Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Opętani – Felieton Mirosława Lisowskiego

Jak to mądrzy ludzie mawiają, w państwach demokratycznych określa się wolną prasę (media masowe, środki masowej komunikacji, środki przekazu społecznego) czwartą władzą. Ustawiana jest w jednym szeregu obok władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej, gdyż siła prasy jest tak wielka, że może kształtować społeczeństwo i politykę.

Wydawać by się mogło, że skoro ta władza „kształtuje” i ma wpływ na opinię publiczną, to politycy winni wykorzystywać ją do przekazu i promocji swojego programu, pozyskania elektoratu, ich głosów. Tak być powinno…

A jak jest?

Wedle informacji wyciekających ze sztabu Platformy Obywatelskiej, a szczególnie wniosków płynących z wewnętrznych sondaży wyborczych (a one są bardzo rozbudowane), maleją szanse na wygranie wyborów.

Wymyślono zatem, że trzeba zmienić taktykę i należy wrócić po miesiącach nieobecności (na własne zresztą życzenie) do telewizji publicznej. Tym bardziej, że inne badania wskazują, że tzw. oglądalność TVP Info wzrasta, a TVN 24 maleje.

Realizacja tego misternego planu blitzkieg-u medialnego miała się rozpocząć od konferencji prasowej Donalda Tuska i kamratów przed siedzibą TVP Info.

No i się odbyła, ale efekt chyba nie jest taki, jaki sobie założono. Gdyż w świat popłynęły przede wszystkim słowa byłego premiera, „króla Europy”, m.in. o dziennikarzach: Tego typu ludzie, którzy zakłócają m.in. konferencje prasowe opozycji, także będą odpowiadali karnie po wygranych wyborach. Przeżyjemy do 15 października, a potem rozliczymy tego typu gości z każdego łajdactwa, jakie zrobili.

Najgorsze jest jednak to, że nie tylko dziennikarzom się grozi, ale nawet tzw. zwykłym obywatelom. Bo oto przechodzący mężczyzna postawił zarzut Tuskowi, że jest zdrajcą polskich spraw. W odpowiedzi usłyszał groźbę, że nim też zajmie się policja.

To się działo w Warszawie. Ale nie inaczej było kolejnego dnia w Kępnie. Tam również Donald Tusk wyzwał dziennikarza z telewizji publicznej, przy akompaniamencie wrzasków i wyzwisk swoich wyznawców.

A dalej opowie onet.pl:

W pewnym momencie tuż obok Donalda Tuska pojawił się mężczyzna, który stanął przy mikrofonie. – Ja mam do pana pytanie: dlaczego likwidował pan jednostki na wschodzie kraju. Drugie pytanie: dlaczego zakłady pracy były sprzedawane i gdzie są pieniądze za te zakłady – mówił zdenerwowany mężczyzna.

Trzecie jego pytanie brzmiało „dlaczego chciał pan oddać Polskę we władze rosyjskie w razie napaści”. Po tych słowach mężczyzna odszedł.

„Ja bardzo panu współczuję. Pan nie jest winny temu, jest pan ofiarą tego, co PiS-owska telewizja, media wkładają ludziom do głowy” – reagował lider PO. „Między innymi dla pana chcę tej zmiany 15 października. Ta zmiana w Polsce potrzebna jest także dla ludzi otumanionych przez PiS-owską telewizję, którzy powtarzają te brednie, a tak naprawdę są bez winy” – mówił Tusk.

Jednak jeśli ktoś nie śledzi na bieżąco kampanijnych relacji, wystarczy, że zasiądzie przed telewizorem i włączy TVP Info. Tam wrócili przedstawiciele PO i znakomicie pokazują z jaką pogardą odnoszą się do tych, którzy myślą inaczej niż oni. I teraz wrzaski i wyzwiska trafiły do telewizora.

Wydaje się jednak, że to raczej dowód desperacji, a nie element strategii. Są też dużo gorsze wnioski. Groźby kierowane już w zasadzie do wszystkich „nie-naszych” mogą się niestety ziścić, jeśli ci towarzysze dorwą się do władzy. Widać to w oczach samego wodza, nie wiedzieć czemu nazywanego przez niemieckie gazety: „Opposition Führer”. Nienawiść i żądza zemsty już nie jest nawet ukrywana.

Jakieś sądy kapturowe albo druga Bereza Kartuska znajdą akceptację „wolnych sądów”. I to przy akceptacji, a i akompaniamencie Unii Europejskiej, która da błogosławieństwo takim działaniom w ramach dePiSizacji Polski.

Zresztą sam Adam Michnik niedawno stwierdził, że w PiS są ludzie „opętani pewnym nacjonalistycznym oglądem świata”. Jego zdaniem ich „braćmi z tej samej formacji mentalnej” jest niemiecka prawicowo-populistyczna Alternatywa dla Niemiec.

A skoro tak, to tym bardziej i z jeszcze większym zapałem należy odizolować tę „nacjonalistyczną” szarańczę od zdrowej tkanki społeczeństwa, która – jak to mówił Donald Tusk, jest „otumaniona przez PiSowską telewizję”.

Parafrazując słowa Monteskiusza można by rzec na koniec: „Politykowi powinno chodzić nie o to, aby obywatel słuchał, lecz aby myślał.”

miroslaw.lisowski@wolnadroga.pl

Kategoria:
Mirosław Lisowski