Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

Z trzeciej strony: „Nie wolno!”

Nie tak dawno można było znaleźć taki oto wpis internauty komentujący ocenę bieżących wydarzeń formułowanych przez profesora Ryszarda Legutkę: „Profesorze – nie martw się – sprawa się sama rozwiąże – może nie u nas (miejmy nadzieję) – ale w takiej Francji czy Szwecji za 20 lat władzę przejmą muzułmanie – tak normalnie – wygrają wybory – a ich jedyną wątpliwością w rozwiązaniu takich problemów będą spory pomiędzy uczonymi – czy homoseksualistów kamienować czy palić?”.

Wydawać się mogło, że taka przyszłość, to czekać może jedynie tzw. starą demokrację zachodnią, która dzięki sławetnemu: „Willkommen”, sama sobie gotuje ten los.

Tak się nam wydawało. Ale kiedy widzieliśmy obrazki z polskich ulic, spod kościołów, miejsc kultu, cmentarzy, pomników, to wiara, że do nas ta fala „rewolucji” nie dotrze, mocno się mogła zachwiać.

Zapyta ktoś, a co ma wspólnego sprawa muzułmanów, aborcji i LGBT? Ano wiele. Ryszard Legutko mówił o tym, że mamy teraz do czynienia z agresywnymi działaniami …by zniszczyć rodzinę jako tworzywo społecznego życia. No i by zdobyć władzę. Odebrać ludzkim masom rozum i stłamsić godność do poziomu z Orwellowskiej Oceanii.

A przecież jeden z postulatów obecnie protestujących – pod hasłami, których nie wypada cytować, bo ich się po prostu nie da z racji zwykłej przyzwoitości– to obalenie rządu, który przecież został wybrany w wyniku demokratycznych wyborów.

Ale właśnie przywołanie Orwellowskiego sposobu opisu świata przystaje do Polski AD 2020 niestety jest jakże trafnie.

Jednak w tym wszystkim umyka sedno tego, z czym mamy we współczesnym świecie do czynienia. I łączy to zarówno to, co obserwowaliśmy ostatnio w Wiedniu, Nicei, Paryżu, gdzie mordowani byli niewinni ludzie tylko dlatego, że nie wierzą we właściwego Boga, z nieuznawaniem świata wartości, którym kieruje się zdecydowana większość Polaków.

A mowa o wojnie… Wojnie cywilizacji życia z cywilizacją śmierci.

Warto w tym miejscu przywołać książkę Marka Jana Chodakiewicza pod znamiennym tytułem: „O cywilizacji śmierci. Jak zatrzymać antykulturę totalitarnych mniejszości”.

Jak pisze autor: „Dorastałem w San Francisco od początku lat osiemdziesiątych zeszłego stulecia. W związku z tym byłem świadkiem wynurzania się alternatywy dla porządku normalnego, tradycyjnego, zachodniego”.

I dalej: „Napisałem tę książkę, bo ważne jest, by Polacy wiedzieli co ich czeka, jeśli się nie przeciwstawią cywilizacji śmierci. A ja widziałem na własne oczy jak LGBT, gender, feminizm wyszły z podziemi i stopniowo przejęły politykę amerykańską wprowadzając nową odmianę marksizmu, którą ja nazywam marksizmem-lesbianizmem. Jeszcze nie jest za późno, by tę plagę w Polsce zatrzymać. Ale by ją zatrzymać trzeba wiedzieć z czym ma się do czynienia. Ja tę wiedzę przedstawiam”.

Chodakiewicz przestrzega m.in. przed moralnym relatywizm, radykalizmem seksualnym, wściekłą antyreligijnością… To wszystko według autora zmierza do próby przemodelowania świata na modłę zwolenników neomarksizmu, i by ten świat za „prawa człowieka” uznał prawo do zabijania.

Życie i śmierć są przeciwnymi biegunami ludzkiego bytu. Dlatego święty Jan Paweł II przeciwstawił cywilizację życia – cywilizacji śmierci. Tę pierwszą nazywał także cywilizacją miłości. Doktrynę tę wyłożył najpełniej w encyklice „Evangelium vitae”(„Ewangelia życia”).

Pisał tam:Stoimy tu wobec rzeczywistości (…) którą można uznać za prawdziwą strukturę grzechu: jej cechą charakterystyczną jest ekspansja kultury antysolidarystycznej, przybierającej w wielu wypadkach formę autentycznej „kultury śmierci”. Szerzy się ona wskutek oddziaływania silnych tendencji kulturowych, gospodarczych i politycznych, wyrażających określoną koncepcję społeczeństwa, w której najważniejszym kryterium jest sukces. Rozpatrując całą sytuację z tego punktu widzenia, można mówić w pewnym sensie o wojnie silnych przeciw bezsilnym: życie, które domaga się większej życzliwości, miłości i opieki, jest uznawane za bezużyteczne lub traktowane jako nieznośny ciężar, a w konsekwencji odrzucane na różne sposoby.

I dalej: Człowiek, który swoją chorobą, niepełnosprawnością lub – po prostu – samą swoją obecnością zagraża dobrobytowi lub życiowym przyzwyczajeniom osób bardziej uprzywilejowanych, bywa postrzegany jako wróg, przed którym należy się bronić albo którego należy wyeliminować. Powstaje w ten sposób swoisty „spisek przeciw życiu”. Wciąga on nie tylko pojedyncze osoby w ich relacjach indywidualnych, rodzinnych i społecznych, ale sięga daleko szerzej i zyskuje wymiar globalny, naruszając i niszcząc relacje łączące narody i państwa”.

Jakże to celne i… porażająco trafne przestrogi, a warto wspomnieć, że świat je poznał już ponad 25 lat temu!

Święty Augustyn z Hippony pisał: „Właśnie wolna wola mówi nam, że pewnych rzeczy nie wolno”.

Kategoria:
wolno23