Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

kultura-muzyka

Kolej na muzykę: Czerwone Gitary „Nie daj się nabrać na byle co” (2016)

Wakacje za nami, choć plaża, słońce i lekka muzyka jeszcze dzwoni w uszach. Proponuję więc krótką wycieczkę do Trójmiasta, nieco ponad pół wieku wstecz. To właśnie wówczas powstawały pierwsze piosenki i kształtował się repertuar popularnych później w Polsce Czerwonych Gitar. Niedawno wydobyłem z mej półki wydaną przez Kameleon Records w 2016 roku dawno nie słuchaną płytę, zawierającą archiwalne nagrania tego zespołu, zarejestrowane w 1965 roku. Nostalgia wróciła, a poza tym – we wszechobecnym zalewie komercji brzmią one całkiem sympatycznie.

Historia Czerwonych Gitar datuje się od 15 lipca 1964 roku, kiedy to Jerzy Kosella przebywając na wojskowej przepustce w swym mieszkaniu w Gdyni wspólnie z Bernardem Dornowskim, Krzysztofem Klenczonem i Henrykiem Zomerskim postanowił zawiązać nową grupę, grającą muzykę big-beatową. Nazwał ją tajemniczo: „Grupa X”. Przyczynił się do tego rozłam, jaki nastąpił dwa lata wcześniej w zespole Niebiesko-Czarni. Franciszek Walicki, redaktor z Głosu Wybrzeża, a jednocześnie znany animator muzyczny i kierownik muzyczny wspomnianych Niebiesko-Czarnych przygotowywał swych podopiecznych do prestiżowych koncertów w paryskiej Olympii. Dołączył do zespołu kilku muzyków z nieco większym doświadczeniem.

Fakt ten spowodował bunt pozostałych, co zakończyło się odejściem ze składu Henryka Zomerskiego, Daniela Danielowskiego oraz Jerzego Kowalskiego. Nieco później dołączyli wokaliści Marek Szczepkowski i Benek Dornowski. Cała piątka postanowiła dalej grać i utworzyła zespół Pięciolinie. Później w skład grupy w różnych okresach wchodzili: Jerzy Kossela, Henryk Zomerski, Jerzy Skrzypczyk, Bernard Dornowski, Krzysztof Klenczon, Seweryn Krajewski oraz bracia Roman i Tadeusz Mrozowie. Ostatnim mocnym akordem w historii Pięciolinii był koncert sylwestrowy na przełomie lat 1964 i 1965 w Stoczni Gdańskiej. Nawiasem wspomnę, że nagrania owych Pięciolinii również znajdują się w katalogu Kameleon Records.

Już trzy dni później w kawiarni Crystal we Wrzeszczu sformowano nowy zespół, który przyjął nazwę zainspirowaną najpopularniejszą w Polsce gitarą elektryczną. Produkowała je czechosłowacka firma Jolana, niemal wyłącznie w kolorze czerwonym. Tak powstały Czerwone Gitary. Na plakatach z tamtego okresu pojawiały się czasem dziwne nazwiska. Z zespołem występował niejaki Robert Marczak oraz Jerzy Geret, pojawiał się też tajemniczy Janusz Horski. Pierwsi dwaj, czyli Seweryn Krajewski i Jerzy Skrzypczyk ukrywali swe prawdziwe nazwiska w obawie przed skreśleniem z listy uczniów szkoły muzycznej. Ten ostatni – znany kolegom jako Henryk Zomerski był poszukiwany przez WSW (ówczesną żandarmerię) w celu odbycia zasadniczej służby wojskowej…

Franciszek Walicki nie wierzył w potencjał nowej grupy, nie widział też w niej zagrożenia dla prowadzonych przez siebie Niebiesko-Czarnych. Szybko jednak musiał swą opinię zweryfikować. Czerwone Gitary, zgodnie ze sloganem ze swego plakatu grały i śpiewały najgłośniej w Polsce. Zespół szybko zdobył sławę.

Początkowo opierał swój repertuar na przebojach znanych wykonawców zachodnich (Roya Orbisona, The Beatles). Stopniowo muzycy komponowali coraz więcej własnych utworów i wydawali je na singlach, EP-kach i pocztówkach. Rok później, po Gitariadzie’65 Roman Waschko, niekwestionowany autorytet muzycznego dziennikarstwa stwierdził, że Czerwone Gitary to najlepszy zespół w Polsce.

W 1967 roku ukazała się pierwsza duża płyta zespołu, zatytułowana „To właśnie my”. Śpiewali prosto i melodyjnie. Zdobyli popularność także za granicą. Coraz wyraźniej dostrzec można było podobieństwo grupy do słynnej czwórki z Liverpoolu. Krzysztof Klenczon śpiewał głosem nieco zbliżonym do Johna Lennona, Seweryn Krajewski z łatwością Paula McCartneya tworzył kolejne przeboje, a i Jerzy Skrzypczyk swą postawą i stylem bycia przypominał Ringo Starra. Rosnącą popularność potwierdził drugi i trzeci album zespołu.

Przypomniany dziś krążek zatytułowany „Nie daj się nabrać na byle co” zawiera kronikę dźwiękową muzycznych początków Czerwonych Gitar z pierwszego roku ich działalności. Są tu nagrania radiowe, koncertowe, a także wykonania zarejestrowane spontanicznie na próbach. Część z tego materiału ukazywało się na pamiętnych pocztówkach dźwiękowych. Są też dwa nagrania, które mogą okazać się kompletną nowością, nawet dla najbardziej zagorzałych miłośników zespołu.

Myślę, że warto poszukać tego blisko osiemdziesięciominutowego krążka. Trafiły nań trzydzieści dwa utwory. Są tu nagrania studyjne, nagrania koncertowe zarejestrowane podczas Gitariady w 1965 roku, a także utwory w wersjach demo i pochodzące z popularnych wówczas pocztówek dźwiękowych.

Początkowo mózgiem i rzecznikiem formacji był Jerzy Kossela. W marcu 1967 roku skonfliktowany z Krzysztofem Klenczonem, w efekcie demokratycznego głosowania zmuszony był odejść z grupy. Klenczon chciał komponować bardziej ambitne i ostrzejsze brzmieniowo utwory, zaś Seweryn Krajewski pragnął utrzymać dotychczasowy kierunek.

I tak w styczniu 1970 roku, w następstwie kolejnego głosowania, Klenczon opuścił zespół i założył Trzy Korony. Ale to już zupełnie inna opowieść.

Krzysztof Wieczorek

krzysztof.wieczorek@wolnadroga.pl

Kategoria:
muza19