Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Dwa lata w domu wariatów – Felieton Mariana Rajewskiego

Koronawirus sprawił, że dwa lata temu wszystko się zmieniło. Absolutnie wszystko: od kwestii relacji międzyludzkich, zaufania do władzy i nauki, pomieszania wiary z dowodami, aż do zakwestionowania podstawowych reguł budujących wszystkie społeczeństwa zakorzenione w antycznej kulturze śródziemnomorskiej. 

To, co się dzieje wokół tematu epidemii, jest tak bardzo przesiąknięte irracjonalnymi zachowaniami, że trudno przykładać jakąkolwiek miarę znaną ze starego, może nie dobrego, ale przynajmniej zachowującego pozory logiczności świata. Dwa lata temu jakby nam wszystkim rozum odjęło… Wcześniej byliśmy przekonani, chcieliśmy być przekonani, że ponad tym co widać, jest sfera prawdziwych decyzji podejmowanych przez ludzi, którzy wiedzą co robią. Dlatego mogliśmy traktować politykę jak farsę, zabawę. Głosować na ludzi, którzy są „fajni”, zamiast na tych, którzy są mądrzy. Mogliśmy i chcieliśmy podziwiać na ekranach sportowców, piosenkarzy i ludzi znanych z tego, że są znani, zamiast ryzykować utratę samozadowolenia słuchając bez większego zrozumienia naukowców opowiadających o jakimś istotnym dla nas wszystkich zjawisku. Byliśmy jednak przekonani, że świat opiera się na jakichś zasadach, że poza tą pełną zabawnych gagów sceną jest gdzieś skupiony reżyser, jakiś scenarzysta, ktoś od efektów specjalnych. Nie chcieliśmy wierzyć w to, że nie ma nic – że rządzi „spontan” i wszystko, co na tej scenie widać, to na serio. 

Ludzie więc wierzyli to w opatrzność Bożą, to w żydów i masonów rządzących światem. Ktoś przecież musiał naprawdę rządzić, a na pewno nie byli to ci komedianci, na których oddawaliśmy raz na jakiś czas swoje głosy przy urnach. „Jakby wybory mogły coś zmienić, to dawno byłyby zakazane” – mówił przecież głośno jeden z bardziej konsekwentnych polityków. 

Dwa lata temu nasza głęboka wiara w istnienie jakiegoś logicznego, racjonalnego choć ukrytego mechanizmu rządzącego nawet nie światem, a choćby naszą skromną Ojczyzną została wystawiona na próbę. Okazało się bowiem, że przy sterze znalazła się jakaś zabłąkana ekipa wracająca bardzo chwiejnym krokiem z sylwestrowej, suto zakrapianej imprezy. Zaczęły się zachowania, w które wcześniej byśmy po prostu nie uwierzyli. Pamiętamy przecież zamykanie lasów w obawie przed wirusem, zamykanie różnych branż na chybił-trafił, kupowanie milionów maseczek bez certyfikatów, a gdyby nawet miały one wszystkie możliwe papiery, to przecież absolutnie nikt, włącznie z ich producentami, nigdy nie twierdził, że chronią one kogokolwiek przed koronawirusem. 

Pamiętamy kupowane na morgi respiratory, które sprzedawał nam za pośrednictwem ministerstwa zdrowia znany handlarz bronią. Do dzisiaj chyba ta transakcja nie została w pełni rozliczona. Pamiętamy jak rząd po konsultacji z gronem sylwestrowych ekspertów kupił dla wszystkich członków komisji wyborczych przyłbice, które później minister zdrowia – po konsultacji z dokładnie tymi samymi ekspertami – uznał za kompletnie niepotrzebne, a ich użytkowników wysłał „na Grunwald”. Jeszcze kilka tygodni temu tenże minister przyznał, że obostrzenia w niczym nie pomagają, niczego nie dają, są nieskuteczne i… parę dni później ogłosił wprowadzenie kolejnych obostrzeń. 

Dom wariatów, to najdelikatniejsze określenie, jakie ciśnie się na usta tych, którzy nie widzą tła wydarzeń. Nie mówię o żadnych teoriach spiskowych, z których chyba większość już okazała się prawdą, tylko o oficjalnych informacjach. Choćby takich jak ta, że od początku epidemii Narodowy Fundusz Zdrowia wypłacił lekarzom już ponad 8,5 miliarda złotych na dodatki covidowe. Rekordzista z Piły zarobił w rok milion złotych, skromne 85 tysięcy miesięcznie. 

Nie tylko lekarze zarabiają na koronawirusie, ale także urzędnicy sanepidu, którzy dostają potężne dodatki za pracę w warunkach epidemii. A wiecie państwo, jak wygląda proces ogłaszania epidemii według ustawy? „Stan epidemii ogłasza i odwołuje (…) minister właściwy do spraw zdrowia (…) na wniosek Głównego Inspektora Sanitarnego”. Wszystko jasne? 

Płacenie ogromnych pieniędzy za pracę podczas epidemii tym, którzy decydują co jest, a co nie jest epidemią, wydaje się tak rażącym złamaniem zasad rozumu, że aż trudno to jakoś skomentować. Przez tysiąclecia obowiązywała zasada nemo iudex in causa sua – podstawowy warunek bezstronności organu rozstrzygającego sprawę. Dwa lata temu rozum abdykował. 

Żeby było jasne: epidemia irracjonalności opanowała nie tylko Polskę, nie tylko Europę, ale prawie cały świat. Wszędzie życie zostało dwa lata temu wytrącone z równowagi i przestawione na nowe tory. Czy da się to cofnąć albo przynajmniej zatrzymać? Sami Państwo oceńcie.

Marian Rajewski

Kategoria:
Marian01 Wikipedia