Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Dziwni ludzie – Felieton Mirosława Lisowskiego

Coraz częściej dociera do mnie, że obserwacja dysputy politycznej, to zwykła strata czasu. W kółko te same argumenty. I takież wnioski. My mamy program dla Polaków, a wy nie. Albo… łamiecie konstytucję, prawo… Wypychacie nas z Unii Europejskiej… Ale jak my wygramy za rok, to Unia kasę nam odblokuje… I nastąpi powrót syna (w naszym przypadku córki) marnotrawnego (marnotrawnej) na łono światłej wspólnoty.

Tak mnie naszło i teraz, kiedy siadam do napisania felietonu. A trzeba coś naskrobać, bo przecież czystej strony nie wydrukujemy.

Ale tak na poważnie… To wcale nie w tym rzecz, żem usiadł i nie wiem, co w tę klawiaturę wstukać…

Jak już wspominałem w tym miejscu… Trochę czytam. Bywało tak, że biografie oprawców Polski (Katarzyna II, Lenin, Stalin, Hitler, Goebbels…). 

Obecnie na tzw. tapecie mam kilka książek… Najświeższa, to „Cyber kontra real. Cywilizacja w techno-pułapce” – wywiad-rzeka z profesorem Andrzejem Zybertowiczem. Pasjonująca lektura. Na pewno wrócę do tej książki w swoim czasie. Bardzo wiele tez profesora jest zbieżnych z moim postrzeganiem współczesnego świata… 

Ale przede wszystkim tego, co nas czeka tuż za rogiem, można by rzec. Czyli coraz większej władzy Big Tech-u nad nami.

Zajmujące są również: biografia Leonardo da Vinci („Leonardo da Vinci. Lot wyobraźni”, Charles Nicholl), czy „Polska i Rosja. Sąsiedztwo wolności i despotyzmu X-XXI w.” profesora Andrzeja Nowaka.

I jakby w nawiązaniu do tej ostatniej tematyki (Rosja) tym razem więcej miejsca poświęcę innej pozycji: „Rosja bolszewików” Richarda Pipes’a. 

Spore dzieło (niemal 600 stron), ale warte uwagi. Szczególnie w obecnych okolicznościach – wojny na Ukrainie. Choć autor opisuje wydarzenia sprzed ponad stu lat, jednak zachowanie protoplastów współczesnych orków są identyczne do tych, z jakimi mamy do czynienia teraz. Lenin rzucał masy ludzkie na pole walki, tak jak dzisiaj Putin.

Sporo jest oczywiście wątków polskich. Ciekawie analizowana jest postawa władz antybolszewickich, tzw. „białych”. Ociągając się z uznaniem niepodległości Polski, po części doprowadzili do swojego upadku. Lenin wykorzystał tę okoliczność i obiecał wolność Polsce, zapewniając sobie chwilę spokoju na zachodniej granicy.

Jak rzekłem tom obszerny i można długo przywoływać opisy wydarzeń z lat 1918-1922. Ale o jednej wspomnieć muszę, bo to mało znana sprawa… Ale jakże intrygująca w obliczu polskich starań o reparacje (czy jak kto woli: odszkodowania) od Niemiec.

Kiedy bolszewicy przejęli pełnię władzy, ogłosili niewypłacalność. Na dzień 1 stycznia 1918 roku dług państwa rosyjskiego (krajowy i zagraniczny) szacowano na 60 miliardów rubli (30 miliardów dolarów po kursie nominalnym), z czego na zagranicznych kredytodawców przypadło 13 miliardów rubli (6,5 miliarda dolarów). Na dodatek sowieckie dekrety nacjonalizacyjne ograbiły zagranicznych właścicieli rosyjskich przedsiębiorstw i papierów wartościowych. Choćby sami francuscy inwestorzy stracili 2,8 miliarda dolarów.

Co na to Lenin? Ano kazał urzędnikowi Ludowego Komisariatu Finansów, niejakiemu Pilawskiemu, obliczyć wielkość roszczeń wobec… Zachodu! I tu oddaję łamy autorowi „Rosji bolszewików”:

Obliczył on [Pilawski] bezpośrednie wydatki na wojnę domową, którymi w całości obciążył aliantów oraz wysokość odszkodowania za straty w zabitych i rannych, poniesione przez Armię Czerwoną. Dodał obie te kwoty i otrzymał sumę 16,5 miliarda rubli w złocie (8,25 miliarda dolarów). Doliczył do niej 30 miliarda rubli w złocie, należne z tytułu „strat spowodowanych przez pogromy i szkody moralne wyrządzone ludności”, które określił na 30 miliardów rubli w złocie. Do tego dodał jeszcze koszty epidemii, obniżenia poziomu edukacji i wszystkich plag, które dotknęły Rosję po październiku 1917 roku, otrzymując ogólną sumę 185,8 miliarda rubli w złocie, czyli 92,9 miliarda dolarów, które Rosja Sowiecka mogła zażądać od aliantów. Pilawski uważał też, że Rosja ma prawo do odszkodowania za to, że nie otrzymała Konstantynopola [od 1930 roku Stambuł] i musiała zgodzić się na niekorzystną granicę z Polską, choć w tym przypadku nie podał żadnej liczby.

Tych żądań nigdy nie ujawniono. Lenin kazał całą dokumentację z nimi związaną zniszczyć. Natomiast we wrześniu 1920 roku podczas IX Konferencji partyjnej kpił z „tych dziwnych ludzi” w Anglii i Francji, „którzy wciąż liczą na odzyskanie” miliardów straconych w Rosji…

Dla uporządkowania wielkości odszkodowań należy dodać, że 1 dolar w styczniu 1920 roku, to równowartość około 15,5 dolara w 2022 roku. A zatem roszczenia wobec Rosji już sowieckiej wynosiły ponad 0,5 biliona dolarów przeliczając według obecnej wartości… Zaś Rosji wobec Zachodu (głównie Anglii i Francji), to niemal 1,5 biliona dolarów (i to bez Stambułu i kawałka Polski)…

Jaki morał z tej historii? Po pierwsze: lepiej czytać książki, niż słuchać polityków… A po drugie: zawsze trzeba żądać tego, co nam się słusznie należy.

pastedGraphic.png

Kategoria:
Ruœ23