Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

TWOJA KOLEJ na opinie…

 

Ponieważ rubrykę „Twoja kolej na opinie…” wypełniają treścią autorzy z różnych środowisk i grup społecznych, a my nigdy nie będziemy krępować cenzurą prezentowanych przez nich poglądów, informujemy Czytelników, że mogą one być niekiedy niezgodne z poglądami redakcji, a także sympatiami politycznymi samych Państwa. Przypominamy, że opinie można przesyłać na portal społecznościowy: https://www.facebook.com/Miroslaw.Stanislaw.Lisowski/ i email: opinie@wolnadroga.pl

 

Hejt w sieci

Obiektem hejtu w sieci może stać się każdy, bez względu na to, co i o czym pisze, z jakiej wywodzi się grupy społecznej, bez względu na to, czy jest osobą publiczną, czy zwykłym użytkownikiem portali społecznościowych.

Z hejtem mierzą się nie tylko celebryci, ale i zwykli ludzie. Oczywiście, celebryci mierzą się z tym problemem częściej niż przeciętny zjadacz chleba, ale mają też większe możliwości walki z hejterami, bo zazwyczaj zgłaszają takie sprawy na policję, a potem do sądu. Wielu z nich te sprawy wygrywa.

Hejt w sieci jest obecnie zjawiskiem, z którym większość portali społecznościowych sobie w ogóle nie radzi.

Facebook, choć ma swoje standardy społeczności, wymaga ich przestrzegania i zachęca do zgłaszania nieprawidłowości, słabo reaguje na zgłoszenia użytkowników. Sama zgłaszałam wiele kont, o których wiedziałam, że to konta, których celem jest sianie nienawiści w sieci, ale sam Facebook zazwyczaj zaleca jedynie zablokowanie takiego konta, sam zaś pozostaje bierny wobec publikowanych na nim treści. Czasem jedynie blokuje użytkownikom możliwość publikacji na określony okres czasu, ale to zazwyczaj w bardzo rażących przypadkach. Nie usuwa też treści opublikowanych, a więc nie stosuje cenzury nawet wobec materiałów rażąco naruszających wymieniane wyżej standardy społeczności, które musi zaakceptować każdy nowy użytkownik Facebooka i się do nich stosować pod rygorem usunięcia jego konta z FB.

Hejt dotyczy tak naprawdę dowolnej dziedziny. Może chodzić o czyjś wygląd zewnętrzny, czyli sposób ubierania się lub kolor włosów albo nadwagę, czy niedowagę. Tak właśnie powstał ruch #bodypositive, czyli ruch nawołujący kobiety i mężczyzn do samoakceptacji i nie ulegania kanonom narzucanym przez kolorowe magazyny czy fotki widziane na Instagramie. Jest to coraz bardziej popularny ruch i coraz więcej kobiet odważa się publikować swoje zdjęcia, nie retuszując ich.

Hejt może dotyczyć grup wyznaniowych lub etnicznych albo dowolnej społeczności, która dla kogoś staje się w jakiś sposób niewygodna lub łatwa do atakowania.

Hejt jest najczęściej narzędziem w rękach osób słabych i zagubionych, rzadko zaś ma związek z realnym marzeniem o tym, by komuś zaszkodzić w sposób fizyczny. Najczęściej po hejt sięgają osoby, które same nie radzą sobie z własnymi problemami, a ataki na innych, to dla nich sposób na rozładowanie napięcia oraz podreperowanie własnego wizerunku. Niestety, to dość powszechne, że niektóre osoby karmią się tym, że obrażając innych, czują się od nich lepsze, ważniejsze i silniejsze.

Hejt w dużym stopniu jest zjawiskiem całkowicie bezkarnym, które dlatego tak mocno się w sieci szerzy. Wiele portali zupełnie nie panuje nad tym, kto i w jaki sposób komentuje ich posty i artykuły. Niektórym portalom wręcz zależy na tym, by komentarze były jak najbardziej ostre i wyraziste, co zachęca ludzi do bezpardonowych ataków na bohaterów artykułów, postów i zdjęć.

Skuteczna metoda, to blokowanie komentowania postów. Ta metoda dostępna jest tylko na Instagramie i bardzo pomaga w tym, aby prowadzić z obserwatorami dialog, bez ich udziału, a więc pozwala na podzielenie się danym przemyśleniem, daną treścią i obrazem, przy jednoczesnym braku możliwości odniesienia się do tego, co zostało opublikowane.

