Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

kultura-muzyka

Kolej na muzykę: „Unforgettable… with Love” – Natalie Cole (1991)

Kariera w świecie rozrywki, budowana i rozwijana w cieniu sławnych rodziców zawsze jest sporym wyzwaniem. Bez względu na jej kierunek nie sposób uniknąć nasuwających się automatycznie odniesień i porównań. Często sławni rodzice próbują odwieść swe latorośle od wyboru takiej drogi, rzadko jednak skutecznie. Trzeba sporo samozaparcia, by pójść własnym szlakiem, a czasem okazuje się to wręcz niemożliwe. Łatwo narazić się na zarzut odcinania kuponów, czerpania ze sławy i dokonań rodziców. Takie zarzuty bywają bardzo bolesne, mogą prowadzić do problemów z samooceną, choć bywa, że są trampoliną do sukcesu. Nie ma prostych reguł, choć z pewnością jest trudniej niż wówczas, gdy buduje się swą sławę od podstaw.

Tak właśnie było w przypadku Natalie Cole. Jej ojcem był Nat King Cole, utalentowany pianista jazzowy, bardziej znany jako niezapomniany wokalista z unikalnym ciepłym głosem, o rzadko spotykanej barwie. Twierdził, że zawdzięcza go paleniu papierosów. Niestety nałóg doprowadził go do przedwczesnej śmierci, bowiem zmarł na raka płuc, mając zaledwie czterdzieści sześć lat. Pozostawił po sobie niezapomniane przeboje i niespełna piętnastoletnią córkę. Jej mamą była Maria Hawkins, śpiewająca w big bandzie Duke’a Ellingtona. Natalie śpiewała od najmłodszych lat, dorastając w blasku sławy ojca, otoczona na co dzień takimi gwiazdami, jak Ella Fitzgerald i Frank Sinatra, które traktowane były w domu, jak najbliższa rodzina.

Początkowo próbowała pójść własną drogą. Podjęła studia psychologiczne na Uniwersytecie w Massachusetts, jednak po ich zakończeniu i tak powróciła do muzyki. Początek nie był łatwy. Doświadczyła trudnej i wyczerpującej pracy w nocnych klubach oraz walki z uzależnieniem od narkotyków. Znaczącym punktem w jej karierze okazał się debiutancki album Inseparable (1975).

Kolejne lata przyniosły dalsze sukcesy, platynowe płyty i nagrody Grammy, lecz także nieustającą walkę z nałogami, które w znacznym stopniu utrudniały rozwój jej kariery. U progu deklarowała, że nie chce budować popularności na dorobku ojca. Wiele lat była wierna tej zasadzie.

Złamała ją w 1991 roku właśnie albumem Unforgettable… with Love, który okazał się przełomem w jej karierze. Był wspaniałym hołdem, jaki złożyła zmarłemu ojcu. Okazał się również komercyjnym sukcesem, choć matka Natalie w wywiadach podkreślała, że trudno jej słuchać piosenek zmarłego męża w wykonaniu córki, bowiem ta muzyka należy wyłącznie do niego.

Album z pietyzmem zarejestrowano w Capitol Studios, tam gdzie nagrywał Nat King Cole. Do współpracy artystka zaprosiła muzyków, z którymi wcześniej współpracował. W jednym z utworów na fortepianie przygrywał jej wujek – Ike Cole. Prócz tego, dzięki możliwościom współczesnego studia, piosenkę Unforgettable zaśpiewała w duecie z nieżyjącym ojcem.

Pomysł na taki album okazał się strzałem w dziesiątkę, choć pojawiły się też słowa krytyki. Płyta odniosła kolosalny sukces. Sprzedano czternaście milionów egzemplarzy, które przyniosły sześć nagród Grammy (łącznie otrzymała osiem). Na okładce Natalie zamieściła kilka fotografii z dzieciństwa w towarzystwie ojca, choć jak sama przyznała, chwile takie należały do rzadkości.

Wbrew wcześniejszym deklaracjom, okazała się wielką ambasadorką twórczości ojca. Wszak to po nim odziedziczyła swój ciepły i aksamitny głos. Swej długiej walce z uzależnieniem od narkotyków poświęciła autobiograficzną książkę Angel on My Shoulder. W oparciu o nią w roku w 2000 roku zrealizowano autobiograficzny film Livin 'for Love: Natalie Cole Story, w którym zagrała samą siebie.

W jej dorobku warto też wyróżnić płytę Ask a Woman Who Knows z roku 2002, zawierającą głównie standardy jazzowe takich gwiazd, jak Sarah Vaughan, Dinah Washington czy Nina Simone. Znalazł się na niej utwór Better Than Anything, wykonywany w duecie z Dianą Krall, wybitną kanadyjską pianistką i wokalistką jazzową.

Ten album to niezwykła opowieść ukazująca różne oblicza miłości: radość, smutek, samotność i spełnienie. Niesamowite wrażenie pozostawia otwierająca płytę piosenka I Haven’t Got Anything Better to Do z repertuaru Dinah Washington oraz tytułowy utwór Ask a Woman Who Knows. Obie kompozycje opowiadają o niespełnieniu. Przyznam, że chętnie wracam do tych płyt.

Natalie Cole zmarła 31 grudnia 2015 roku w szpitalu w Los Angeles na skutek niewydolności serca. Była fascynującą wokalistką, która obok ogromnego sukcesu komercyjnego i znakomitego kunsztu, przyczyniła się do kontynuacji spuścizny rodzinnej. Brak jej głosu, jak również niezapomnianego głosu jej ojca, z pewnością pozostawia pewną pustkę, którą trudno zastąpić.

Krzysztof Wieczorek

muza09