Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Dworacy – Felieton Mirosława Lisowskiego

Tak, jak poprzednio, rozpocznę felieton od historii, może nieco bardziej odległych, ale wedle mojej oceny jakże znaczących.

8 lipca 2015 r. Bronisław Komorowski wraz z małżonką odwiedzili Berlin, gdzie zostali przyjęci przez ówczesnych prezydenta Niemiec Joachima Gaucka oraz przewodniczącego Bundestagu Norberta Lammerta. 

Jednak najważniejszym punktem wizyty okazał się udział polskiego prezydenta w uroczystościach ku czci nazisty Clausa von Stauffenberga.

W Akademii Fundacji Konrada Adenauera w Berlinie zorganizowano obchody uczczenia (?) europejskiego ruchu oporu, gdzie głównym punktem odniesienia była pamięć o uczestnikach nieudanego zamachu na Hitlera z 20 lipca 1944 r., a przede wszystkim Clausa von Stauffenberga.

Niemcy od lat robią wszystko, aby to wydarzenie, czyli próba zamachu, zostało uznane przez opinię międzynarodową jako dowód na istnienie w tym kraju podczas drugiej wojny światowej ruchu oporu. 

Dał temu wyraz w swoim przemówieniu podczas berlińskich obchodów były przewodniczący Parlamentu Europejskiego i szef fundacji Konrada Adenauera – Hans Poettering – który stwierdził, że wpływ czynu z 20 lipca 1944 r. na kształtowanie europejskiej demokracji był… ogromny (!).

Ów Poettering tak bardzo się rozpalił w wychwalaniu „niemieckiego ruchu oporu”, że w zasadzie zrównał go z polską Armią Krajową! 

W swoim przemówieniu stwierdził m.in., że Stauffenberg wraz z innymi dokonali zamachu na Hitlera, pomimo że zdawali sobie sprawę, iż czyn ten ma nikłe szanse na powodzenie. 

I dodał: „Niecałe dwa tygodnie po zamachu z 20 lipca 1944 r. Armia Krajowa rozpoczęła w Warszawie powstanie zbrojne przeciwko niemieckiemu okupantowi”… Stwierdzając na dodatek, iż także w tym wypadku wszyscy zdawali sobie sprawę, iż nie ma szans na zwycięstwo.

Wydawać by się mogło, że na takie „opisywanie” historii zareaguje, i to stanowczo, przysłuchujący się tym „wynurzeniom” prezydent RP. O naiwności!

Polski prezydent Bronisław Komorowski, nawiązując do tego samego wątku, co poprzedni mówca, stwierdził, że w jakimś sensie Powstanie Warszawskie było konsekwencją zamachu na Hitlera z 20 lipca 1944 r. w Wilczym Szańcu: „W jakiejś mierze polski zryw niepodległościowy 1 sierpnia 1944 r. wpisuje się (niezależnie od intencji) także w ten kalendarz wydarzeń, w których funkcjonuje tradycja 20 lipca 1944 r., a więc tradycja zamachu na Hitlera”.

I zakończył swoją „myśl”, żeby nie było wątpliwości, twierdzeniem, że niemiecki sprzeciw wobec nazizmu wymagał heroizmu i odwagi, często nieporównywalnej z niczym innym, więc zasługuje na szacunek i na podziw…!

Podziw?! Claus von Stauffenberg pisał do żony w roku 1939: „Miejscowa ludność [Polacy] to niewiarygodny motłoch, bardzo dużo Żydów i mieszańców. Wokół czuje się nadzwyczajną nędzę. Jest to naród, który, aby dobrze się czuć, najwyraźniej potrzebuje batoga. Tysiące jeńców przyczynią się na pewno do rozwoju naszego rolnictwa. Niemcy mogą wyciągnąć z tego korzyści, bo oni [Polacy i Żydzi] są pilni, pracowici i niewymagający”.

Tyle XX wiek. Na chwilę sięgnę dalej… Za Wikipedią: „Konfederacja barska (1768-1772) – zbrojny związek szlachty polskiej, utworzony w Barze na Podolu 29 lutego 1768 roku z zaprzysiężeniem aktu założycielskiego w obronie wiary katolickiej i niepodległości Rzeczypospolitej, skierowany przeciwko: protektoratowi Imperium Rosyjskiego, królowi Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu i popierającym go wojskom rosyjskim. Celem konfederacji było zniesienie ustaw narzuconych przez Rosję, zwłaszcza zapewniających równouprawnienie innowiercom.”

Przez niektórych historyków Konfederacja barska uważana jest za pierwsze polskie powstanie narodowe… Ale właśnie wtedy wśród niektórych polskich „patriotów” zrodziła się idea powołania na polski tron Fryderyka II Heskiego – landgrafa Hesji-Kassel, czyli obsadzenia Niemca na polskim tronie!

Dlaczego ja o tym… Przypomnę – Claus von Stauffenberg: Polacy to naród, który, aby dobrze się czuć, najwyraźniej potrzebuje batoga. A i byli (są?) Polacy, którzy chcieli Niemca na polskim tronie…

A wystarczy włączyć telewizor, by takowych przedstawicieli narodu z imienia i nazwiska oznaczyć. Mówią rzeczy, które wybrzmiewają nad Wisłą, ale jakby wypowiedziane zostały nad Sprewą. Ta wiernopoddańcza postawa jest nie tylko upokarzająca i oburzająca, ale po prostu już nieznośna.

Oto w tymże okienku w sierpniu 2022 r. pewien poseł PSL (neo-ZSL w zasadzie) grzmiał, że rząd Zjednoczonej Prawicy łamie konstytucję, bo ogranicza ilość godzin nauki finansowanej przez Państwo polskie dla dzieci… mniejszości niemieckiej! Wtóruje mu polityk PO i oskarża „pisowski” rząd, że robi z tych niewinnych dzieci zakładników w wojnie z Niemcami i Unią Europejską!

Batog i poddaństwo.

Przysłowie chińskie głosi: „Zanim się pojawi cesarz, już są dworacy”.

(Felieton ilustruje fragment obrazu „Wieszanie zdrajców” Jana Piotra Norblina z 1794 r.)

pastedGraphic.png

Kategoria:
Mirosław Lisowski