Facebook nie posiada funkcji blokowania komentowania i stąd to właśnie na FB toczy się najwięcej zażartych i nierzadko wulgarnych dyskusji. Dotyczy to głównie polityki, ale także światopoglądu. Tak naprawdę na FB można znaleźć chyba wszystkie możliwe grupy dyskusyjne, a duże magazyny mają własne fanpage, czyli strony, na których można do woli pisać. Rzadko administratorzy tych stron panują nad publikowanymi komentarzami. Rzadko też ingerują w treść wymienianych między użytkownikami komunikatów. Jest to więc kolokwialnie rzecz ujmując tzw. „wolna amerykanka” i każdy robi co mu się żywnie podoba.

Hejt, to także groźby karalne. Tego typu wpisy możemy zgłaszać na policję i spodziewać się od nich działania. Każdy komisariat ma w szeregach pracowników, którzy zajmują się cyberprzemocą. W przypadkach zagrażających zdrowiu i życiu warto więc kontaktować się z policją i takie nadużycia zgłaszać. Należy pamiętać, że adresy IP danych kont są niezwykle łatwe do namierzenia, więc nawet anonimowe konto bez zdjęcia i z Nickiem zamiast nazwiska jest łatwe do namierzenia. Nikt więc nie może czuć się bezkarny.

Czy należy z hejtem walczyć w sposób zdecydowany, czy raczej ignorować ludzi, którzy nas zaczepiają w sieci? Są dwie możliwości: albo zostawiamy takich ludzi i nie wchodzimy w polemiki, a najlepiej blokujemy ich konta. Usunięcie konta nie daje niczego, bo osoba nadal widzi treści publikowane przez nas, jako posty publiczne. Dlatego najskuteczniej można się bronić poprzez blokowanie kont hejterskich.

Można również ignorować hejterów, co w dłuższej perspektywie przynosi dobre efekty.

Zaletą tego, że osoby w sieci hejtują i piszą dużo złego jest to, że bardzo łatwo jest je zlokalizować i wyizolować z naszego środowiska. Dlatego warto śledzić to, co dzieje się pod publikowanymi przez nas treściami. Jest to szczególnie ważne, gdy jesteśmy administratorami dużych grup na Facebooku i gdy prowadzimy własne strony. Członkowie takich grup powinni czuć się bezpiecznie w naszych grupach.

Reasumując, hejt to zjawisko powszechne, ale takie, które każdy z nas może w jakiś sposób zredukować we własnym otoczeniu.

Wystarczy tylko nauczyć się korzystać z dostępnych narzędzi i nie ignorować niepokojących sygnałów. Z hejtem nie da się wygrać. To raczej utopijne marzenie. Da się jednak z nim dość skutecznie walczyć, co sama już w sieci sprawdziłam. Wystarczy tylko odrobina konsekwencji i sporo czasu na to, by krok po kroku eliminować natrętne konta. Docelowo jednak uzyskujemy bardzo czystą przestrzeń, wolną od nienawiści, więc chyba warto poświęcić temu trochę czasu. Dla świętego spokoju.

Anna Derewienko,Bydgoszcz

 

Dziękuję Pani Annie za trafne zdefiniowanie szerzącego się w sieci chamstwa, wulgarności, a nawet, że użyje tego określenia –„medialnego bandytyzmu”. Prawdą jest, iż z hejtem wygrać się nie da. Bywało także – a dotknęło to naszych redaktorów i mnie osobiście – że usunięcie z tekstu chamskich określeń spotkało się oskarżeniem nas przez autora rzeczonego tekstu, o stosowanie cenzury.

Mimo tego typu oskarżeń nie będziemy tolerować chamstwa, niezależnie kto będzie autorem wulgarnych określeń w nadesłanych tekstach.Natomiast w prywatnych kontaktach na swoich portalach społecznościowych każdy z nas, stosując rady Pani Anny, może skutecznie zneutralizować hejt, a nawet wyeliminować hejterów ze swojego obszaru medialnego.

Ponieważ należy Pani do tych nielicznych osób, które upubliczniają swój wizerunek i dane osobowe, serdecznie dziękuję za okazane zaufanie.

Mirosław Lisowski, redaktor naczelny

Kategoria:
logo zwitek