Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Demokracja czy sędziokracja? – Poza koleją – Felieton Zbigniewa Wolnego

Od dłuższego już czasu nosiłem się z zamiarem napisania felietonu o trzeciej władzy w naszym kraju, czyli władzy sądowniczej, która sama siebie nazywa „nadzwyczajną kastą”. W domyśle chodzi o to, że oczywiście w Polsce jest demokracja i trójpodział władzy, który ma być w równowadze, ale to nie dotyczy sądów i sędziów. Kilka razy zabierałem się za ten frapujący mnie temat, ale inne sprawy wygrywały w tym rankingu. 

Od początku naszej transformacji zawsze ta trzecia władza jakoś mi nie pasowała w naszej demokracji. Tworzyła hermetyczny klan sędziów wzajemnie się popierających, mających znaczne uprawnienia. 

Aby zrozumieć, o czym mówimy, musimy zajrzeć do naszej konstytucji. Artykuł 4 ustawy zasadniczej mówi, że 1. Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu i 2. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio. 

Przekładając to na prostszy język, to suweren, czyli Ja, Ty, On, My jesteśmy najwyższą władzą i to My powinniśmy wybierać wszystkie trzy „władze” w naszym kraju, albo w sposób bezpośredni, albo chociaż w sposób pośredni. 

Czy tak jest? Raczej nie. Zgodnie z polską konstytucją dwie pierwsze władze wybierane są w następujący sposób. Władza ustawodawcza, to Sejm i Senat. Posłowie i senatorowie wybierani są bezpośrednio przez Naród (suwerena) w wyborach tajnych i powszechnych. Pełna demokracja.

Władzę wykonawczą sprawuje Prezydent oraz Rada Ministrów. Prezydent wybierany jest bezpośrednio przez Naród w wyborach tajnych i powszechnych. Prezes Rady Ministrów (Premier) wybierany jest w sposób pośredni. Na te stanowisko desygnuje go Prezydent. Premier proponuje Radę Ministrów (rząd), która musi uzyskać tzw. wotum zaufania parlamentu. Pełna demokracja. 

A jak jest z trzecią władzą – władzą sądowniczą. Nasza konstytucja mówi tak. Sądy i Trybunały w Polsce są władzą odrębną i niezależną od innych władz (?!). 

W związku z tym proces wyboru (powoływania) sędziów jest bardziej skomplikowany. Dlaczego? Chyba tylko jeden Bóg to wie. Sędziowie są powoływani przez Prezydenta, na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, na czas nieoznaczony. Krajowa Rada Sądownictwa stoi na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów. W większości składa się z sędziów. Czyli „nadzwyczajna kasta” wnioskuje Prezydentowi ze swoich. 

Prezydent ma ograniczone pole manewru. Prezydent powołuje także Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego i pozostałych Prezesów, Prezesa i Wiceprezesa Trybunału Konstytucyjnego, Prezesa i Wiceprezesów Naczelnego Sądu Administracyjnego. Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego Prezydent powołuje spośród kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego. Podobnie jest z Prezesem Sądu Administracyjnego, który powoływany jest przez Prezydenta z kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Naczelnego Sądu Administracyjnego. I tutaj znowu Prezydent ma ograniczone pole manewru. 

Skomplikowane. Chyba tak. Starałem się to wyjaśnić, jak najprościej, ale nie wiem, czy mi się to udało. Gdzie jest w tym wszystkim suweren? Pytanie bez odpowiedzi. W konstytucji mamy krótki zapis. Udział obywateli w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości określa ustawa. Określa ona, że obywatele biorą udział w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości poprzez uczestnictwo ławników w rozpoznawaniu spraw przed sądami w pierwszej instancji. I to wszystko. 

Polski wymiar sprawiedliwości jest krytykowany od wielu, wielu lat. W zasadzie od 1989 r. wszystkie rządy próbowały bardziej lub mniej zreformować komunistyczne sądownictwo, ale zawsze wycofywały się, kiedy „nadzwyczajna kasta” podnosiła krzyk. Dopiero rząd Prawa i Sprawiedliwości zabrał się za rzeczywistą reformę wymiaru sprawiedliwości (niesprawiedliwości?).

