Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Czarno to widzę – Felieton Pawła Skuteckiego

Mamy w domu kolorowy telewizor. Nawet trzy telewizory mamy, taki dobrobyt nad Brdą zapanował. W żadnym z nich nie jest jednak podpięta antenka pozwalająca na odbieranie programów telewizyjnych.

Dwa telewizory są u dzieciaków, wiadomo – konsole do gier potrzebują monitorów. A w salonie mamy telewizor, który obsługuje aplikacje pozwalające na oglądanie filmów.

Kiedyś brak telewizji był pewnym istotnym warunkiem zachowania zdrowego rozsądku. Oczywiście sam brak telewizora nie gwarantował jeszcze zdrowia psychicznego i w miarę adekwatnego oglądu rzeczywistości, ale był bardzo pomocny. Świat pokazywany przez kolorowe okienko zawsze był wykoślawiony, poziom manipulacji lejący się z programów rzekomo informacyjnych od początku tego wynalazku utrzymywał się bardzo wysoko.

Przez długi czas można było używać telewizora do oglądania filmów. Kupowało się najpierw kasety video, potem płyty CD i DVD, były wypożyczalnie. Później platformy streamingowe zmieniły zasady gry. Dzisiaj do telewizora wystarczy doprowadzić sygnał WiFi i mamy dostęp, oczywiście po uiszczeniu relatywnie drobnej opłaty, do serwisów, które oferują setki filmów bardzo różnej jakości. Są tam zarówno kinowe hity sprzed paru lat, jak i niszowe produkcje należące do kina tak zwanego ambitnego.

Jest tych platform kilka, choć wszystkie generalnie na jedno kopyto. Wszystkie serwisy filmowe zapatrzone są w wiodącą platformę, która słynie z tego, że nie tylko chce ludzi bawić, ale też edukować. A jest to edukacja zaiste niecodziennej urody.

Mówimy rzecz jasna o platformie, która chce na siłę, butem, gwałcąc brutalnie rozum i poczucie estetyki, opowiedzieć historię na swój pokrętny sposób. Skoro nie wszyscy filmowcy rozumieją tę dziejową misję, platforma postanowiła lata temu produkować własne filmy i seriale. To jest dopiero esencja absurdu i tępej propagandy… Jezus Chrystus, który jest homoseksualistą czy jedenastoletnie dziewczynki w erotycznych tańcach i Murzyni obsadzani w losowo dobranych rolach, choćby nie miało to najmniejszego sensu.

Taki jest ten serwis. Tępa, nachalna, bezrozumna propaganda mająca prowadzić do wrażenia, że normalnym, przeciętnym człowiekiem jest i zawsze był czarnoskóry gej.

Symbolem tego szaleństwa jest Achilles, grany przez Davida Gyasi, czarnoskórego aktora urodzonego w Londynie, którego rodzice przybyli tam z Ghany.

Czy są granice tego szaleństwa? Wydaje się, że nie. Już w prawie każdej produkcji tego serwisu poziom propagandy zdecydowanie przekracza barierę rozumu. A jednak ludzie na całym świecie oglądają te seriale i filmy. Śmieją się z „głupoty” twórców i… oglądają dalej. Pokrętna, lewacka wizja świata sączy się do ich głów i zapuszcza korzenie.

Jeśli ktoś pod wpływem serialu przestanie nękać homosiów, przestanie śmiać się z niepełnosprawnych, przestanie używać terminu „Murzyn” jako obelgi, zacznie szanować kobiety i krytycznie przyglądać się działalności organizacji politycznych i religijnych, to chyba dobrze, prawda? Problem w tym, że moim zdaniem tak nie będzie. Będzie dokładnie odwrotnie.

Akurat my, Polacy, doskonale wiemy jak działa propaganda. Z całą pewnością twórcy dzisiejszych produkcji filmowych uczyli się nie tylko od Josepha Goebbelsa i „Leni” Riefenstahl, ale też od mistrzów sowieckich propagandówek. Wydaje się, że twórcy ci dość uczciwie podeszli do tematu i zgłębili także dzieła ich duchowego ojca, Włodzimierza Lenina. Pisał on tak: „Jedna z największych bied i plag, jakie pozostały nam po dawnym społeczeństwie kapitalistycznym – to całkowita przepaść między książką a praktyką życia, mieliśmy bowiem książki, w których wszystko było przedstawione w jak najlepszym świetle, a książki te w większości wypadków były najohydniejszym, najobłudniejszym łgarstwem które w fałszywych barwach malowało nam społeczeństwo kapitalistyczne”.

Dzisiejsi postępowcy postanowili iść krok dalej, niż ich piekielni protoplaści. Postanowili mianowicie wykorzystać przeklęte metody i narzędzia zgniłego kapitalizmu, tej przerażającej ich wolności i prawdziwej tolerancji, żeby wprowadzić tylnymi drzwiami swoją chorą, przesiąkniętą do cna paranojami i mitami ideologię. Dlatego właśnie pokazują nam w filmach i serialach świat w „fałszywych barwach” mając świadomość, że jest to „najohydniejsze, najobłudniejsze łgarstwo”. Nie powinniśmy się dziwić, bo przecież wyznawcy tego rodzaju ideologii od zawsze twierdzili z dumą, że cel uświęca środki.

Globalizacja i monopolizacja idei sięgnęła chyba zenitu. Trudno już dzisiaj o jakąkolwiek dyskusję, bo ogromna część poglądów zyskała status dogmatów. Najpierw ta zaraza opanowała polityków, potem artystów, a teraz przez media i kino ma zapanować nad całymi społeczeństwami. Mimo to nieliczne grupy rebeliantów wciąż zadają trudne pytania.

Paweł Skutecki

paweł.skutecki@wolnadroga.pl

Kategoria:
skuter22 Television Society