Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Aktualności

Tadeusz Gajcy – poeta, pierwowzór Kolumba z powieści Bratnego

Trwała okupacja. 21 maja 1943 roku przypadała cztery setna rocznica śmierci Mikołaja Kopernika. Cztery dni później trójka nieco egzaltowanych młodych chłopaków postanowiła uczcić tę datę, składając pod pomnikiem astronoma na warszawskim Krakowskim Przedmieściu okolicznościowy półmetrowy wieniec, z biało-czerwonymi szarfami i napisem „Geniuszowi Słowiańszczyzny – Rodacy”.

Inicjatorem pomysłu był Wacław Bojarski „Czarnota”. Pomagał mu Zdzisław Stroiński „Marek Chmura” oraz Tadeusz Gajcy, używający pseudonimów „Karol Topornicki”, „Roman Oścień”, a także „Topór”. Akcję przygotowali fatalnie, bez właściwego rozpoznania. Nie wiedzieli nawet, że rok wcześniej, 11 lutego 1942 roku Alek Dawidowski z Organizacji Małego Sabotażu „Wawer” pod osłoną nocy odkręcił z pomnika niemiecką tablicę z napisem „Dem Grossen Astronomen Nicolaus Kopernikus”, odsłaniając przedwojenny polski napis „Mikołajowi Kopernikowi Rodacy”. Nie wiedzieli również, że dzień wcześniej podobny wieniec złożyli tu harcerze z Szarych Szeregów. W pobliżu pomnika mieściła się siedziba granatowej policji. Można więc było przypuszczać, że w tej sytuacji pomnik będzie obserwowany.

Uzbrojeni w jeden pistolet i aparat fotograficzny o świcie dotarli w pobliże cokołu. Wacław Bojarski wspiął się na stopnie i złożył wieniec. Zdzisław Stroiński wykonał gorączkowo kilka zdjęć. Kolegów ubezpieczał Gajcy, stojąc z pistoletem w kieszeni przy jednej z kolumn Pałacu Staszica. Nie wiedział, że za sąsiednią stał granatowy policjant.

Dalej wypadki potoczyły się błyskawicznie. Policjant wyszedł z ukrycia i kazał uciekać stamtąd Bojarskiemu. Ten chciał jeszcze wynegocjować pozostawienie wieńca, na co usłyszał „ja mam żonę i dzieci”. Całość obserwował zaskoczony i sparaliżowany strachem Stroiński. Rozmowę usłyszał Gajcy, jednak zasłonięty filarem nie dostrzegł policjanta i myślał, że to rozmowa kolegów. Kilka sekund później zobaczywszy granatowy mundur wyszarpnął pistolet i strzelił. Policjant również sięgnął po broń i strzelił w powietrze. Spiskowcy uciekli, zapominając o wcześniejszym planie rozbiegnięcia się w różnych kierunkach. Gajcy wyrzucił pistolet, a chwilę później nadział się na patrol żandarmerii, który udało mu się zmylić. Stroiński, widząc żandarmów ukrył się w bramie, a potem w ubikacji na klatce schodowej. Tam go schwytano, pobito i odprowadzono na posterunek. Żandarmi zatrzymali też Bojarskiego. Wylegitymowali go, po czym jeden z Niemców wyjął pistolet i strzelił mu w brzuch. Rannego zawleczono na posterunek i poddano brutalnemu przesłuchaniu.

Po jakimś czasie zobaczył tam złapanego wcześniej i dotkliwie pobitego Stroińskiego, z wieńcem na szyi… Po przesłuchaniu przewieziono go na aleję Szucha. Po drodze jakimś cudem udało mu się prześwietlić film w aparacie i zjeść zdjęcie Gajcego. Po dwóch miesiącach pobytu na Pawiaku i staraniach ojca cudem wyszedł na wolność. Ranny Bojarski trafił ostatecznie do szpitala. Czuwała nad nim jego narzeczona, pielęgniarka, z którą następnego dnia wziął ślub. Niestety, zarówno troskliwa opieka, jak i to, że żona kilkakrotnie oddawała mu krew w transfuzji nie pomogło. Zmarł 5 czerwca.

Tadeusz Gajcy czuł się odpowiedzialny za śmierć Bojarskiego i aresztowanie Stroińskiego. Nieudana akcja wpędziła go w wyrzuty sumienia i ciężką depresję. Miał świadomość, że jako jedyna uzbrojona osoba bezsensownym strzałem uruchomił lawinę wydarzeń, której nie dało się zatrzymać.

Przodkowie Gajcego wywodzili się z Węgier. On sam urodził się w Warszawie 8 lutego 1922 roku w ubogiej rodzinie robotniczej.Wychowywał się na granicy dwóch światów, w miejscu gdzie inteligencki Żoliborz łączył się z dzielnicą żydowską. W 1937 roku jego rodzina przeprowadziła się na Bielany do skromnego domku z ogródkiem. Zawdzięczali to ojcu, który pracując na kolei awansował. Młody Tadeusz wcześnie zaczął pisać. Gdy jego rówieśnicy kopali piłkę lub spotykali się z dziewczętami – on spędzał czas z książkami. Czytał Conrada, Kafkę, Czechowa, Haszka, Dostojewskiego, jednak przede wszystkim fascynowała go poezja.Wkrótce jego juwenilia wysoko ocenili uznani twórcy z kręgu żagarystów.

Z chwilą wybuchu wojny usiłował zaciągnąć się do wojska, jednak nie przyjęto go. Nie był pełnoletni. W okupowanej Warszawie dość przypadkowo związał się z kręgiem pisarzy skupionych wokół potępianego zwłaszcza za czasów PRL Obozu Narodowo-Radykalnego Falanga.Należał do AK, współpracował z referatem literackim Podwydziału Propagandy Mobilizacyjnej „Rój” Biura Informacji i Propagandy AK. W podziemnych pismach wraz z kolegami zaciekle polemizował z rówieśnikami o lewicowych przekonaniach, w tym z Tadeuszem Borowskim i Krzysztofem Kamilem Baczyńskim.

Wczesnym rankiem 1 sierpnia 1944 roku, mając zaledwie dwadzieścia dwa lata pożegnał się z rodziną, pozostawiając cały swój dorobek w niedużej walizce. Nocą z 15 na 16 sierpnia wspólnie ze swym przyjacielem Zdzisławem Stroińskim, który cudem ocalał po niesławnej akcji pełnił służbę wartowniczą w kamienicy przy ulicy Przejazd 1/3. Następnego dnia w południe niemieccy saperzy, którzy nocą dotarli do piwnic wysadzili gmach w powietrze. Gajcy i Stroiński zginęli przysypani gruzami. Ekshumowano ich wiosną 1946 roku.

Krzysztof Wieczorek

 

(Materiały źródłowe: St. Bereś, Gajcy. W pierścieniu śmierci, Wyd. Czarne 2016)

Kategoria: ,
histor17