Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

Gratuluję!

Chciałbym, być może nawet jako pierwszy mieszkaniec naszego specyficznego kraju, już dzisiaj serdecznie pogratulować Prezydentowi Andrzejowi Dudzie wyboru na drugą kadencję w piastowaniu przez niego zaszczytnej funkcji Głowy Państwa.

Nie, nie odbiło mi, a przynajmniej nie do końca, jak również nie zatraciłem rachuby czasu i doskonale wiem, że do wyborów pozostało jeszcze pięć miesięcy. Zdaję sobie również sprawę, że moje (niestety nie tylko) polityczne przewidywania często bywają chybione, ale nie tym razem, a co za tym idzie z pełnym przekonaniem oświadczam wszem i wobec, że Andrzej Duda wygra prezydencki wyścig, a jedynym znakiem zapytania pozostaje kwestia, czy zwycięży w drugiej, czy może już w pierwszej turze.

Ktoś z Szanownych Czytelników może, całkiem zresztą słusznie, przypomnieć mi, że wszak był już taki jeden, który – tak przynajmniej wynikało z wszystkich wówczas sondaży – bodajże jeszcze na początku kwietnia 2015 roku, nie miał z kim przegrać, a już po niespełna dwóch miesiącach, razem ze swoim wiernym szogunem, pakował manatki i z nosem na kwintę, na zawsze opuszczał Belweder.

Tak to prawda, jednakże pomiędzy obecnym Prezydentem, a jego niesławnym poprzednikiem, nie ma żadnego porównania. Siłą Bronisława Komorowskiego było jego słynne „pilnowanie żyrandola”, czyli ograniczanie się tylko i wyłącznie do oficjalnych wystąpień, wręczania medali i innych krzyży zasługi, przecinania wstęg, czytania przemówień z kartki, głaskania dziecięcych główek podczas belwederskiej Wigilii i różnych temu podobnych popisów.

Gdy jednak w finalnych momentach kampanii 5 lat temu, przyszło panu Komorowskiemu stanąć przed społeczeństwem twarzą w twarz, wówczas z całego prezydenckiego majestatu nie zostało dokładnie nic, a oczom owego społeczeństwa ukazał się gamoniowaty safanduła wzbudzający u wielu ludzi szczere politowanie.

W przypadku obecnego Prezydenta sytuacja przedstawia się zgoła inaczej. Andrzej Duda, to typ ludowego trybuna, on nie zamknął się za murami pałacu na Krakowskim Przedmieściu, on bez przerwy przemierza kraj wzdłuż i wszerz, dociera do każdej niemal gminy, ściska setki tysięcy rąk, a tym samym zdobywa zaufanie (oraz oczywiście przyszłe głosy) rzesz Polaków.

PAD niczym już nas także nie zaskoczy in minus na ostatnim etapie przed wyborami, nie zbłaźni się ani nie wywoła powszechnego zażenowania i to jest chyba główny punkt odróżniający go od poprzednika i przy okazji ogromny atut pana Dudy.

No dobrze – ktoś zapyta – zostawmy już to, co było dawno temu i dajmy spokój Komorowskiemu, w końcu mamy nowe rozdanie, w którym Andrzej Duda będzie musiał zmierzyć się z innymi przeciwnikami, skąd więc u Mariana Rajewskiego ta pewność drugiej kadencji obecnego Prezydenta oraz te tytułowe gratulacje?

Ano właśnie stąd – odpowiem – iż przyjrzałem się tym przeciwnikom bardzo dokładnie, wysłuchałem co mają do powiedzenia oraz, co ważne, w jaki sposób to mówią i wnioski nasuwają się jednoznaczne.

Wniosek pierwszy – żaden z kandydatów nawet nie zbliża się poziomem, klasą oraz ogólnym politycznym formatem do Andrzeja Dudy, aczkolwiek wcale nie jest to Prezydent moich marzeń. Sama jednak myśl, iż mógłby on zostać na swojej funkcji zastąpiony przez kogoś tak komicznego, jak np. Kosiniak-Kamysz, bynajmniej nie wzbudza mojego śmiechu tylko autentyczne przerażenie!

Wniosek drugi – nie ma co zakłamywać rzeczywistości tylko przyjąć z pokorą fakt, że po ponad czternastu już latach nieustannego meczu pomiędzy Platformą Obywatelską a Prawem i Sprawiedliwością wciąż nie słychać końcowego gwizdka, a i przyszłoroczne, majowe wybory prezydenckie, to z całą pewnością znowu będzie spotkanie tych dwóch drużyn, a inne po raz kolejny odpadną w eliminacjach. Dlatego nie ma sensu skupiać się na kimkolwiek, kto stanie do rywalizacji z Andrzejem Dudą poza jedną kandydatką, a więc Małgorzatą Kidawą-Błońską, która w prawyborach w łonie swojego ugrupowania pokonała jakiegoś poznańskiego sztywniaka, którego nazwisko zdążyłem już na szczęście zapomnieć, mam nadzieję, że na zawsze.

Swoją drogą to właśnie podczas tej farsy, jaką była debata owej dwójki kandydatów na kandydata, nabrałem stuprocentowego przekonania, że Andrzej Duda de facto już wygrał przyszłoroczne wybory, skoro jego przeciwniczką będzie pani Małgorzata. Jako facetowi wychowanemu w tradycyjnych wartościach, do których w naszym kraju zalicza się także szacunek do kobiet, nie przejdą mi przez klawiaturę słowa, jakimi chciałbym bez ogródek określić tę postać, ograniczę się więc tylko do powtórzenia za Korwinem-Mikke, iż jest ona zwyczajnie… beznadziejna! Takiej ilości przejęzyczeń oraz pomyłek stylistycznych w stosunkowo krótkich (oraz wcześniej przygotowanych!) wypowiedziach nie powstydziłby się sam mistrz Petru z tym, że pan Ryszard miał w sobie coś w rodzaju amerykańskiego, wyuczonego luzu, natomiast pani Małgorzata jest dodatkowo sztywna niczym Kariatyda. Prawdę powiedziawszy, już w tej chwili żal mi tej kobiety, gdy pomyślę, co z nią zrobi obecna Głowa Państwa podczas telewizyjnej debaty jeden na jeden w razie ewentualnej i jak już wspomniałem, całkiem realnej drugiej tury. Złota polska młodzież w takich sytuacjach używa określeń typu: zaoranie, rozsmarowanie albo masakra i myślę, że niezwykle trafnie oddają one to, co po tamtej debacie zostanie z naszej nieszczęsnej Kidawy-Błońskiej.

Tak więc, jeszcze raz na koniec, tonem zgiętego w pół lizusa powtórzę – Panie Prezydencie, gratuluję ponownego wyboru oraz życzę Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku.

Te ostatnie życzenia, to oczywiście nie tylko dla Prezydenta, ale także, a może i przede wszystkim dla Szanownych Czytelników!

Marian Rajewski

Kategoria:
Marian26 Wikipedia (2)