badań, a nie ustaleniem prawdy. 

Pod koniec ubiegłej kadencji Sejmu, w 2019 roku zapadła decyzja o tym, żeby powołać niezależną od koncernów, finansowaną przez podatników Agencję Badań Medycznych. Trafiło do niej do dzisiaj blisko 900 miliardów złotych na wyposażenie ultraprofesjonalnych laboratoriów i badania, co do których nikt nie będzie miał zastrzeżeń odnośnie konfliktu interesów i wartości merytorycznej. Ile takich badań zrobiła Agencja? Jedno. 

Odnośnie szczepionki przeciwko Covid-19. Może było warto dla tego jednego badania wydać blisko miliard? W raporcie NIK czytamy: „do zakończenia kontroli nie odnotowano wymiernych korzyści dla pacjentów”. Pozostałe badania ABM zleciła na zewnątrz. 

Ciekawe, czy ktoś prowadzi badania na temat przyczyn nieufności Polaków do systemu ochrony zdrowia. Jakby co, mam pewne hipotezy.

Paweł Skutecki

paweł.skutecki@wolnadroga.pl

Kategoria:
Skuter14 ilustracyjne