Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

Z trzeciej strony: Prawda

Temat felietonu nasunął mi się podczas rozmowy z moim znajomym. Wrócił on właśnie z zagranicznych wakacji i opowiedział mi, jak to zderzył się z tzw. uchodźcami.

Nie będę wchodził w szczegóły tejże opowieści, ale wspomnę tylko o konkluzji. Powiedział ów znajomy mniej więcej tak: „Wiesz, ja jestem osobą otwartą na świat. Liberalną, która stroni od skrajnych opinii i osądów. Ale po tym wyjeździe moje zdanie na temat uchodźców zmieniło się diametralnie. Polska musi być jak najdalej od tych ludzi! To współcześni Hunowie!”.

Nie powiem, że mnie cieszy taka zmiana postawy kolegi, ale warto jednak słów kilka na ten temat skreślić.

A trzeba wiedzieć, że zgodnie z tradycją i prawem spisanym w tzw. „Karcie Umara” (a gros uchodźców, to przecież wyznawcy Allaha), to innowiercy mają obowiązek utrzymywać muzułmanów na ziemiach podbitych przez nich; to innowiercy mają płacić specjalne upokarzające podatki, jak „Dżizja” (w tym podatek katastralny od ziemi – włącznie z niewiernymi niewolnikami i seks z niewolnicami; bo cała ziemia i wszyscy ludzie są własnością Allaha oraz jego wyznawców Islamistów).

To innowiercy mają zapewnić i finansować gościnę podróżującego muzułmanina; to innowiercy mają obowiązek dostosować się do islamskiego prawa Szariatu i to innowiercy mają być na każdym kroku upokarzani i z pokorą muszą te upokorzenie znosić – tak, jak ma to miejsce teraz w Unii Europejskiej.
Dlatego muzułmanie emigrują do Europy, a nie do bogatych państw muzułmańskich, bo życie na koszt muzułmanina jest niemoralne, natomiast korzystanie z pracy i majątku innowiercy jest ich prawem.

A to nie jest koniec tychże „praw”. Sięgnijmy do Wikipedii… Na terenie Arabii żadna religia poza islamem nie będzie tolerowana.

I dalej: Arabowie mają unikać związków małżeńskich z ludnością podbitą; mają tworzyć swego rodzaju kastę, arystokrację wojskową; w związku z tym Arabowie nie mogą uprawiać ziemi poza Arabią, za to będą płacić dużo mniejsze podatki w porównaniu z ludnością podbitą.

Teologia muzułmańska podzieliła cały świat na dwie strefy: „ziemie islamu” (dar al-islam) oraz „ziemie walki o islam” (dar al-harb).

Czyli teraz trwa w Europie wojna dar al-harb.

Ale ta „wojna” ma też i inny aspekt – demograficzny. Za 30 lat muzułmanie będą stanowili większość w państwach starej Unii. Dechrystianizacja i auto-dezintegracja zachodniej cywilizacji szeroko otwiera drzwi dla radykalnej wersji islamu.

Statystyki są jednoznaczne… Przeciętna Europejka rodzi dziś 1,4 dziecka, podczas gdy przeciętna muzułmanka żyjąca w Europie rodzi średnio 3,4  (w niektórych państwach nawet czwórkę dzieci).

Już dziś muzułmanie w Europie Zachodniej stanowią 10 proc. populacji. Francuski ekonomista Charles Gave posiłkując się najnowszymi danymi Pew Reserch Center wylicza, że w ciągu 30 – góra 40 lat we Francji, Niemczech czy Hiszpanii muzułmanie zdominują wszystkie grupy religijne i etniczne.

Jak pisał Tomasz Wróblewski („Europa półksiężyca”, Warsaw Enterprise Institute): W 1990 muzułmanie stanowili 4 proc. całej populacji starej Unii, w 2010 roku 6 proc., dziś stanowią 10 proc. Są dziś najszybciej rosnącą grupą wyznaniową na całym świecie. Dwukrotnie szybciej niż jakakolwiek inna religia.

Belgijski uczony Drieu Godefridi pisząc o dechrystianizacji zwraca też uwagę na zastraszającą liczbę aborcji w Zachodnim świecie, gdzie na 750 tysięcy urodzeń, mamy 200 tysięcy aborcji rocznie. Godefridi łączy to bezpośrednio z kryzysem wiary – zarówno fizycznym wyniszczeniem cywilizacji, jak i dezintegracji kultury w świetle coraz silniejszego imperatywu moralnego islamskiej cywilizacji.

I jeszcze jedna konkluzja Tomasza Wróblewskiego, o której mało się mówi: Równie poważnym zjawiskiem jest masowa  konwersja na islam. Wbrew całej literaturze i publicystyce przywołującej dowody islamskiego radykalizmu, traktowania kobiet i innowierców, coraz więcej Europejczyków decyduje się przechodzić na islam, zwykle odnajdując w nim alternatywę dla pustej i bezwyznaniowej zachodniej cywilizacji.

No cóż, przywołuję dość ponure wizje, jak na okres letniej kanikuły. Zamiast o potworze z Loch Ness, czy jakimś latającym spodku, ja o takich poważnych sprawach.

Ale nie unikniemy tej dysputy. Może już nie długo podczas kampanii wyborczej, choć ostatnio tzw. totalna opozycja jakby wyciszyła sprawę uchodźców, pewnie rozumiejąc, że to nie przyniesie im wzrostu poparcia…

Ale, jak pisał Mark Twain: „Jeśli masz wątpliwości – mów prawdę”.

Mirosław Lisowski - podpis

Kategoria:
strona15