Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

W numerze

„Kolej będzie jednym z motorów rozwoju przemysłu w Polsce” – rozmowa z M. Putkiewiczem, prezesem KZŁ

Panie Prezesie, ostatnio Bydgoszcz jest stolicą polskiej kolei. To, co zrobiła PESA z wodorową lokomotywą na targach TRAKO, było wydarzeniem na skalę światową. Pańska firma też jest na bieżąco ze światowymi nowinkami technicznymi. Stawiacie na innowacyjną gospodarkę. Naprawdę kolej może być dzisiaj wyznacznikiem nowoczesności? 

Bydgoszcz zawsze była w awangardzie rozwoju, jeśli chodzi o nowoczesne technologie szeroko rozumianego przemysłu elektromechanicznego, w szczególności przemysłu kolejowego. PESA zaprezentowała na TRAKO wodorową lokomotywę, a Kolejowe Zakłady Łączności na tych samych targach pokazały nową koncepcję swojego sztandarowego produktu, czyli systemów informacji pasażerskiej. Przedstawiliśmy tam nowe podejście do tego systemu, które odpowiada na wyzwania automatyzacji, mobilności oraz cyfryzacji. Nowy system składać się będzie z trzech elementów: dotychczasowej informacji fizycznej (znane wszystkim wyświetlacze peronowe, stacyjne oraz infokioski), informacji mobilnej (aplikacja mobilna dla pasażera) oraz elektronicznych wyświetlaczy rozkładów jazdy, które zastąpią dotychczasowe papierowe. 

Odpowiadając na pytanie o rolę kolei w gospodarce, to niewątpliwie ze względu na skalę wydatków przewidzianych na inwestycje w najbliższych latach, kolej będzie jednym z motorów rozwoju przemysłu w Polsce.

Między PESĄ a KZŁ jest jeszcze jedno podobieństwo. Obie firmy były do niedawna w poważnych tarapatach. Wyniki finansowe, jakie Państwo pokazaliście za pierwsze siedem miesięcy tego roku pokazują, że problemy się skończyły? 

Niewątpliwie ostatnie lata były trudne dla spółki. W ciągu ostatniego roku przeprowadziliśmy głęboką restrukturyzację i optymalizację kosztów. Dzięki niej firma stała się bardziej elastyczna i jest w stanie wytwarzać swoje produkty taniej, a co za tym idzie stała się bardziej konkurencyjna. Wszystkie problemy jeszcze nie są rozwiązane, ale jestem optymistą. Dodatnie wyniki zarówno na poziomie EBITDA, jak i na poziomie zysku netto, dobrze nas nastrajają do pracy w kolejnych miesiącach. 

To, co zapowiada rząd ustami ministra Marcina Horały, czyli plan zbudowania w ciągu kilkunastu lat tysiąca ośmiuset kilometrów nowych linii kolejowych, ogromnych inwestycji w infrastrukturę transportową, świadczy o tym, że rynek dynamicznie przyspieszy? Jak Pan ocenia przyszłość branży? 

Zapowiedzi są bardzo optymistyczne i gdyby się ziściły, byłaby to dobra informacja dla całego sektora kolejowego i całej gospodarki. Nie da się długo pociągnąć rozwoju kraju tylko na konsumpcji. Musi do niej dołączyć drugi silnik w postaci inwestycji, przede wszystkim inwestycji publicznych. Niejedna gospodarka po okresie dużych kłopotów – takich, jak wojna czy pandemia – ruszała do przodu właśnie dzięki inwestycjom publicznym. Tutaj inwestycje w infrastrukturę kolejową mają być takim silnym bodźcem rozwoju. Myślę, że to jest bardzo rozsądne i roztropne rozwiązanie. Nie tylko zrealizujemy nowe projekty infrastrukturalne, ale przy tej okazji możemy także zbudować siłę naszych polskich firm, które wzmocnione kapitałowo i produktowo będą mogły wyjść na rynki zagraniczne i rozpocząć eksport polskich produktów i usług. 

Ponadto inwestycje kolejowe przyniosą bardzo dużą korzyść społeczną – poprawienie jakości przemieszczania się Polaków. Nowe linie i nowe przystanki dotrą do miejsc do tej pory wykluczonych transportowo. 

„Wolna Droga” jest czasopismem związanym ze związkiem zawodowym, więc nie mogę nie zapytać o pracowników. Dotychczas jeśli duże firmy były w tarapatach, to stosowano jedno z dwóch rozwiązań: albo zwalniano jak najwięcej pracowników, albo sprzedawano przedsiębiorstwo. Państwo znaleźliście trzecie rozwiązanie, postawiliście na innowacje? 

