Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Cokolwiek czynisz… – Felieton Piotra Świąteckiego

Dobrym prawem felietonisty jest poruszanie wielu tematów w jednym tekście. Luźno związany tytułem rubryki – „Kolej na prawo” – uznaję, iż chodzi w niej nie tylko o tak zwane prawo stanowione (jak ustawy i rozporządzenia), lecz również o prawa przyrody, rządzące naszym życiem i światem. Choć obowiązujący mnie – z racji zatrudnienia w administracji parlamentarnej – zakaz publicznego przedstawiania swoich poglądów politycznych uważam za przywilej, nie sądzę, by zakaz ten uniemożliwiał mi odniesienie się do tego, czym żyje opinia publiczna, jeśli dokonam tego z dostatecznym dystansem tak, by moje decyzje wyborcze pozostały moją prywatną sprawą. Jako że parlament obecnie nie działa, działają jedynie parlamentarzyści, w znacznej części ubiegający się o reelekcję, nie będzie dziś nic o nowym, uchwalanym prawie.

W tytule tego tekstu nawiązuję do wielokrotnie już przywoływanej w tej rubryce łacińskiej sentencji: quidquid agis, prudenter agas et respice fine. Cokolwiek czynisz, czyń roztropnie i patrz końca (pamiętaj, dokąd zmierzasz). Czy ta niewątpliwie roztropna dyrektywa działania jest przez nas stosowana w życiu codziennym? To pytanie, które postawić możemy sobie, bliskim, współpracownikom i tym, którzy w czasie kampanii wyborczych ubiegają się o nasze głosy, a także tym, którzy starają się wpływać na nasze emocje i uczucia.

Oto Polaków podzielił stosunek do filmu, którego pewnie większość nie obejrzy. Temperatura sporu cieszy pewnie reżyserkę i tych, którzy powstanie filmu finansowali, bowiem zwiększona popularność wpłynie na wielkość przychodów. Nie ma w tym grzechu.

Film pokazuje z subiektywnej perspektywy wydarzenia na naszej wschodniej granicy, tj. powstrzymywanie rzeki uchodźców, próbujących przez Polskę dotrzeć do Niemiec, traktowanych jako ziemia obiecana. Film ma widzów przekonać, że uchodźcy przekraczający zieloną granicę są ofiarami nie tylko tych, którzy organizują ich eskapady, lecz także brutalności polskich służb mundurowych.

Nigdy się nie dowiemy, czy tak drastyczne sceny, jak pokazane w tym filmie, miały istotnie miejsce, a jeśli tak – jak często. Można jednak przyjąć, że siłą talentu twórców ze skrajnych przypadków (nie wiem, czy prawdziwych i jak licznych) utkano czarny obraz funkcjonariuszy i żołnierzy, kojarzący się ze zbrodniarzami niemieckimi czasu wojny. Obraz, który budzi zrozumiały opór zainteresowanych.

Uznajmy prawo twórców do opowiadania się za prawami człowieka, do protestu przeciw każdemu przejawowi nieuzasadnionej brutalności. Także poprzez subiektywną przesadę, sprowadzanie biegu spraw do absurdu. Lecz korzystanie z tego prawa powinno uwzględniać konsekwencje. Obawiam się, że twórcy filmu ich nie uwzględnili.

„Zielona granica” w Polsce oglądana jest przez ludzi, w znacznej części rozumiejących dramatyzm sytuacji; z jednej strony konieczność ochrony granic państwa przed osobami próbującymi je przekroczyć w sposób bezprawny, z drugiej – tragiczna sytuacja tych, którzy takie próby podejmują. To dylematy na miarę greckiej tragedii.

Lecz ten sam film wyświetlany za granicą wzmocnić możne liczne, negatywne stereotypy odnoszące się do Polski i Polaków. Obcy z satysfakcją mogą uznać go za udokumentowanie barbarzyństwa i bezprawia w naszej części Europy. Więcej – za pośredni dowód tego, iż dziadkowie tych brutalnych pograniczników mogli przecież tak samo postępować w czasie wojny, wspierając zbrodnie popełniane przez przedstawicieli zapomnianego już trochę narodu nazistów.

Pamiętacie Państwo historię kampanii wrześniowej? Szarżę, wykonaną 1 września 1939 roku pod Krojantami przez ułanów płk. Masztalerza na niemiecką piechotę, szarżę, która na pewien czas zatrzymała natarcie Wermachtu? Życzliwy Polsce włoski dziennikarz, który na placu boju nie był, chciał podkreślić bohaterstwo Polaków i napisał, że ułani są tak dzielni, iż atakują z szablami na czołgi. Wbrew intencji autora był to niezwykły prezent dla ministerstwa propagandy Józefa Goebbelsa. Nakręcono paradokumentalny film o takim ataku, wyśmiewający „polską głupotę”, w którym naszych ułanów grali słowaccy kawalerzyści.

Fałszywy dowód skrajnej głupoty sanacyjnych oficerów spodobał się również władzom PRL. Atak na czołgi znalazł się w szeroko popularyzowanej nowelce napisanej przez pisarza Wojciecha Żukrowskiego, adaptowanej do filmu przez Andrzeja Wajdę („Lotna”).

Jak to zostało odebrane? Skoro sami Polacy potwierdzają w dziełach swojej kultury, to pewnie musi to być prawda! I tak – mimo wielokrotnych wyjaśnień i szerokich badań historyków, falsyfikujących absurd, bzdura wymyślona przez życzliwego, acz niezręcznego włoskiego dziennikarza nadal żyje i kształtuje poglądy licznych i naszych rodaków, i cudzoziemców na temat polskiej armii w 1939 roku. Armii, której można dużo zarzucić, lecz niewątpliwie nikt z lancą czy szablą na czołgi się nie rzucał.

Mógł pisarz z reżyserem opowiadać, że wspomniana scena miała charakter metaforyczny, lecz liczni widzowie brali ją dosłownie. Przez dziesiątki lat wielu ludzi nadal wierzy w tę bzdurę…

Im większy ktoś ma talent, tym bardziej może zaszkodzić; filmy kreujące za granicą fałszywy obraz Polski mogą pociągać za sobą wymierne, policzalne straty – także finansowe.

Nic oryginalnego nie ma w szukaniu związków między filmem o białoruskiej granicy a wydarzeniami w czasie II wojny światowej. Wskazywała na nie i sama reżyserka i jej adwersarze. Terminologia wiążąca się z wojną okazuje się poręcznym narzędziem polemik politycznych. Pewien kandydat do sejmu przekonywał nas, że zasługuje na poparcie, bowiem jest antyfaszystą. Czy w dniu, w którym na historii omawiano zdobycie Berlina i koniec III Rzeszy, miał grypę?

Zapewne jest również przeciwnikiem ludożerstwa, ale jakie to ma dziś znaczenie?

Cokolwiek czynimy, powinniśmy myśleć o celu naszych działań. W październiku br. mija 70 lat od urodzin Śp. senatora Stanisława Koguta i trzy lata od Jego śmierci. W Stróżach trwa rozbudowa obiektów Fundacji Pomocy Niepełnosprawnym, przez Niego założonej. Dzieło, rozwijane z rozwagą, trwa i jest Jego pomnikiem. Zmówmy „Wieczny odpoczynek” za duszę tego Dobrego Człowieka…

Piotr Świątecki

piotr.swiatecki@wolnadroga.pl

Kategoria:
Piotr22