Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

Odcienie czerwonego

Odcienie czerwonego

 

Polski honor przez wieki stanowił rozpoznawalną markę. Po tym, co się stało w Parlamencie Europejskim, trudno nie odnieść wrażenia, że stajemy się krajem, który będzie słynął z tego wszystkiego, czym najbardziej gardziliśmy.

Kiedy hitlerowskie hordy najechały sporą część Europy, Polska była wyjątkowa. Mimo okrucieństw, barbarzyńskich mordów, bestialskiego ludobójstwa ogromnej części narodu, Polacy stali prosto w obliczu konkretnych wyborów etycznych.

Młodzi ludzie zamiast uciekać, uczyć się poprawnej wymowy niemieckich słów – spiskowali, szli do lasu z bronią w ręku, sabotowali, modlili się o wolną Ojczyznę.

W tym samym czasie lokalne „rządy” kolaborujące z okupantem powstawały nie tylko we Francji, ale i w wielu innych krajach Europy, o ile nie w większości podbitych przez Hitlera państw. Nie u nas.

U nas rosła liczba dołów z trupami nauczycieli, polityków, naukowców, społeczników.

Może dlatego po wojnie, kiedy komuniści zaczęli swoje rządy, resztki prawych ludzi tułały się po lasach. Przez kilkadziesiąt lat tępego reżimu polskie elity przetrzebione na początku lat 40-tych nie miały możliwości się odrodzić. Nie było od kogo się uczyć, na kim wzorować. I dlatego dzisiaj mamy co mamy.

W Parlamencie Europejskim była rozpatrywana rezolucja w sprawie „zastosowania środków tymczasowych, aby wyeliminować wyraźne ryzyko poważnego naruszenia przez Polskę i Węgry wartości, na których opiera się Unia”. Sam fakt, że ktoś wpadł na pomysł, żeby do rozwiązywania wewnętrznych sporów odwoływać się nie do Polaków, nie do Suwerena, a do obcych przyjaciół, budzi moją najgłębszą odrazę.

Dziewiętnastu europarlamentarzystów wybranych w Polsce (określenie „polskich” nie przechodzi mi przez klawiaturę) zagłosowało przeciwko Polsce. Warto zapamiętać te nazwiska hańby: Magdalena Adamowicz, Jerzy Buzek, Bartosz Arłukowicz, Krzysztof Hetman, Tomasz Frankowski, Andrzej Halicki, Danuta Hübner, Adam Jarubas, Jarosław Kalinowski, Ewa Kopacz, Janusz Lewandowski, Elżbieta Łukacijewska, Radosław Sikorski, Róża ThunundHohenstein, Marek Belka, Robert Biedroń, Włodzimierz Cimoszewicz, Sylwia Spurek oraz Leszek Miller.

Coś strasznego dzieje się z nami, że tak szybko przechodzimy do porządku dziennego nad tym wyjątkowo podłym zachowaniem „naszych” reprezentantów. Nie są przecież osoby anonimowe. Proszę jeszcze raz przeczytać te nazwiska. Kilku premierów, ministrów. Elita, prawda?

To są dokładnie tacy sami ludzie jak ci, którzy we Francji tworzyli rząd Vichy pod niemieckim butem. Warto przypomnieć, co się stało później. Część polityków została po wojnie skazana na karę śmierci. Sam marszałek Petain także został osądzony na śmierć, ale na wniosek ławy przysięgłych zamieniono ją na dożywotnie pozbawienie wolności. Zmarł w więzieniu w 1951 roku.

Dochodziło do wielu samosądów, ale mimo wszystko Francuzi szybko ochłonęli i dzisiaj „państwo” Vichy jest uznawane przez nich za w miarę kompromisową formę przetrwania. Przynajmniej dla tych, których nie wywieziono do obozów koncentracyjnych.

Co może spotkać tę nieszczęsną dziewiętnastkę? Szczerze? Nic. Jest po prostu w Polsce spore grono wyborców, którzy wciąż są skłonni oddać swój głos na takich ludzi. Warto byłoby przeprowadzić jakieś poważne, głębokie badania, dlaczego tak się dzieje. Czy to syndrom sztokholmski, czy inne zjawisko psychospołeczne?

Naprawdę nie wiem, ale gdybym był rektorem poważnej uczelni, na pewno bym usilnie starał się zorganizować w większym gronie konferencję naukową na ten temat. Zaprosiłbym socjologów, politologów, historyków, psychologów społecznych.

Mało tego, warto byłoby zaprosić samych zainteresowanych, prześledzić ich biografie. Nie licząc komunistów (Leszek Miller wiecznie żywy), którzy mają wdrukowane w DNA trzymanie się pańskich portek, reszta musi mieć jakieś inne motywacje.

Chyba że zostali już przez czerwonych kolegów zainfekowani serwilizmem. Problem w tym, że od czerwonego do brunatnego jest bardzo blisko. Niebezpiecznie blisko.

Marian Rajewski

Kategoria:
Marian03 antyweb