Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Aktualności

Mistrz nad mistrze

Sezon ogórkowy ma swoje prawa uświęcone tradycją medialną, polityczną, gospodarczą i każdą inną. W wakacje rozmawiamy o tym, że drożyzna nad morzem i w górach, trochę o tym, że trzeba zmienić wreszcie samochód, a jakby komuś się chciało z sąsiadem pokłócić, to można poruszyć temat polityki – a wakacje dają pewien dystans, żeby spojrzeć na sprawy szerzej niż zazwyczaj.

Na bezrybiu i Tusk tematem, ale przecież nie na całe wakacje. Po kilku dniach sprawa powrotu do kraju nadziei opozycji lekko ucichła. Bo o czym tu mówić, skoro Donald Tusk nie jest w stanie nawiązać jakiejkolwiek walki o głosy i dusze Polaków z Jarosławem Kaczyńskim? A politycy Zjednoczonej Prawicy – zwłaszcza ci związani z premierem Morawieckim – ruszyli w Polskę promować Polski Ład?

Złośliwi mówią, że dobrego promować nie trzeba, bo się samo obroni. Tak było może sto lat temu, dzisiaj bez reklamy przepadnie nawet perpetuum mobile. Inna sprawa, czy ci politycy reklamują rozwiązanie rządowe, czy siebie na ich tle?

Jarosław Kaczyński opanował do perfekcji dwa najprostsze sposoby skutecznego sprawowania władzy. Nie wymyślił ich, bynajmniej. To są metody znane od tysięcy lat, tylko… tylko, że w swej pozornej prostocie sprawiają wrażenie oczywistych, a wyjątkowe, wybitne jednostki w historii świata potrafiły sprawnie się nimi posługiwać.

Pierwszą z nich jest znana każdemu rodzicowi zasada kija i marchewki. Brzmi banalnie, ale sprawdza się zarówno w wychowaniu kilkulatka, co w sterowaniu całym społeczeństwem. Chodzi w tej metodzie o to, żeby prowadzić naród w pożądanym przez siebie kierunku wzmacniając marchewką zachowania oczekiwane i zniechęcać kijem do działań niechcianych.

Na tym opiera się oczywiście system podatkowy, prawo koncesyjne, urzędnicze imperium dające dobre zarobki posłusznym i wyrzucające na krwiożerczy wolny rynek krnąbrnych. Każda władza w historii chciała używać metody kija i marchewki, ale wirtuozów tej techniki było zaledwie kilku. Jarosław Kaczyński bez wątpienia jest jednym z nich.

Szeroki system pieniędzy płynących z budżetu państwa do obywateli w postaci 500+, trzynastych i kolejnych pensji, bonów turystycznych, wsparcia przedsiębiorstw w ramach kolejnych tarcz, to nie jest wagon marchewek, to ogromny kontenerowiec zacumowany przy Wiśle, z lądowiskiem dla helikopterów, z których bonzowie partyjni (oczywiście wyznaczani osobiście przez odpowiednich decydentów) zrzucają te marchewki na polskie wsie, miasteczka i metropolie.

Ale w tle jest oczywiście też kij. Rząd dał sobie prawo arbitralnego decydowania o tym, jaką branżę zamknąć, jakie samorządy wesprzeć, a jakie przydusić. Grube miliardy, to broń obosieczna, bo skoro rząd daje, to może też zabrać. Oczywiście trudno wyobrazić sobie wzburzenie społeczne, gdyby jakikolwiek rząd postanowił zabrać ludziom 500+, ale przecież podwyższenie wieku emerytalnego przez rząd Donalda Tuska przeszło praktycznie bez większych protestów. Ludzie po prostu nie widzą dalej niż do końca miesiąca, nie interesuje ich świat za kilka lat – i słusznie, bo przecież w naszych realiach prawo tak szybko się zmienia, że nie ma najmniejszego sensu projektować przyszłości na bazie dzisiejszych rozwiązań.

Drugim, nie mniej skutecznym narzędziem skutecznego utrzymywania władzy jest rzymska zasada dziel i rządź. I tutaj mamy do czynienia z majstersztykiem, który będzie opisywany przez teoretyków władzy przez setki lat. Nie przesadzam. Choć wszystkie kolejne rządy w Polsce próbowały stosować tę metodę, to nikt nie robił tego z taką finezją i tak efektywnie, jak Jarosław Kaczyński.

To nie jest prosta metoda dzielenia ludzi jaką stosowali komuniści czy późniejsze ekipy rządzące. To nie jest po prostu dzielenie na zaścianek i nowoczesność, na młodych, wykształconych z dużych ośrodków i tępaków ze wsi, na Europejczyków i moherów, na burżujów i roboli.

Absolutnie nie: dzisiaj te podziały są płynne, zmienne, robione cudzymi rękami, wielopłaszczyznowe, a przy tym tymczasowe, tak żeby przypadkiem nie doprowadzić do prawdziwego pęknięcia społeczeństwa. Perfekcyjnie to widać na przykładzie choćby szczepień: jak napuszczani są na siebie zwolennicy i sceptycy szczepień, ale przecież kolejny podział idzie w poprzek – choćby na obrońców sądów i krytyków betonu w togach.

To, co robi Jarosław Kaczyński, to majstersztyk politycznej kuchni, który ma jedną ogromną zaletę: trzyma w ryzach nawet najbardziej wyraziste i agresywne emocje tłumu. Dzięki temu rząd ma komfort prowadzenia takiej polityki, jaką tylko uzna za stosowne nie musząc obawiać się żadnych niepokojów społecznych. Mistrzostwo świata.

Paweł Skutecki

Kategoria: ,
Skuter16 Wikipedia