Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

Polacy wybiorą

Polacy wybiorą

 

Musiało się bardzo dużo wydarzyć, żeby zostało po staremu – tak można w skrócie podsumować zamieszanie wokół terminu wyborów prezydenckich, ale byłoby to zbytnie uproszczenie. Bo jednak pewna zmiana, dość poważna, zaszła. Zagłosujemy z domu, w papciach, wygodnie. Korespondencyjnie. A kto wygra, to już Państwu pisałem dawno temu i nic się w tej kwestii u mnie nie zmieniło.

Od kiedy poznaliśmy datę wyborów zmieniło się sporo. Poznaliśmy nazwiska kilkunastu kandydatów na kandydatów, potem wybuchła epidemia i kilku z nich nie zdołało zebrać podpisów wymaganych do prawdziwej rejestracji. Niektórzy się poskarżyli i przegrali przed sądem – nie będą mogli kandydować. Jednej sprawie przygląda się uważnie prokuratura: Marek Jakubiak, były poseł Kukiz’15 i znany browarnik, zgłosił swoje podejrzenia, powzięte zresztą z przekazów medialnych, że złożył część podpisów ordynarnie sfałszowanych. Przy ulicy Kopernika, w wieżowcu, miał się mieścić sztab zarządzany przez Polaków, gdzie Ukraińcy i Białorusini podrabiali podpisy poparcia niezbędne do zarejestrowania kandydata na prezydenta Najjaśniejszej Rzeczypospolitej.

Ciekawe, prawda? Czy zajmuje się sprawą również kontrwywiad, tego oczywiście nie wiemy, ale miejmy taką nadzieję.

No nic, pomińmy kandydatów walczących o marchewkę, a skupmy się na poważnych rywalach Andrzeja Dudy. Co się zmieniło? Im częściej pani Kidawa-Błońska gościła w przyjaznych jej mediach, tym bardziej jej szanse na wejście do drugiej tury bledły. Niedawno kandydatka Platformy Obywatelskiej zawiesiła swoją kampanię na znak protestu przeciwko epidemii. W jej sztabie (kandydatki, nie epidemii rzecz jasna) strzelały szampany. – Im mniej będzie mówić, tym szybciej notowania wzrosną! – cieszyli się młodsi i starsi działacze obywatelskiej partii.

Problem w tym, że to nie zadziałało i z ogromnego poparcia, pani poseł spadła boleśnie do peletonu. A tutaj jest naprawdę ciasno. Ramię w ramię pedałują obok niej Kosiniak-Kamysz i Hołownia. Tuż za nimi, ale nie w jakiejś dużej odległości, gonią w zgodnej parze Biedroń i Bosak.

Na dzisiaj mamy sytuację taką, że kampania wyborcza powinna wchodzić w decydującą fazę, kandydaci powinni nas do siebie przekonywać na każdym kroku. A w rzeczywistości urzędujący prezydent jest skupiony na ratowaniu polskiej gospodarki i forsowaniu kolejnych elementów tak zwanej tarczy antykryzysowej, jego teoretycznie główna kontrkandydatka zawiesiła kampanię, a jedyni kandydaci, którzy cokolwiek robią w przestrzeni publicznej, to Kosiniak-Kamysz i Bosak.

Przy normalnych wyborach można byłoby się zastanawiać, kto zmierzy się z Andrzejem Dudą w drugiej turze. Ale to nie będą normalne wybory. Nie trzeba będzie w ogóle wychodzić z domu. Głosowanie korespondencyjne ma jedną cechę: jest bardzo łatwe. W wielu domach nie będzie tajności: rodziny usiądą przy stole i po długiej, być może żarliwej dyskusji, ustalą w czyje ręce złożyć swoje zaufanie. To będą naprawdę przemyślane decyzje.

I w dodatku nawołujący do bojkotu wyborów, zawieszający swoje kampanie kandydaci nie przekonają swoich wyborców do oddania głosu. To może być nokaut. Andrzej Duda z dużą dozą pewności dostanie tyle głosów, procentowo, ile jeszcze żaden kandydat wcześniej nie dostał.

W wyborach samorządowych były miasta, gdzie kandydaci na prezydentów i burmistrzów dostawali po 70-80 procent głosów w pierwszej turze. Tutaj może być bardzo podobnie.

Tylko czy to jest dobry scenariusz? Nie dla żadnej partii, tylko dla Polski – jest dobry?

Czasy idą trudne. Światowa gospodarka upadła na deski, jeszcze wierzga, ale wszyscy widzą, że się długo nie podniesie. Nadchodzący kryzys będzie największy od Wielkiego Kryzysu sprzed wojny. Co do tego nie ma wątpliwości.

W trudnych czasach potrzebne będzie silne przywództwo. Nawet jeśli można było mieć czasem wrażenie, że Andrzej Duda był przedłużeniem Nowogrodzkiej, to w drugiej kadencji nie będzie miał żadnego, najmniejszego powodu, żeby się komukolwiek podobać. Stanie przed dylematem: przejść do historii, czy przetrwać. Jest młody, jest odważny. Moim zdaniem wybierze to pierwsze. Ale najpierw wybiorą Polacy.

Marian Rajewski

Kategoria:
Marian09 spiders web