Przede wszystkim zaczęliśmy poważnie wdrażać project management, czyli zarządzanie projektami, w tym pilnowanie harmonogramów, budżetów, ścieżki krytycznej, czyli generalnie niepozwalanie na to, żeby te projekty mówiąc kolokwialnie sobie pływały. Tu znalazło się bardzo dużo oszczędności. W ramach restrukturyzacji musieliśmy także zmniejszyć zatrudnienie, ale staliśmy przed wyborem: albo firma upadnie i trzeba będzie pożegnać się ze wszystkimi pracownikami, albo trzeba ograniczyć zatrudnienie, aby większość pracowników utrzymała pracę. 

I to nam się udało. Będąc firmą dzisiaj trochę lżejszą, jeśli chodzi o koszty, możemy bardziej konkurować na rynku. A przypominam, że rynek informacji pasażerskiej jest bardzo konkurencyjny, a KZŁ nie mam żadnych preferencji z tego powodu, że jest częścią Grupy PKP. Konkurujemy na równych zasadach zarówno z dostawcami zagranicznymi, jak i z wieloma polskimi firmami. 

Konkurujecie nie tylko ceną, ale i jakością? 

Nowa Strategia rozwoju Kolejowych Zakładów Łączności na lata 2021-2025, która 27 sierpnia br. została zatwierdzona przez naszego właściciela – PKP S.A., koncentruje się m.in. na podniesieniu jakości naszych produktów. Uważamy, że im więcej potu zostawimy na etapie kontroli produkcji i kontroli jakości, tym mniej krwi potem poleje się na etapie realizacji projektu i w okresie gwarancji. Jednym z priorytetów nowej strategii jest właśnie istotne podniesienie jakości, co odpowiada na oczekiwania Zamawiających, którzy istotnie wydłużają okresy gwarancji na urządzenia.

Utrzymanie wysokiej jakości wiąże się z kompetencjami pracowników. W całej Polsce widzimy głód wyspecjalizowanych pracowników. Jak Państwo sobie z tym radzicie? 

Potwierdzam, że jest to bardzo duże wyzwanie zwłaszcza w takim mieście, jak Bydgoszcz. Jest tutaj dużo zakładów przemysłowych i wykwalifikowany specjalista ma szeroką gamę możliwości. Istotne jest to, że w nowej Strategii założyliśmy wdrożenie nowoczesnego systemu motywacyjnego, który będzie wprowadzony już w przyszłym roku. Każdy pracownik będzie miał przewidywalną perspektywę awansu i uzyskiwania premii za osiągnięcie konkretnych celów. Szczególnie dużym wyzwaniem są informatycy, którzy jak wiemy w czasach pracy zdalnej mogą pracować gdziekolwiek i dla kogokolwiek. Siłą rzeczy odczuwamy istotną presję na podwyżki wynagrodzeń, co dla nas jest szczególnie trudne, bo jesteśmy spółką, która dopiero wychodzi z dość dużych kłopotów. 

Młodzi ludzie często się zastanawiają, czy związać swoją przyszłość z koleją, która była przez ostatnie lata postrzegana jako transport odchodzący do historii. Co by Pan powiedział młodemu człowiekowi, który się waha? 

Często prowadzę takie rozmowy, bo młodsi pracownicy czasem przychodzą i mówią, że mają alternatywną ofertę pracy. Tłumaczę, że w firmach kolejowych ma się pewną i długoletnią perspektywę rozwoju. Poza tym jest to bardzo innowacyjny sektor. Ze względu na duże inwestycje w nowe technologie już dzisiaj można powiedzieć, że kolej staje się liderem, jeśli chodzi o wdrażanie innowacji z zakresu automatyzacji czy cyfryzacji.

Ma Pan olbrzymie doświadczenie w biznesie, jest Pan jednym z najlepszych polskich menedżerów. Od roku pracuje Pan w KZŁ. Jak Pan ocenia ten czas? 

Trochę mnie Pan skonfundował tym pytaniem, jest na pewno wielu lepszych ode mnie menedżerów. Praca w Kolejowych Zakładach Łączności jest bardzo dużym doświadczeniem dla mnie, gdyż było to wyzwanie wyprowadzenia firmy z poważnych problemów finansowych i są tego wymierne efekty. Co warto zaznaczyć, cały proces optymalizacji i restrukturyzacji by się nie udał, gdyby nie bardzo konstruktywna i partnerska postawa strony społecznej, w szczególności kierownictwa związków zawodowych. Raz jeszcze pragnę im za to podziękować. 

Dziękuję za rozmowę.

Kategoria: ,