Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

Z trzeciej strony: Robota

Kiedy organizatorzy zaproponowali mi udział w VI Kongresie Rozwoju Transportu (Wieliczka, 19-20 listopada 2019 r.) i debacie w panelu, pod intrygującym tytułem: „Pracownik potrzebny od zaraz”, pomyślałem: przecież jest to problem tak głęboki i powoli wręcz zasadniczy w naszej rzeczywistości gospodarczej, że trudno znaleźć na to prostą receptę. A skoro zgodziłem się na dyskusję, to od czego, by tu zacząć?

Ująłem to w trzech – moim zdaniem – bardzo ważnych zagadnieniach, które definiują tematykę panelu.

Pierwsze, to: etos kolejarza a pracownik korporacyjny. Nie można nie zauważyć zderzenia tzw. etosu kolejarza z zupełnie nowym podejściem do pracy ludzi wychowanych w czasach korporacji.

Jeśli ktoś w takim rytmie pracował, nie potrafi przystosować się do pracy na kolei, gdzie jeszcze bardzo często przychodzi się na służbę, a nie do pracy. Jest to trudne do zrozumienia dla tych „nowych”, nauczonych innych zachowań.

I tu następuje zderzenia postaw między tymi „starymi” a „nowymi”. I bardzo często po kilku tygodniach, czy miesiącach, ten „nowy” stwierdza, że to „nie jego bajka” i odchodzi.

Nie są już wielkim przywilejem dla nowych pracowników na przykład uprawnienia przejazdowe na korzystnych warunkach dla pracowników i ich rodzin. Oni nie uznają tego za coś wyjątkowego, gdyż rzadko korzystają z kolei, i nie jest to dla nich wielkie wyróżnienie, że mogę przejechać za niższą cenę pociągiem, i to często może raz w roku.

Inaczej się ma to z rodzinami kolejarzy, którzy często właśnie te przywileje na kolej przyciągnęły. Bo mają chociażby dzieci, które dojeżdżają do szkół i mogą korzystać z tych ulg.

Jako drugie trzeba uznać likwidację szkolnictwa kolejowego. Zamiast likwidacji luki pokoleniowej, o której mówi się na kolei od dawna, że brakuje coraz odczuwalnie pracowników na podstawowych stanowiskach eksploatacyjnych, jak dyżurny ruchu, rewident, czy maszynista, mieliśmy pustkę edukacyjną. Teraz trzeba to szybko nadrabiać.

Ale wiemy, jakie są ogromne kłopoty z naborem uczniów do szkół kolejowych. „Wolna Droga” sprawuje patronat medialny nad technikum kolejowym w Bydgoszczy i wiemy, z jakimi trudnościami właśnie z naborem ma ta szkoła.

Likwidacja szkół o takiej właśnie specjalizacji dodatkowo doprowadziła do przerwania ciągłości pokoleniowej, gdyż kolej znana była z „wielopokoleniowości”. A skoro nie było możliwości nauki w zawodach ojca, wujka czy dziadka, młodzi ludzi szukali innego sposobu na życie.

I trzecia kwestia: bardzo zły obraz kolej. Ten fatalny wizerunek, który funkcjonuje w świadomości Polaków, odstrasza potencjalnych pracowników. Przecież znane, niby prześmiewcze, powiedzenie: „Matka porządna, ojciec porządny, a syn kolejarz”, to trochę kwintesencja tego wykrzywionego obrazu polskich kolei.

Spotyka się często takie sytuacje, że ktoś, kto pracuje na kolei, wręcz wstydzi się do tego przyznać. Kiedy pada pytanie: „Gdzie pracujesz?”, a odpowiedź brzmi: „Na kolei”, to następuje śmiech i zaskoczenie: „Gdzie?! Na kolei?!”.

Nie służą temu postrzeganiu kolei takie postawy, jak ówczesnego prezesa „Kolei Dolnośląskich”, który w lutym 2016 roku w lokalnym dodatku „Gazety Wyborczej” powiedział m.in.: Nie mamy nic wspólnego z wizerunkiem skacowanego, wąsatego kolejarza, który robi łaskę podróżnemu, pozwalając mu wsiąść do pociągu.

Powiedział również, że zatrudnieni w „Kolejach Dolnośląskich” ludzie tak bardzo chcieli się odróżnić od kolejarzy, że podczas podejmowania decyzji o… wyborze mundurów dla naszych pracowników, to okazało się, że nie chcieli się kojarzyć się z PKP nawet kolorem. Rękami i nogami bronili się, by były one w odcieniach granatu i błękitu. Stanęło na czarnych marynarkach i czerwonych koszulach.

Jak widać bardzo trudno jest przebić się przez tę zbiorową świadomość, że kolejarz, to pracownik II kategorii. Wręcz specjalnej troski.

Dlatego potrzebna jest praca u podstaw. W dobie mocno medialnej potrzebny jest pozytywny przekaz, jak chociażby przez takie produkcje, jak „Kolejarze” na kanale Discovery.

Należy budować nowy wizerunek, wizerunek nowoczesnej kolei. Specyficznej przecież, tak różnorodnej… Bez tej zdecydowanej odmiany bardzo trudno będzie nakłonić młodych ludzi do nauki zawodów tak potrzebnych polskim kolejom.

Nie wiem, czy te moje dywagacje są trafione. Nie mnie to oceniać. Pewnie każdy ma swoje przemyślenia na ten temat, często oparte o własne doświadczenia.

Nie mniej jednak z problemem się trzeba zmierzyć, i to bardzo szybko. Jak wiemy przewozy wzrastają, szczególnie pasażerskie. A zatem ktoś tę „robotę” musi wykonać…

Mirosław Lisowski - podpis

Kategoria:
strona25