Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Aktualności

„Solidarność” na szczytach Azji

Turcja to piękny kraj, leżący w Azji (Bliski Wschód), którego niewielka część z kilkunastomilionowym Stambułem znajduje się na terytorium Europy. Państwo tureckie jest laicką, demokratyczną republiką, co wynika z konstytucji. 98% (71.330.000) ludności tego kraju to wyznawcy Islamu. Tureckie siły zbrojne liczą 515 tysięcy żołnierzy. Pod względem liczebności są dziewiątą armią świata i drugą armią NATO.

Jedną z najbardziej rozwijających się gałęzi gospodarki jest turystyka skupiona głównie w kurortach nad morzami Egejskim i Śródziemnym. Stosunkowo niewiele osób zapuszcza się gdzieś głębiej w odległe tereny tego kraju. A jednak warto.

Ararat, to historyczna góra, najwyższa w Turcji, święta góra Ormian, na której osiadła Arka Noego, potężny wulkan o wysokości 5137 m. To nie jest góra, jakich jest wiele, jedna z wielu gór na horyzoncie, bo tu właściwie nic więcej nie ma. Dookoła gdzieś tam widać różne wzgórza, ale nie zwraca się na nie uwagi, bo Ararat króluje nad regionem.

Nie ma większej góry w promieniu setek kilometrów. Ararat (a właściwie Araraty, bo są dwa, Wielki i Mały) jest z innego wymiaru, z innej rzeczywistości.

Aby zdobyć Ararat ruszamy z miasta Dogubeyazit oddalonego o 15 km od góry. Później kilkugodzinny treking do pierwszego obozu na nocleg w namiotach (na wys. ok. 3.200 m.). Drugi dzień, to aklimatyzacja i przejście do drugiego obozu na wysokość ok. 4.100 m. i powrót na noc.

Trzeci dzień, to podejście znaną nam już z poprzedniego dnia drogą do drugiego obozu i tam krótki nocleg w namiocie. O północy pobudka, a o godz. 01.00 w nocy w czołówkach ruszamy ok. 1.100 m. w górę. Ostatnie 400 metrów idziemy w rakach po śnieżno lodowej skorupie. Ok. godz. 06.45 w pięknej pogodzie wchodzimy na szczyt Araratu.

Ale to nie jest koniec. Z tej góry trzeba jeszcze bezpiecznie zejść. Aby wrócić do drugiego obozu należy założyć ok. 4 godz. zejścia w większości po wyjątkowo uciążliwych kamienistych stopniach. Spośród 16-osobowego zespołu, 4 osoby nie weszły na górę. To pokazuje, że Ararat jest trudną górą i nie jest dla każdego.

Ararat robi ogromne wrażenie. Patrzysz na tę górę i czujesz respekt i ciekawość. Przyglądasz się jej z podziwem. Piękna, milcząca. Nie ukryjesz się przed nią, zobaczy Cię wszędzie, nawet kiedy wrócisz do domu będziesz o niej myśleć i będziesz chciał wrócić, żeby zobaczyć go jeszcze raz.

Ararat dzisiaj nie jest w granicach Armenii. Jednak, jest idealnie widoczny z jej stolicy, Erywania. Każdy z Ormian, chciałby chociaż raz w życiu stanąć na Araracie. To dla nich pielgrzymka. Ale co z tego, że od Erywania dzieli go zaledwie 40 km? Granice z Turcją są zamknięte. Do tego oficjalnie Ormianie nie mają wstępu na szczyt.

„Ale Bóg, pamiętając o Noem, o wszystkich istotach żywych i o wszystkich zwierzętach, które z nim były w arce, sprawił, że powiał wiatr nad całą ziemią i wody zaczęły opadać. Zamknęły się bowiem zbiorniki Wielkiej Otchłani tak, że deszcz przestał padać z nieba. Wody ustępowały z ziemi powoli, lecz nieustannie, i po upływie stu pięćdziesięciu dni się obniżyły. Miesiąca siódmego, siedemnastego dnia miesiąca arka osiadła na górach Ararat.” [Rdz 8, 1-4]

Iran to piękny i wielki kraj pełen niewyobrażalnych kontrastów i różnorodności położony w Azji. Ma niesłychanie bogatą historię (dawniej Persja), w której miało miejsce wiele kluczowych wydarzeń, które rzutowały nie tylko na jego byt, ale także na jego mocarstwowość w całym regionie. Ostatnim takim wydarzeniem była rewolucja islamska w 1979 r. Iran stał się islamską republiką, w której obowiązuje prawo szariatu (koraniczne).

Co to oznacza? W praktyce dla każdego w tym europejczyka to np. zakaz chodzenia w krótkich spodenkach, a dla kobiet obowiązkowe zakrywanie ramion i włosów chustkami (hidżab). Oficjalną religią Iranu jest islam szyicki, który wyznaje 98,5% ludności tego kraju (81.617.000). Odejście od islamu jest karane śmiercią. W kraju praktycznie wszystkie obszary życia społecznego są kontrolowane przez policję religijną.

Teheran jest stolicą i największym miastem Iranu (jako metropolia ok. 15 mln mieszkańców). Jest miastem, niezwykłym, które na każdym robi wrażenie, nowoczesnym, bardzo zatłoczonym z kiepską przejrzystością powietrza (ciągły smog). Właśnie stąd przy dobrej widoczności (wcześnie rano) widać dominujący nad całym regionem Damavand oddalony ok. 70 km od stolicy.

Damavand (ostatni król Persji) jest najwyższym szczytem Iranu (5.610 m.) i najwyższym wulkanem Azji, zaliczanym do Korony Ziemi Wulkanów. Wybitnie góruje w swoim paśmie, w którym drugi szczyt jest o prawie tysiąc metrów niższy. Góra jest wyjątkowo piękna robiąca ogromne wrażenie swoją wybitnością i dużym nachyleniem stoków.

Chcąc zdobyć Damavand ruszamy z Teheranu, aby po ok. 3 godz. dotrzeć na nocleg do schroniska. Stąd na drugi dzień jedziemy samochodami terenowymi na wysokość ok. 3.200 m. i dalej ruszamy idąc do bazy namiotowej na wys. ok. 4.200 m. Tam po noclegu wyruszamy o 2 godz. w nocy na atak szczytowy, w zimnie i mocnym wietrze. O godz. 09.45 wchodzimy na szczyt, który zasłany jest chmurami rozrywanymi co chwilę przez przenikliwy wiatr. Do tego jeszcze temperatura ok. 12 stopni poniżej zera.

Wierzchołek jest specyficzny, rozłożysty o podłożu skały białej z domieszką koloru żółtego. Idziemy po siarce, którą „pachnie” kopuła szczytowa, gdyż ten wulkan „żyje” ukazując liczne dymiące wyziewy ze skał.

Zejście do bazy namiotowej zajmuje ok. 4 godz. I znów okazało się, że spośród 8 osób, które wyszły aby zdobyć górę, jedna musiała po kilku godzinach zawrócić.

Góry uczą pokory, odpowiedzialnych decyzji, bezwzględnie weryfikują nasz organizm, szczególnie gdy ograniczony jest dopływ tlenu do mózgu, a na wysokościach przekraczających 5 tys. m. właśnie tak jest.

Na obydwu opisywanych, wybitnych pięciotysięcznikach załopotała flaga NSZZ „Solidarność”.

Opr. Henryk Sikora

Ararat21