Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

kultura-historia

Kolej na historię: Sprawa Wołynia

11 lipca minęło osiemdziesiąt lat od tzw. „krwawej niedzieli” – dnia uznanego za symboliczną kulminację masowych zbrodni dokonanych przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach mieszkających na kresach wschodnich II Rzeczpospolitej. Dziś ta pamięć jest szczególnie ważna. Nie chodzi o podsycanie wrogości, jednak nie można zakłamywać historii. Wręcz przeciwnie, wszak prawdziwą przyjaźń i dobrosąsiedzkie stosunki należy budować na prawdzie. Dla narodu polskiego zawsze kluczowe znaczenie miała pamięć o zmarłych. Ta pamięć stanowi o naszej tożsamości. Trzeba też mieć świadomość, jak w jaki sposób tę kartę historii rozgrywa dzisiejsza Rosja. To głównie w jej interesie należy podsycanie niechęci Polaków wobec Ukrainy. Ważne są jednak fakty i należy spojrzeć na nie całościowo. 

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości część jej tzw. kresów wschodnich stanowiło województwo wołyńskie. Według danych z 1931 r. mieszkało tam blisko półtora miliona Ukraińców, około trzysta pięćdziesiąt tysięcy Polaków i dwieście tysięcy Żydów. O ich wzajemnych relacjach pisałem już w tym miejscu ponad rok temu. 

Po wybuchu II wojny światowej, zgodnie z ustaleniami paktu Ribbentrop – Mołotow, sowieci na przejętych terenach zorganizowali zmanipulowane referendum, a w jego efekcie przyłączono kresy do Ukraińskiej SRR. W czerwcu 1941 r., po ataku Hitlera na ZSRR, Wołyń znalazł się pod okupacją niemiecką. Z częścią Polesia wcielono go do Komisariatu Rzeszy Ukraina. Mieszkało tam ponad trzy miliony Ukraińców i niespełna milion Polaków. 

W zmienionej sytuacji politycznej spora część Ukraińców, licząc na utworzenie niezależnego państwa, opowiedziała się po stronie okupanta niemieckiego. W tym czasie, w istniejącej Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), władze przejęli zwolennicy Stepana Bandery, którzy przejęli i rozbudowali Ukraińską Powstańczą Armię. Niemcy jednak zakazali jej działalności, aresztowali liderów OUN, w tym Banderę. 

Ukraińcy w utworzonym Komisariacie Rzeszy byli wykorzystywani jako tania siła robocza. Obłożono ich wysokimi podatkami oraz stosowano terror. W tej sytuacji nacjonaliści zakonspirowali się, a w październiku 1942 r. zaczęli przygotować się do ogólnonarodowego powstania. Na Wołyniu tworzyły się oddziały partyzanckie, które przygotowywały grunt pod niezależne państwo ukraińskie, wolne także od społeczności polskiej. W UPA popularna była idea „Ukrainy dla Ukraińców”, co równało się z usunięciem Żydów i Polaków. Żydów wymordowali Niemcy, należało więc pozbyć się Polaków. 

Zimą 1943 r. zaczęło się od napadów, dokonywanych pod pretekstem rzekomej współpracy ludności polskiej z Niemcami. 9 lutego oddział UPA wymordował ponad 150 polskich mieszkańców Parośla. Systematycznie fala napadów rozszerzała się na cały Wołyń. 

W czerwcu 1943 r. Dmytro Klaczkiwski, dowódca grupy UPA-Północ wydał tajny rozkaz, w którym wzywał do „likwidacji polskiego elementu”, zaś po odejściu wojsk niemieckich nawoływał do zlikwidowania całej ludności męskiej w wieku od 16 do 60 lat. Tu cytat: „Tej walki nie możemy przegrać i za każdą cenę trzeba osłabić polskie siły. Leśne wsie oraz wioski położone obok leśnych masywów powinny zniknąć z powierzchni ziemi.”

Tylko w 1943 r. odnotowano ponad dziewięćset brutalnych napaści na Polaków i ich rodziny. W samym lipcu 1943 roku UPA przeprowadziła ponad trzysta takich akcji, mordując około dziesięć tysięcy Polaków. Najbardziej tragiczne wydarzenia rozegrały się 11 lipca, kiedy dokonano mordu na Polakach w niemal 100 osadach, zwłaszcza w trakcie nabożeństw – stąd określenie „krwawa niedziela”. 

Do końca 1943 r. Ukraińcy wymordowali bądź przepędzili niemal całą polską ludność Wołynia. W zbrodniach brały udział nie tylko oddziały UPA, lecz także ukraińska ludność cywilna. Wsie systematycznie palono, zaś dobytek rabowano. Nie oszczędzano dzieci, kobiet, ani starców. 

Rzeź wołyńska, mająca znamiona ludobójstwa, była jedną z największych zbrodni dokonanych na Polakach w historii. Szacuje się, że od lutego 1943 roku do maja 1945 roku na obszarze województwa wołyńskiego, lwowskiego i tarnopolskiego zginęło ponad sto tysięcy Polaków. Stowarzyszenie Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów na podstawie posiadanych dokumentów uważa, że liczba ofiar przekroczyła 165 tysięcy. Te masowe zbrodnie rodziły także żądzę odwetu, był on jednak nieporównywalnie mniejszy. Według polskich historyków ataki odwetowe na Ukraińców pochłonęły życie od dziesięciu do dwunastu tysięcy osób. Gwoli dochowania prawdy historycznej trzeba zaznaczyć, że część Ukraińców z narażeniem własnego życia ratowała polskie rodziny, nierzadko płacąc za to najwyższą cenę.

Dziś nasze narody zbliżyła brutalna agresja Rosji oraz polska reakcja na tę agresję. I niech ten fakt będzie zaczynem prawdziwego pojednania między naszymi narodami. Zbrodnię trzeba nazwać po imieniu. Właśnie teraz, w obliczu wspólnego zagrożenia i udzielanej pomocy jest dobry czas, by o niechlubnej przeszłości głośno powiedzieć, wskazać prawdziwe przyczyny, a jej ofiarom dać godny pochówek.

Krzysztof Wieczorek

krzysztof.wieczorek@wolnadroga.pl

Kategoria:
histor15