Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Amen – Felieton Mirosława Lisowskiego

Tym razem rozpocznę felieton od wpisu w jednym z mediów społecznościowych: „Mam niestety w rodzinie kilku wyborców Tuska. To, co im z głowami zrobił TVN24 to nie jest straszne. To jest smutne. Oni mają mózgi zlasowane nienawiścią. Nie przyjmują żadnych argumentów. Żadnych! To jest taki stopień nienawiści, tak niewyobrażalny, że aż smutno się robi na sercu. Z tego się nie wychodzi. Płakać się chce”.

Czy to oddaje klimat powyborczy? Pewnie przynajmniej dla części… I to (paradoksie!) tej zwycięskiej części.

Skupię się jednak nie na politycznych układankach, ale na referendum. Bo według mojej oceny, to jest największy dramat, jaki miał miejsce 15 października.

W polityce powszechne są kłamstwa i manipulacje, a politycy często się nimi posługują się w celu realizacji własnych celów. Tendencja ta jest szczególnie widoczna podczas kampanii wyborczych, podczas których kandydaci posługują się kłamstwami, aby mobilizować swoich zwolenników i wpływać na opinię publiczną.

Stosowanie kłamstw w polityce nie jest zjawiskiem nowym, jednak rozwój mediów społecznościowych i 24-godzinnego cyklu informacyjnego ułatwiły politykom szerzenie dezinformacji i manipulowanie opinią publiczną.

I z tym mieliśmy do czynienia w przypadku referendum. Aktorzy politycznej sceny wykorzystywali kłamstwa i manipulacje informacjami, aby przechylić opinię publiczną na swoją korzyść. By przekonać, że referendum, to „PiSowski” wymysł. Że to nie ma znaczenia. Że to ściema.

Kulminacją było najpierw uroczyste unieważnienie tego aktu bezpośredniego wpływu narodu na swój los, by zakończyć oświadczeniem Donalda Tuska: „Referendum nie zastępuje ustawy; nie można drogą referendum wprowadzić żadnego przepisu prawnego, więc ono ma znaczenie symboliczne”.

Oczywiście nie zajęknął się były, a może przyszły premier, że zgodnie z konstytucją (art. 125 ust. 3): „Jeżeli w referendum ogólnokrajowym wzięło udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania, wynik referendum jest wiążący”.

I tak dla przypomnienia… Zgodnie z definicją słownika języka polskiego PWN: „wiążący” to „taki, który zobowiązuje do czegoś, ma skutki prawne”.

Reasumując, gdyby wyniki referendum były wiążące, to nie byłyby symboliczne, ale rodziły „skutki prawne”.

A zatem… Niemożliwa byłaby wyprzedaż majątku państwowego podmiotom zagranicznym, prowadzącą do utraty kontroli Polek i Polaków nad strategicznymi sektorami gospodarki.

Niemożliwe byłoby podniesienie wieku emerytalnego, w tym przywrócenie podwyższonego do 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn.

Nikt z rządzących nie miałby prawa doprowadzić do likwidacji bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi.

Każdy rząd złamałby prawo, gdyby wyraził zgodę na przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską.

Tak by było… A jak jest? Wystarczy przywołać choćby ostatnią sytuację. Jakże wstrząsającą. Kilkadziesiąt milionów odsłon już ma film, w którym roztrzęsiona i przerażona dziewczyna opowiada jak uciekła przed gwałtem dwóch imigrantów. Uratował ją taksówkarz. I jej dramatyczny apel do świata: „Zatrzymajcie to szaleństwo!”.

Dzieje się to w Mediolanie. W biały dzień. W centrum miasta!

Pora na konkluzje… Konsekwencje kłamstw w kwestii referendum dla demokracji mogą być dotkliwe. Kiedy aktorzy polityczni wykorzystują kłamstwa i manipulację informacjami, aby wpłynąć na opinię publiczną, podważa to zaufanie społeczeństwa do procesu demokratycznego. Może to skutkować brakiem zaufania do instytucji politycznych i spadkiem frekwencji wyborczej.

Co więcej, jeśli podmioty polityczne nie zostaną pociągnięte do odpowiedzialności za rozpowszechnianie fałszywych informacji, może to stworzyć kulturę bezkarności, w ramach której nieuczciwość będzie normą.

W dłuższej perspektywie może to mieć destrukcyjny wpływ na demokrację, ponieważ obywatele stają się coraz bardziej sceptyczni w stosunku do informacji, które otrzymują od podmiotów politycznych i mediów.

I już na koniec. Zwalczanie kłamstw i manipulacji w polityce jest m.in. zadaniem mediów, dziennikarzy. Dlatego piewcy „wolnych mediów” jako pierwsze zadanie nowej władzy wskazują czystki w Telewizji Polskiej.

Niech przemówi nowa gwiazda opozycji, Michał Kołodziejczak: „Zwolnienie z pracy to dla nich byłaby nagroda. Mają zostać wyrzuceni i tak naprawdę nie powinni znaleźć pracy w żadnych mediach w Polsce. W takich sprawach jestem zasadniczy, bezwzględny i nie miałbym nigdy litości dla tych ludzi”.

Ale to już było, jak śpiewała Maryla Rodowicz. W stanie wojennym…

Amen.

miroslaw.lisowski@wolnadroga.pl

Kategoria:
Mirosław Lisowski