Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Trąby – Felieton Mirosława Lisowskiego

 

Wokół wojna. Giną ludzie. Porywane są dzieci. Co rusz odkrywane zbiorowe groby. Sowiecki mir sieje spustoszenie, zgrozę, strach…

A świat patrzy… Im dalej od Bugu, tym z coraz większym zobojętnieniem, niecierpliwością…

A i pora roku niezbyt przyjazna. Bo to dzień coraz krótszy, a za oknem plucha. Nachodzą wtedy człowieka różne myśli…

I mnie ta melancholia dopadła. 

Tym bardziej, że za chwilę 1 listopada. Czas zadumy. A w telewizorze panowie w białych uniformach ekshumują z czeluści mogił zamordowanych przez „putinowskich” siepaczy Ukraińców…

Zaduma nad śmiercią spotęgowana. I poczucie bezradności… Jak to jest możliwe w XXI wieku?!

Ano możliwe… Pokolenia żyjące w jako takim poczuciu bezpieczeństwa teraz zderzają się z wydarzeniami i obrazami, które widzieli albo w starych kronikach, albo w filmach fabularnych…

A tu nagle budzą się i słyszą o ogromnych potwornościach. I to niedaleko przecież… Tuż, tuż…

Przywoływane są też przepowiednie i biblia, i nadchodzący koniec świata. I o czterech jeźdźcach Apokalipsy – Zwycięzcy, Wojnie, Głodzie i Śmierci.

I piszący te słowa spogląda na świat, słuchając Świętego Jana: Chodź, a patrzaj! I cóż widzi? Wojnę, Głód i Śmierć…

A potem ujrzałem: Oto drzwi otwarte w niebie, a głos, ów pierwszy, jaki usłyszałem, jak gdyby trąby mówiącej ze mną, powiedział: „Wstąp tutaj, a to ci ukażę, co potem musi się stać”.

Jeździec… odjął pokój z ziemi, a iżby jedni drugich zabijali, i dano mu miecz wielki. Choć kto mieczem wojuje, od miecza ginie… 

I słyszę, że setki tysięcy obywateli Rosji mobilizuje Putin, by zetrzeć z powierzchni ziemi mieszkańców kraju, który nie pokłonił się nadludziom w czerwonych łachmanach…

Spalić ziemię, jej płody… Rozlać biedę i głód na świat cały… I widziałem, a oto koń płowy, a tego, który siedział na nim, imię było Śmierć, a Otchłań mu towarzyszyła; i dana im jest moc nad czwartą częścią ziemi, aby zabijali mieczem i głodem, i morem, i przez zwierzęta ziemskie.

Złoty cielec oślepił tych, którzy strzec mieli świata i ludzi. Z diabłem weszli w konszachty, by na dobrą drogę go nawrócić. Ale on trząsł jeno sakiewkami i śmiał się, kiedy wyciągali ręce, na paluszkach stając, by być pierwszymi sięgając po srebrniki…

I głosili na świat cały, że ci, którzy ich nie chcą, to głupcy…

Teraz diabeł spojrzał na swoją tłuszczę, cyrografy wyjął i dusz zażądał… 

A ten, który siedział na białym koniu miał łuk, i dano mu koronę, i wyszedł jako zwycięzca, ażeby zwyciężał. 

Każdy winien sięgnąć po koronę. Swoją koronę. Zwyciężyć słabości. Samych siebie. Pora jest szczególna. I nie jest to jedynie katastrofalna wizja wyjęta z ksiąg. To dzieje się na naszych oczach.

Diabeł jeśli nie wygra, gotów świat zniszczyć. Bo po co mu ziemia, skoro nie może ją władać?!

A jak go rozpoznać? Nie o Kreml tylko chodzi. Jak pisał Samuel Adalberg – polski historyk żydowskiego pochodzenia: „Najgorszy jest diabeł wtenczas, kiedy się modli”. 

I takich to właśnie mamy teraz wielu… Nie będę po nazwisku, bo wszyscy ich słyszą codziennie. Zaklinanie rzeczywistości, zwykłe kłamstwa na użyte słupków poparcia, czy choćby próby zmazania plam na sumieniu… To rzec powszechna. 

Po co to wszystko…? 

Oto koń wrony, a ten, co na nim siedział, miał szalę w ręce swojej. Bo przyjdzie czas, kiedy na szali złożone będą uczynki. I wtedy okaże się, kto naprawdę przysłużył się ludziom, a kto mamonie… I zdrajcą zostanie oznaczony.

Fiodor Dostojewski pisał: „Anioł nigdy nie upada. Diabeł upada tak nisko, że nigdy się nie podniesie. Człowiek upada i powstaje”.

A wódz w czerwonych łachmanach za chórem powtarza: „Wyklęty powstań ludu ziemi / Powstańcie których dręczy głód / Myśl nowa blaski promiennymi / Powiedzie nas na bój na trud”.

I grzmi: „Bój to będzie ostatni / Krwawy skończy się trud / Gdy związek nasz bratni / Ogarnie ludzki ród”.

Patrzaj człowiecze… Upadek bliski czerwonej hołoty, w łachmany odzianej. Miecz sprawiedliwości nad nimi wisi… 

Strach tylko o broń ostateczną. Ona nieokiełznana. W rękach szaleńców jest, którzy zniszczyć cały świat mogą… 

I ujrzałem, a usłyszałem jednego orła lecącego przez środek nieba, mówiącego donośnym głosem: „Biada, biada, biada mieszkańcom ziemi wskutek pozostałych głosów trąb trzech aniołów, którzy mają jeszcze trąbić!”.

pastedGraphic.png

Kategoria:
Mirosław Lisowski