Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Łom kontra wytrych – Felieton Pawła Skuteckiego

No dobra, a pamiętacie Państwo, że jeszcze niedawno jednym głównych argumentów przeciwko rządom Prawa i Sprawiedliwości było… łamanie prawa? Patrząc na to, co wyprawia obecna władza włosy stają na głowie, oczywiście tym, którzy jeszcze sobie ich nie wyrwali. Mówiło się, że PiS wysoko postawił poprzeczkę jeśli w kategorii lekceważenia prawa, ale nowa władza potrzebowała raptem paru tygodni, żeby przeskoczyć nie tylko poprzeczkę, nie tylko bieżnię, ale i trybuny!

Politycy PiS-u byli na swój sposób uroczy w falandyzowaniu prawa. Szukali sztuczek, wytrychów, naciągali i pozornie jednoznaczne i proste zapisy tak, żeby ich interpretacja pasowała do doraźnej wykładni i politycznych celów Nowogrodzkiej. Prawo i Sprawiedliwość przypominało w tym wszystkim trochę Arsena Lupin, a trochę Gang Olsena.

Arsen Lupin, przypomnijmy młodzieży, był legendarnym włamywaczem – dżentelmenem, który okradał wyłącznie nikczemników i ludzi podłego charakteru, a przy tym jedynie tych, którzy byli nieprzyzwoicie bogaci. Taki Janosik, ale doskonale prezentujący się w nienagannym smokingu. Uroczy gość z uśmiechem i sznytem premiera Morawieckiego.

Co innego ekipa Egona Olsena, który stojąc na czele drużyny niespełna rozumu, popełniającej wszystkie możliwe gafy i błędy w złodziejskiej sztuce miał wyraźny ślad rubasznego na swój sposób uroku Jacka Sasina.

Oczywiście w obu przypadkach nasi bohaterowie potrafią budzić sympatię widzów, w odróżnieniu od ich ofiar – zwykle nieprzyjemnych, bogatych i aroganckich buców. Trochę tak działało przez osiem lat Prawo i Sprawiedliwość, prawda?

Ale to było, powtarzam, mimo wszystko urocze. Przynajmniej w odróżnieniu od tego, co zaprezentowała wygłodniała ośmioma latami pasienia się na samorządach i europarlamencie ekipa orków Donalda Tuska.

Tutaj już mamy do czynienia z całkowitym brakiem nie tylko skrupułów, ale i elementarnej złodziejskiej finezji. To jest zbieranina maruderów, którzy potrafią wejść w posiadania zegarka stosując metody żywcem zaczerpnięte z doświadczeń sowieckich żołdaków dzikim wzrokiem ogarniającym przestrzeń wokół siebie skanując ewentualnie łupodajne jednostki.

Przesadzam? Bynajmniej. Przykład mediów publicznych, na które padł mętny wzrok ministra Sienkiewicza, jest symptomatyczny. Nie bacząc na żadne niuanse prawa, po prostu minister sięgnął po prawo pięści. Zwyczajnie wziął łom, wywalił drzwi, wyrwał ze ściany sejf i zabrał parę kryształów, więcej tłukąc po drodze. No bo niby czemu nie? Kto mu zabroni, skoro cała okoliczna policja to chłopaki z tego samego podwórka?

Czytam właśnie, że pani notariusz Joanna K., która swoimi podpisami umożliwiła ministrowi bandyckie przejmowanie mediów, opuściła już nasz piękny kraj. Ponoć właśnie postanowiła przeprowadzić się do Ameryki Południowej. Od pomysłu do realizacji droga u pani notariusz wiodła na skróty i już od pewnego czasu opala się ona pod słońcem na drugiej półkuli. Fakt, że ma postawione zarzuty prokuratorskie dotyczące poświadczenia nieprawdy w aktach notarialnych może tłumaczyć jej nagłą potrzebę zmiany klimatu.

W tym kontekście trochę bardziej zrozumiałe są postulaty obecnej władzy dotyczące likwidacji Centralnego Biura Antykorupcyjnego, prawda?

Jedno trzeba przyznać: gdyby wtedy, w latach rządów drużyny Jarosława Kaczyńskiego, ktoś spróbował nie tyle szerokim łukiem obchodzić prawo, co ordynarnie je łamać, mielibyśmy już w Warszawie „bratnią pomoc” z Brukseli czy Berlina.

Paweł Skutecki

 

paweł.skutecki@wolnadroga.pl

Kategoria:
Skuter01