Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

kultura-muzyka

Kolej na muzykę: „Nigdy więcej wojny” – Przemysław Rudź (2019)

W kąciku muzycznym „Wolnej Drogi” temat minionej wojny nie gości zbyt często. Na szczęście dla wielu młodych Polaków jest jedynie hasłem z podręcznika historii, jakkolwiek żyją w naszym kraju ludzie, wśród których do dziś budzi on przerażenie i sprzeciw. Dla nich hasło „nigdy więcej wojny” umieszczone na gdańskim Westerplatte nie jest sloganem, lecz wyrazem pamięci.

To hasło stało się również tytułem najnowszego albumu Przemysława Rudzia, artysty związanego z Gdańskiem, kojarzonego głównie z muzyką elektroniczną. Wprawdzie jego dotychczasowy dorobek, to kilkanaście płyt (jedną z nich prezentowałem Państwu ponad dwa lata temu), jednak ta pozycja ma wymiar szczególny. Nie tylko podsumowuje osiemdziesiątą rocznicę wybuchu II Wojny Światowej, lecz jest także dowodem, że pamięć tamtych wydarzeń również dla młodszego pokolenia może mieć bardzo osobisty wymiar.

Od strony artystycznej album Przemysława Rudźa jest interesującą próbą połączenia muzyki z refleksją poetycką. Początkowo miał się nazywać „Elbing 1945”. Został zainspirowany książką Tomasza Stężały, zafascynowanego historią Elbląga. Później całość ewoluowała i została uzupełniona o teksty, których autorem jest Wojciech Darda-Ledzion, poeta czerpiący ze świata wartości i tradycji. Kompozytor zafascynowany jego twórczością postanowił wykorzystać ów niebanalny przekaz, mający również uniwersalne znaczenie. Myśli poety, wyrażone piękną polszczyzną, zinterpretował Waldemar Kownacki, aktor Teatru Narodowego w Warszawie.

To nie jest płyta do słuchania przy kawie, nie sprawdzi się też jako tło przyjacielskich pogawędek. Wymaga skupienia i uwagi. Poetyckie recytatywy poprzedzające poszczególne utwory nie tylko tworzą odpowiedni klimat, ale wręcz determinują odbiór, kierując myśli i wyobraźnię w ściśle określone rejony. Ten zabieg z pewnością ułatwia percepcję, ale też przydaje całości dramatyzmu.

Słowa mają tu swoją wagę. Pojawia się patos, ale są też fragmenty bardzo osobiste, wręcz intymne. Utwór „Aż do zwycięstwa” poprzedza dramatyczny komunikat, wyemitowany 1 września 1939 roku przez Polskie Radio, nagrany dwa dni wcześniej na polecenie Sztabu Generalnego Wojska Polskiego przez Józefa Małgorzewskiego – aktora, dziennikarza i reżysera radiowego. Ostatnie zdanie tej wypowiedzi, wielokrotnie powtórzone, odpływa w dal niejako wieszcząc, że nadchodząca walka będzie długa i trudna.

Poezja Wojciecha Dardy-Ledziona mówi o wojnie z wielu perspektyw. Pojawiają się w niej odniesienia do polskiej historii, są refleksje o zdradzie, jest też poruszający fragment poświęcony Krzysztofowi Kamilowi Baczyńskiemu, nawiązujący do jego twórczości i opowiadający o śmierci poety ustami matki.

Nie brak przejmujących obrazów z Auschwitz, jest próba zadumy nad ofiarą Powstania Warszawskiego, jest też miejsce na gorzką refleksję we fragmencie „Po wojnie”. Całość podsumowuje kompozycja „Odpryski”, brzmiąca niczym skarga straconego pokolenia, przez którą mimo wszystko przebija nadzieja na powojenny „dzień spokojny”…

Słowa, jakie tu padają, są równie ważne jak umiejętnie dopasowana ilustracyjna muzyka. Przemysław Rudź nie popisuje się techniką ani wirtuozerią. Wygenerowane z syntezatorów brzmienia są niemal idealnym komentarzem do warstwy literackiej. Kompozytor ma świadomość wagi tematu i chce o nim opowiedzieć prawdziwie, tak jak czuje, z głębi serca, bez fajerwerków i tanich chwytów.

Znawcy tematu mogą w tej muzyce doszukiwać się klimatu lat siedemdziesiątych i wpływów Tangerine Dream i jakkolwiek w tym kontekście mogłoby to mieć szczególne znaczenie, to jednak takie porównania nie mają większego sensu. Muzyka Rudzia jest na wskroś oryginalna i stanowi integralną całość z warstwą literacką.

Szczególne wrażenie wywiera jedenastominutowa epicka opowieść, zatytułowana „Starcie Tytanów”. Bogactwo brzmień daje tu sporą pożywkę wyobraźni, a w chwili gdy utwór zdaje się osiągać punkt kulminacyjny, pojawia się echo dramatu Auschwitz, skontrastowane z dużo delikatniejszym również rozbudowanym fragmentem, noszącym tytuł „Duchy Stalingradu”, w którym usłyszeć możemy elektryczne skrzypce Dominika Chmurskiego, zaś całość nawiązuje do motywu z preludium I Koncertu na fortepian i orkiestrę Wojciecha Kilara.

Album kończy podniosła „Oda do ojczyzny”, która pomimo dramatycznego przesłania pozostawia odbiorców z nutą nadziei.

Płyta „Nigdy więcej wojny” jest udaną próbą połączenia aktorskiej interpretacji poezji z muzyką, przy czym obie płaszczyzny są tu równoprawne. To zderzenie dwóch form przekazu, które się przenikają, uzupełniają i wzajemnie inspirują.

Watro podkreślić, że wydawcą albumu jest Audio Anatomy, firma znana z dbałości o jakość i stronę edytorską, co nabiera szczególnej wagi w przypadku oryginalnego projektu graficznego, przygotowanego przez Damiana Bydlińskiego. Naprawdę warto znaleźć czas na tę wyprawę w inny wymiar wrażliwości.

Krzysztof Wieczorek

muza26