Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

W numerze

40 lat z „Wolną Drogą” – Krzysztof Kuś

Wszystko w życiu ma jakiś swój początek. To tak naprawdę rodzice zaprowadzili małego chłopca z kręconymi włosami na kolejową stację. Ten wpatrywał się roziskrzonymi, zahipnotyzowanymi oczami na pełne magii i zaklętego czaru pociągi. Potem były podróże stalowymi szlakami. Najpierw te małe, potem te średnie, wreszcie te całkiem duże. W tle oczywiście zawsze, osnuta beskidzką mgłą, cudowna i najpiękniejsza, ta pierwsza miłość, której nigdy się nie zapomina, czyli linia z Żywca, przez Jeleśnię i Hucisko, do Suchej Beskidzkiej.

U progu dorosłości, kręconych włosów już dawno nie było. Była jednak coraz większa fascynacja pociągami. Młodość, ten okres burz i naporów, ma swoje prawa, wiadomo. W tym wypadku eksplodowała ona chęcią naprawy i zmiany dosłownie wszystkiego, co nie zawsze w sferze transportu publicznego funkcjonowało dobrze. 

Tak powstał Obywatelski Komitet Obrony Kolei Województwa Śląskiego, który starał się reagować w sytuacjach likwidowania kolejnych linii kolejowych i zawieszanych czasami z dnia na dzień połączeń. Potem zaś była kilkuletnia dziennikarska przygoda w „Rynku Kolejowym” i „Kurierze Kolejowym”. Jednym słowem fascynujący czas, który dzisiaj wspominam z sentymentem i nostalgią. Wreszcie były teologiczne studia w Krakowie i już naukowe badania tak bardzo frapującego fenomenu kolejarskich pielgrzymek do poszczególnych polskich i nie tylko sanktuariów, z częstochowską Jasną Górą na czele. 

Minęło kilka lat. Dzisiaj zapach kolejowych podkładów nadal wydaje się piękny. Widok pociągu wciąż wywołuje błysk w oku. Dużo się jednak zmieniło. Pod wieloma swoimi tezami i opiniami sprzed lat, aktualnie już bym się nie podpisał. Szczerze mówiąc cieszę się z tego. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że miałem szczęście, bo los postawił na mojej drodze fantastycznych ludzi, którzy potrafili, bez obrażania się, wysłuchać czasami niezwykle ekspresyjnie wyrażanych tez, a następnie cierpliwie, po przyjacielsku wręcz, tłumaczyć, argumentować i pokazywać to, co nie zawsze dobrze oceniałem, widziałem i rozumiałem. Nie sposób ich wszystkich wymienić z imienia i nazwiska. 

Jednym z nich był bez wątpienia śp. Jan Lalik, przewodniczący Związku Zawodowego Kolejarzy Śląskich, wspaniały człowiek, pełen ciepła i charyzmy, który zawsze miał czas odebrać ode mnie telefon, a także spotkać się i bez patrzenia na zegarek najzwyczajniej w świecie porozmawiać. To właśnie Pan Jan pokazał mi, czym jest kolejarski honor i poczucie nierozerwalnie związanej z tym zawodem godności. 

Drugim red. Aleksander Wiśniewski, który otworzył przede mną łamy „Wolnej Drogi” i pozwolił mi opublikować dwa krótkie teksty. Wiodłem z Nim w pewnym momencie zażarte polemiki i dyskusje. Dzisiaj w większości punktów przyznaję rację i po prostu dziękuję. 

Bez wątpienia w tamtych czasach uwiódł mnie liberalizm i forsowane wówczas wszem i wobec fałszywe pojęcie tzw. konkurencji na torach. Dzisiaj wiem, że kolej potrzebuje tak naprawdę nie kolejnych eksperymentów rodem z giełdy papierów wartościowych, nie wiecznego redukowania kosztów i ignorowania głosu kolejarzy z wieloletnim doświadczeniem, lecz stabilnego i bynajmniej nie małego poziomu finansowania, długofalowej perspektywy rozwoju i mądrych ludzi u steru władzy. Rachunek zysków i strat, krótko mówiąc podejście stricte biznesowe w transporcie publicznym nie działa. Czy np. biblioteki są dochodowe? Czy generują zyski? Nie. Wszystkie one w istocie są deficytowe i wymagają konkretnych nakładów finansowych. Pełnią jednak istotną misję społeczną, a ich likwidacja byłaby prawdziwą katastrofą. Na kolei nie można oszczędzać, ponieważ jest to najkrócej mówiąc służba na rzecz szeroko rozumianego dobra wspólnego. Inwestowanie w kolej po prostu się opłaca i dość szybko przynosi wymierne korzyści w innych obszarach życia gospodarczego.

Z okazji 40-lecia „Wolnej Drogi” pragnę życzyć całemu Zespołowi Redakcyjnemu wytrwałości w swojej misji. Dobrze, że jesteście! Dzisiaj bez wątpienia potrzeba dziennikarstwa zaangażowanego, realizowanego z klasą i uczciwością wobec prawdy. Niech Wasza gazeta będzie nadal tym, czym była przez ostatnie lata, wierna związkowym ideałom i etyce „Solidarności”, o której tak pięknie przed laty pisał Ksiądz Profesor Józef Tischner. Niech będzie nadal platformą dialogu. Niech łączy i buduje mosty. Niech chroni i promuje piękny kolejarski etos, skoncentrowany wokół transcendentnych wartości, takich jak pojęcie służby, tradycji, godności, patriotyzmu, sumienności, pracowitości itd. Niech pokazuje, że kolejarski mundur to powód do dumy, a świat pociągów to synonim nowoczesności i rozwoju. 

Wreszcie, niech będzie stróżem dziedzictwa, tego swoistego testamentu, jaki wszystkim ludziom stalowych szlaków pozostawił św. Jan Paweł II, który w 1987 r. w Lublinie, w czasie III pielgrzymki do Ojczyzny powiedział: „Kolejarze, nie dajcie się podzielić, bądźcie zjednoczeni”. Bez wątpienia te słowa nie straciły dzisiaj nic ze swojej aktualności.

Krzysztof Kuś

Od Redakcji:

Krzysztof Kuś. Ukończył teologię na Uniwersytecie Papieskim im. Jana Pawła II w Krakowie. W 2009 r. założył i następnie koordynował prace Obywatelskiego Komitetu Obrony Kolei Województwa Śląskiego. Współpracował z „Rynkiem Kolejowym” i „Kurierem Kolejowym”. W 2011 r. nominowany do nagrody „Człowiek roku – przyjaciel kolei” w kategorii „Dziennikarz Roku”.

Fot. M. Lubecka/Foto Lubecki

Kategoria:
Fot. M. Lubecka/Foto Lubecki