Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

Wspomnienie o Zygmuncie

Wspomnienie o Zygmuncie

 

Wiadomość o śmierci Zygmunta Sobolewskiego przyjąłem z dużym smutkiem. Odszedł od nas nie tylko dziennikarz, redaktor dwutygodnika „Wolna Droga”, ale przede wszystkim człowiek „Solidarności”, wierny jej ideałom, patriota, zawsze aktywny związkowo i społecznie, osoba wrażliwa na wszelkie sprawy ludzkie.

Osobiście poznałem Zygmunta w czasie, kiedy na przełomie lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych zaczynałem pracę w strukturach krajowych kolejowej „Solidarności”. Odnosiłem się do niego z wielkim uznaniem i szacunkiem. Dla „mojego” pokolenia był żywą historią – legendą „Solidarności”. Zakładał związek, brał udział we Wrocławskiej głodówce w 1980 roku, internowany przez władze komunistyczne za działalność związkową i opozycyjną, działał w okresie stanu wojennego i podziemnej „Solidarności”. Uświadamiałem sobie, że to wszystko było w okresie, kiedy za nieposłuszną aktywność wobec ówczesnej władzy można było być represjonowanym, wyrzuconym z pracy, pobitym, a nawet stracić w niewyjaśnionych okolicznościach życie. A On się nie dał zastraszyć, nie wycofał, nie sprzeniewierzył się ideałom „Solidarności”. Do końca był Jej wierny i dla „Solidarności” pracował.

Zygmunt bardzo dobrze znał historię. Wielokrotnie przy różnych okazjach rozmawiałem z nim na temat tego, co działo się w przeszłości na obszarze tzw. Kresów Wschodnich, historii polskiego Lwowa i Wilna oraz tego wszystkiego, co działo się tam w okresie międzywojennym i po drugiej wojnie światowej. Na temat tych burzliwych dziejów bardzo ciekawie opowiadał dzieląc się własnymi przemyśleniami i wnioskami.

Przypomnę, że Zygmunt był również autorem kilku książek, które napisał dla Sekcji Krajowej Kolejarzy NSZZ „Solidarność”, takich jak: NSZZ „Solidarność” w Przedsiębiorstwie Polskie Koleje Państwowe. 1980-2000 (tom I i II), Tam, gdzie leżą całe pokolenia (Warszawa 2001), Kolejarskie dramaty. Protesty głodowe kolejarzy. Grudzień 2003 rok (Warszawa 2004).

Przy opracowaniu tej trzeciej książki rozmawialiśmy kilka razy na temat tej głodówki oraz materiałów, które potrzebował z protestu głodowego z Krakowa. Ich opracowanie wymagało wielkiej, często niezauważanej i niedocenianej pracy. W pewnym sensie to m.in. jest Jego dorobek, który nam i przyszłym pokoleniom pozostawił. Obawiam się, że nikt Go w tym już nie zastąpi.

Będąc dziennikarzem, redaktorem „Wolnej Drogi”, Zygmunt kilkakrotnie przeprowadzał ze mną wywiady do tej gazety. Jego pytania i poruszane tematy świadczyły o bardzo szerokiej znajomości problematyki kolejowej i związkowej, zawsze były dociekliwe, podyktowane wielką troską o kolej i działalność „Solidarności” na kolei.

Jego związkowy rodowód jest przykładem ogromnego patriotyzmu i oddania sprawie, jaką jest Polska i „Solidarność”. Jest też niezwykle bogaty i ukazujący jakim człowiekiem społecznie aktywnym i zasłużonym był Zygmunt Sobolewski.

W osobie Zygmunta, straciliśmy nie tylko przyjaciela, kolegę z „Solidarności”, ale także ogromnego patriotę, jednego z tych, dzięki którym doczekaliśmy się niepodległego państwa polskiego.

Henryk Sikora

 

Ostatnie i pierwsze spotkanie

Ze śp. Zygmuntem Sobolewskim łączyło mnie na pewno jedno – obaj spotykaliśmy się często mając w dłoni aparaty fotograficzne. On swojego Canona, ja Nikona. I on, i ja, nasze fotograficzne pasje złączyliśmy na zawsze z „Solidarnością”. Kiedy w 1980 roku w październiku poszedłem, tak jak i tysiące wrocławian, wesprzeć strajkujących kolejarzy, nie wiedziałem, że wśród 34 głodujących jest Zygmunt Sobolewski.

I to niemal 40 lat później, 19 października 2019 roku na Dworcu Głównym PKP, Zygmunt wraz z innymi uczestnikami głodówki, odsłaniał wystawę „Tory do wolności”, z moim tytułowym zdjęciem i jeszcze paroma innymi. Wtedy, w 1980 roku, ja robiłem zdjęcia przed Lokomotywownią, a Zygmunt dokumentował to, co działo się w środku.

Dopiero na początku XXI wieku dowiedziałem się, że człowiek pracujący dla redakcji „Wolnej Drogi”, to uczestnik słynnej głodówki kolejarzy.

Nie pamiętam, kiedy poznałem się z Zygmuntem. Od czasu do czasu pisałem  felietony do „Wolnej Drogi”, ale nie to było powodem znajomości. Wymienialiśmy krótkie uwagi przy okazji świąt i rocznicowych obchodów Związku. Od początku byliśmy na „Ty”, jakby ta znajomość była zażyła. Z czasem czekając na rozpoczęcie ważnych zdarzeń, rozmawialiśmy dłużej. Zygmunt zawsze był skromny w jakiejkolwiek ocenie, wyważony, a jednocześnie miał swoje zdanie.

Wtedy na otwarciu wystawy też zamieniliśmy parę zdań. Takich wspomnieniowych. Wiele nie mówił, tylko kiwał głową. Pamiętam jeszcze jedno spotkanie, rok wcześniej, z okazji promocji książki Kamila Dworaczka właśnie o głodówce. Prowadziłem to spotkanie w Sali sesyjnej Dworca Głównego. W jego trakcie przyszedł Zygmunt. Siadł skromnie w tyłu. Nic nie mówił, tylko słuchał. Zamyślony.

Zapamiętam go też, jak z aparatem stoi przed tablicą przy Zajezdni na Grabiszyńskiej. Zawsze czujny, by zapisać kolejną historię na zdjęciu.

Cześć jego Pamięci!

Janusz Wolniak

Kategoria:
Zyga03