Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

Jak zaszczute psy

Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza. (Mt 18, 6)

Film dokumentalny Tomasza Sekielskiego „Tylko nie mów nikomu”, poświęcony przypadkom pedofilii wśród księży polskiego kościoła katolickiego, odbił się w społeczeństwie głośnym echem.

Poruszony temat jest szeroko komentowany w domach, w pracy, wśród znajomych. Nie chcę tu dochodzić rzeczywistych bądź ukrytych intencji, jakie przyświecały jego twórcom. Dość powiedzieć, że w wielu środowiskach zawrzało.

Bez ogródek należy stwierdzić, że przedstawione przypadki godne są najwyższego potępienia i nieuchronnej kary, bez względu na to, kto jest ich sprawcą. Tu nie może być mowy o jakichkolwiek immunitetach, czy próbach zamiatania tematu pod dywan. Z takim stwierdzeniem zgadzają się niemal wszyscy. Oglądających film przybywa, jego autorzy zapowiadają kontynuację wątku, a także dalsze publikacje demaskujące inne afery. Szczerze mówiąc – chciałbym, aby wykazali się równie wielkim zapałem.

W zasadzie niejako zgodnie z oczekiwaniem społecznym premier Mateusz Morawiecki zapowiedział powołanie państwowej komisji ds. badania przypadków pedofilii. Sytuacja jest dość dynamiczna i jak wiadomo (co jednak jakoś umyka wielu komentatorom) dotyczy także innych warstw społecznych. Mimo to, przypadki ujawnione w Kościele nabierają szczególnego znaczenia, choćby z uwagi na jego misję nauczycielską, natomiast z racji poważnie traktowanego powołania absolutnie nie powinny mieć miejsca.

Obejrzałem film braci Sekielskich do połowy, dalej nie byłem w stanie. Z pewnością obejrzę go do końca, choćby dlatego, że boleję nad dramatem ofiar tych karygodnych przestępstw, jakkolwiek nie jestem w stanie wyobrazić sobie ich cierpień, a przede wszystkim zawiedzionego zaufania, pokładanego w osobach, które miały stanowić wzór. Tak przetrącony system wartości młodego człowieka jest ciężarem trudnym do uniesienia nawet w dorosłym życiu.

Spróbujmy spojrzeć jednak na problem chłodnym okiem. Bynajmniej nie mam zamiaru bronić winnych, jednak należy przyznać, że kapłani, to także ludzie, który nie są wolni od ludzkich błędów. Mimo to muszą mieć świadomość swego szczególnego statusu, który zobowiązuje ich do świecenia przykładem na każdym kroku. To kwestia powołania, ale także odpowiedzialności. Również przed Bogiem, co zwłaszcza dla nich powinno być istotne.

Podsumujmy – w naszym kraju, liczącym 38,5 miliona mieszkańców, mamy 30.807 duchownych Kościoła katolickiego (Mały Rocznik Statystyczny Polski 2018). Według danych Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego i Centrum Ochrony Dziecka w okresie od 1 stycznia 1990 r. do 30 czerwca 2018 r. odnotowano 382 zgłoszenia przypadków wykorzystywania seksualnego osób małoletnich, w tym 198 dotyczyło osób poniżej 15 roku życia, zaś 184 powyżej 15 roku życia.

Nawet, jeśli przyjąć założenie, że nie wszystkie przypadki takich zachowań zostały ujawnione, to jest to dość znikomy procent w stosunku do ogólnej ilości duchownych. Gdyby nawet czysto teoretycznie pomnożyć te dane przez dwa, to i wówczas daje to niespełna 2,5%. Jak wówczas spojrzeć w oczy pozostałym 97% przedstawicielom stanu kapłańskiego, którzy dziś sami przyznają, że po wspomnianym filmie i reakcji społeczeństwa czują się niczym zaszczute psy?

Niewątpliwie są osoby, które spotkały się z tym zjawiskiem, jednak zdecydowana większość respondentów może przywołać dziesiątki i setki przykładów księży realizujących swoje powołanie z oddaniem, zaangażowanych choćby w działalność charytatywną i niosących autentyczną pomoc potrzebującym. Mało tego, w jednej z wypowiedzi sam autor filmu przyznał, że choć kiedyś był ministrantem, to w tamtym czasie z takim problemem się nie zetknął.

Jak jednak powiada stare polskie przysłowie – łyżka dziegciu potrafi zepsuć beczkę miodu. Tym bardziej niekorzystnie wypadają wszelkie próby zamiatania tych wysoce nagannych przypadków pod dywan, powszechnie wszak wiadomo, że bezkarność jedynie rozzuchwala.

Ksiądz, który nie potrafi zrozumieć, że krzywdząc dziecko, dla którego jest najwyższym autorytetem, wręcz uosobieniem Boga i któremu ono ufa bezgranicznie, niczego z kapłaństwa nie rozumie i powinien ten stan, jak najszybciej opuścić. Milczenie bądź nieprzemyślane komentarze hierarchów, są tu absolutnie nie na miejscu. To już nie ten czas. By zachować wiarygodność trzeba działań – szybkich, radykalnych i skutecznych. Winnymi bezwzględnie powinna zająć się prokuratura.

Wróćmy na chwilę do statystyk. Według szacunkowych danych pedofilia może dotyczyć do 5% dorosłych mężczyzn. Charol Shakeshaft z University of Virginia (USA), zajmująca się badaniami nad wykorzystywaniem seksualnym uczniów przez pracowników szkół, w raporcie przygotowanym dla Amerykańskiego Departamentu Edukacji stwierdza, że pedofilia wśród księży zdarza się nawet 100 razy rzadziej niż wśród np. nauczycieli i pracowników szkół, choć jak wiadomo w USA zjawisko to przybrało znacznie poważniejsze rozmiary.

Według danych Stolicy Apostolskiej z września 2009 roku odsetek osób duchownych uwikłanych w konflikty z prawem na tle seksualnym wynosił 1,5-5%. Problem w takim samym stopniu dotyczy duchownych religii mojżeszowej i kościołów protestanckich. Można powiedzieć, że tym środowisku, z racji jego szczególnego statusu, to o 5% za dużo.

Bynajmniej nie jest to odwracanie problemu na zasadzie „a u was, to biją Murzynów”. Należy jednak zdać sobie sprawę ze skali i proporcji tego zjawiska. Mimo wszystko problem pozostaje. Nie możemy też zapominać o drugiej stronie medalu. Cień podejrzeń, niewybredne komentarze i gorszące spojrzenia, dotykają także pozostałych 95%. To setki i tysiące uczciwych kapłanów oraz dodatkowo miliony katolików, na których spada społeczna niechęć. To boli.

Dobrze, że taki film powstał. Mam nadzieję, że moja wiara jest na tyle silna, że grzechy Kościoła nią nie zachwieją. Potrafię oddzielić ułomny czynnik ludzki od Bożej miłości, wszak to dwie różne sprawy. Może tylko będzie mi bardziej przykro.

Ale wiem, że minął już czas zasmucenia i ubolewania, a nadszedł czas wielkiego sprzątania. U góry i na dole. W imię tych pozostałych 95% uczciwych kapłanów. Co mogę w tej sytuacji zrobić? Może po prostu powiedzieć im, że jestem z nimi, wierzę w ich uczciwość i wiem, że są potrzebni. Nie chcę, by czuli się, jak zaszczute psy. W przytłaczającej większości na to nie zasługują.

Marian Rajewski

Kategoria:
MArian11 gloria tv