Bardzo chciałbym, aby to się udało, bo może wtedy przyjdzie czas na prawdziwą reformę trzeciej władzy. Według mnie powinna ona polegać na stworzeniu takich prawnych i demokratycznych mechanizmów, które pozwolą na rzeczywisty wpływ Narodu (suwerena) na wybór sędziów. Oczywiście będzie wymagało to ciężkiej pracy mądrych głów i zmiany naszej konstytucji. Dzisiaj władza sądownicza w konstytucji jest faworyzowana. 

Na internetowym serwisie info.wiara.pl znalazłem artykuł Andrzeja Macura, zastępcy redaktora naczelnego tego portalu pt.: „Suweren się nie liczy”, który utwierdza mnie w przekonaniu, że nasz wymiar sprawiedliwości wymaga bardzo radykalnych zmian. Poniżej fragment tego artykułu:

…władzę ustawodawczą wybierają obywatele. W polskich warunkach – co cztery lata, uczestnicząc w wyborach. Władzę wykonawczą – różnie. Prezydenta też wybieramy. Na wybór premiera mamy wpływ pośredni – wybierają go ci, którzy w wyborach parlamentarnych uzyskali największe poparcie, ewentualnie koalicja takich ugrupowań. On dobiera sobie współpracowników – ministrów. A jaki wpływ ma „demos” na władzę sądowniczą?… z mojej perspektywy wygląda to tak: zdaje człowiek maturę, wybiera studia prawnicze, potem może się starać o to, by zostać przyjęty (!) na aplikację sędziowską, w końcu po latach „terminowania” wśród sędziów – też zostaje sędzią. Czy mocno się mylę, jeśli powiem, że jedynym momentem, w którym obywatele mają pośredni wpływ na tę władzę jest wręczenie zainteresowanemu przez wybieranego prezydenta nominacji sędziowskiej?…Jaki wpływ ma „demos” na władzę, która sama siebie spośród swoich wybiera, sama siebie (nie) sądzi, obywateli ma gdzieś, a wybierani przez obywateli przedstawiciele innych władz mają być tylko jej notariuszami?… W demokracji nie ma miejsca dla „nadzwyczajnych kast”…

Trudno nie zgodzić się z tymi stwierdzeniami, Czy aktualnie jest jakaś szansa, aby ten brak równowagi w naszym trójpodziale władzy zmienić? Myślę, że jest taka szansa, ale potrzebne są zdecydowane i mądre działania polityków oraz chęć przeprowadzenia takich zmian. 

Czy tak się stanie? Droga jest trudna, bo polska „nadzwyczajna kasta” ma poparcie w naszej totalnej opozycji i Unii Europejskiej. Jednym z rozwiązań są tzw. sędziowie pokoju (niezawodowi sędziowie), osoby cieszące się społecznym zaufaniem, wybierani w powszechnych i demokratycznym głosowaniu. Zajmowaliby się oni sprawami mniejszej i średniej wagi. 

Kolejnym rozwiązaniem jest wprowadzenie do naszych sądów tzw. ławy przysięgłych, podobnie jak w amerykańskich wymiarze sprawiedliwości. W skład ławy przysięgłych wchodziliby „zwykli” obywatele, którzy orzekaliby o winie lub braku winy w procesach karnych, a procesach cywilnych o stanie faktycznym. Na podstawie werdyktu ławy przysięgłych i w jego ramach sędzia zawodowy wydawałby wyrok. 

To jest tylko moja próba wskazania drogi, w jakim kierunku powinny iść zmiany w naszym sądownictwie, a według mnie kierunek jest tylko jeden. Większy wpływ społeczeństwa na nasz wymiar sprawiedliwości, którym dzisiaj bezpardonowo rządzi „nadzwyczajna kasta”.

Zbigniew Wolny

Kategoria: ,
sêdzi22