Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Aktualności

Poważna sprawa

Epidemia koronawirusa, obojętnie jak będziemy ją oceniać, zdewastowała nasze zdrowie. Nie chodzi nawet o COVID-19, ale ogólnie o cały system ochrony zdrowia, który nie wytrzymał i po prostu padł. Ale to dopiero połowa prawdy, druga część jest jeszcze straszniejsza: umieramy masowo, bardzo często na własne życzenie.

Branżowe czasopismo „Puls medycyny” w ostatnich dniach lipca podał przerażające dane, cytując „Dziennik Gazetę Prawną”, który to tytuł opierał się na danych urzędów stanu cywilnego. Do połowy lipca zmarło ponad 60 tysięcy osób więcej niż w porównywalnym okresie rok wcześniej. W sumie w ciągu 28 tygodni bieżącego roku zmarło 285 tysięcy osób, a rok temu w tym samym czasie – 224 tys. Żeby uświadomić sobie skalę dramatu trzeba przypomnieć, że w ubiegłym roku zmarło o 76 tysięcy osób więcej niż w 2019 roku.

Specjaliści mówią, że wzrost liczby zgonów w pierwszym półroczu, to efekt uderzenia koronawirusa w tym okresie, ale prawda leży głębiej. Nie chodzi wyłącznie o COVID-19, ale o ogromny spadek zaufania do całego systemu opieki medycznej, do lekarzy, szpitali, aptek, do wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób kojarzą nam się z chorobami. Ludzie wolą cierpieć w domach, niż iść do lekarza, do przychodni, do szpitala. Na to nakłada się oczywiście faktyczna nieporadność wielu Polaków.

Wiecie Państwo jak wygląda procedura choćby w przypadku operacji przepukliny? Najpierw trzeba iść do lekarza pierwszego kontaktu, do „swojej” przychodni. Tam ktoś nas obejrzy i uzna, że to absolutnie oczywista sprawa: trzeba operować. Lekarz włączy komputer, postuka w klawisze i powie: gotowe. Następny proszę!

I teraz co z tego rozumie ten biedny pacjent? Kompletnie nic, dopiero pani w recepcji musi mu wyjaśnić, że w komputerze, w Internecie jest już jego skierowanie do poradni chirurgicznej, a tam dostanie skierowanie na operację właściwą. A gdzie ta poradnia? No to już pacjent powinien wiedzieć, przecież każdy wie, a jak nie wie, to powinien umieć znaleźć!

No i ten biedny pacjent szuka, jeździ i na miejscu się dowiaduje, że tak to nie można się zapisać, że trzeba przez telefon/Internet/gołębiem pocztowym (w zależności od miasta). Jak się już zapisze, to za kilka miesięcy pójdzie do poradni tylko po to, żeby usłyszeć dokładnie to samo, co w swojej przychodni: trzeba operować, oczywiście na cito!

Sito? Myto? Pacjent nie wie, ale kiwa głową. Już się domyśla, że żadnego skierowania do konkretnego szpitala nie dostanie, bo wszystko w wirtualu, jak w Matriksie, gdzieś w chmurach. Obdzwania więc szpitale i dowiaduje się, że z taką pierdołą, to naprawdę mógłby dać sobie spokój, bo tam poważne rzeczy się odbywają, już nie mówiąc o tym, że pacjent bez szczepienia, to w ogóle jest widziany tak samo mile, jak komornik z nakazem zajęcia respiratora.

Jaki to sygnał dla pacjenta, jego rodziny, znajomych i wszystkich, którzy usłyszeli tę historię pod osiedlowym sklepem? Ano taka, że nie ma najmniejszego sensu nic robić, póki człowiek dycha, chodzi i jest w stanie gdziekolwiek zadzwonić. Jak pęknie, zatrzyma się, urwie itp., to przyjedzie karetka i zajmą się człowiekiem w miarę normalnie, ale do tego czasu siedź chłopie w domu i nie zawracaj gitary!

Brzmi to wszystko nieco groteskowo, ale naprawdę tak to działa i stąd biorą się te wszystkie zgony, których liczba według wszystkich mędrców świata wskazuje jednoznacznie na zgony spowodowane chorobami zakaźnymi, a w rzeczywistości to są nieleczone na czas zawały, nowotwory, udary i tym podobne niemodne w czasach korony przykrości.

Medycyna od zawsze wiedziała, że ingerencja w ciało człowieka jest ostatecznością i dowodem porażki, bo najważniejsza jest profilaktyka. Zdrowy styl życia, zdrowe odżywianie się, ruch, sen, dobrostan psychiczny – to jest fundament. Tuż obok jest wczesna diagnostyka i szybkie leczenie na etapie, kiedy naprawdę medycyna umie zdziałać cuda. Kiedy do lekarza trafia pacjent po wielu miesiącach faszerowania się lekami przeciwbólowymi, bo nowotwór nie pozwala już normalnie funkcjonować, zwykle więcej roboty ma zakład pogrzebowy, niż szpital. I to jest całkowicie normalne zjawisko.

Jeśli chcemy zatrzymać i odwrócić to zjawisko, potrzebujemy potężnego szarpnięcia za cugle. Trzeba ludziom dać sygnał, jak wiele zależy od nich samych. Program rządowy Profilaktyka 40+ jest takim właśnie narzędziem i bardzo dobrze, że został wdrożony, ale to mało.

Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Potrzebne całe stado, chmura jaskółek żeby przykryć to czarne niebo.

I co najważniejsze, musimy coś zrobić już, natychmiast, bo inaczej nie zatrzymamy tej lawiny. A patrząc na liczbę zgonów, twarde liczby mające odbicie na cmentarzach, czasu mamy coraz mniej…

Marian Rajewski

Kategoria: ,
Marian16 pacjeny gov pl