Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Aktualności

„Gajcy!” – Różni wykonawcy (2009)

Tadeusz Gajcy, to obok Krzysztofa Kamila Baczyńskiego kolejny z wybitnych, choć nieco mniej znanych poetów z pokolenia Kolumbów. Do tej grupy należy również Zdzisław Stroiński i Andrzej Trzebiński. Łączy ich data urodzenia (ok. 1920 roku) oraz młodość, która przypadła na lata okupacji i walki. Żaden z nich nie doczekał końca wojny. Stroiński zginął wspólnie z Gajcym podczas powstania pod gruzami wysadzonej przez Niemców kamienicy, zaś Trzebiński niemal rok wcześniej – wręcz symbolicznie – rozstrzelany z ustami zaklejonymi gipsem, jako jeden z zakładników w ulicznej egzekucji.

To dobrze, że dzięki inicjatywie Muzeum Powstania Warszawskiego, które w sześćdziesiątą piątą rocznicę zrywu firmowało projekt muzyczny „Gajcy!” kolejny niesłusznie zapomniany przedstawiciel pokolenia Kolumbów wraca do publicznej pamięci – tym bardziej, że jego skromny i trudniejszy w odbiorze dorobek jest mniej popularny od strof pozostawionych przez starszego o nieco ponad rok Krzysztofa Kamila Baczyńskiego.

Pomysł, by poezję Gajcego zinterpretowali czołowi wykonawcy polskiej sceny rockowej pospołu z młodymi artystami, dopiero wykuwającymi swą popularność nie był szczególnie rewolucyjny, wszak wcześniej muzeum firmowało już podobne koncerty. Niebezpieczeństwo tkwiło w różnorodności stylów, gdyż każdy z wybranych muzyków posługiwał się indywidualnym, przez siebie zdefiniowanym językiem.

Stylistycznie spotyka się tu reggae, punk, folk, hard rock, coldwave, brzmienia industrialne i inne. Artyści stanęli przed niełatwym zadaniem, bo poezja Gajcego nie jest łatwą do zaśpiewania rymowanką. Tkwi w niej siła, wola życia i nadzieja – mimo wszechobecnego przeczucia rychłej śmierci. Odnajdziemy tu także element grozy, sarkazmu, niepokój i refleksję, bez zbędnego patosu. Na szczęście, mimo kontrastów stylistycznych udało się te wartości zachować.

Na płycie pojawiło się siedemnastu wykonawców. Każdy z nich zaprezentował inny wiersz, czasem nawet (na szczęście niezbyt często) ingerując nieco w jego tekst. Przykładem jest utwór „Moja mała” w wykonaniu grupy Żywiołak. Można oczywiście bronić nienaruszalności tkanki poetyckiej, jednak o dziwo w tym przypadku zabieg ten w połączeniu z muzyką wyjątkowo broni się.

Na szczególną uwagę zasługuje Agressiva 69, która rewelacyjnie zinterpretowała wiersz „Schodząc”. Podobnie ciężko brzmi FatBelly Family w wierszu „Droga tajemnic” oraz Armia we „Wczorajszemu”.

Ciekawie i kontrastowo w zestawieniu z Armią wypada stosunkowo młoda grupa Kawałek Kulki z Gorzowa Wielkopolskiego, łącząca elementy rocka i piosenki poetyckiej, prezentując zupełnie inny sposób odczytania poezji Gajcego.

Warto też zwrócić uwagę na dwa wiersze w interpretacji Karoliny Cichej. To jedyna artystka, która występuje na płycie dwukrotnie. Występ w projekcie „Gajcy!” był w zasadzie jej pierwszym kontaktem z muzyką rockową. W jej wykonaniu na album trafiły niezwykle ekspresyjnie zaśpiewane wiersze „Miłość bez jutra” oraz „1942. Noc wigilijna”, rytmiczna, w części oparta na motywach kolędowych. Była zapowiedzią kierunku, w jakim dalej potoczyła się jej twórczość. Dziś jest uznaną kompozytorką, wokalistką i multiinstrumentalistką, potrafiącą grać na kilku instrumentach jednocześnie, a przy tym laureatką Grand Prix i Nagrody Publiczności na Festiwalu Folkowym Polskiego Radia „Nowa Tradycja”, zaś jej płyta „Tany” uzyskała w tym roku nominację do Fryderyka w kategorii Muzyka Świata.

Nie sposób pominąć interpretacji Kazika, którego „Modlitwa za rzeczy”, a zwłaszcza część instrumentalna z niepokojącą partą saksofonu w niczym nie odbiega od najlepszych dokonań Kultu. Równie przejmująco wypadł punkrockowy Dezerter. „Śpiew murów” w jego interpretacji, z wolno budowaną dramaturgią, a zwłaszcza finał ze słowami „jak nie kochać strzaskanych tych murów, / tego miasta, co nocą odpływa, / kiedy obie z greckiego marmuru – / i umarła Warszawa, i żywa” jest jednym z mocniejszych momentów albumu.

Album kończy intrygująca, zaledwie pięćdziesięcio-sekundowa wersja wiersza „Święty kucharz od Hipciego” zaprezentowana przez Lecha Janerkę. Był to bodaj ostatni wiersz Gajcego, napisany zaledwie trzy dni przed śmiercią. Powstał po eksplozji zdobytego przez powstańców transportera Borgward IV, która na Starym Mieście przy ul. Kilińskiego spowodowała masakrę ponad trzystu powstańców i cywilów. Kilkuset kolejnych odniosło rany, zaś według relacji świadków szczątki rozerwanych na strzępy ofiar zwisały z rynien, gzymsów i rozbitych okien. Znając te fakty łatwiej zrozumieć o czym myślał Gajcy, pisząc „polskie flaczki wprost z rynsztoków Kilińskiego”.

Reasumując – album ważny, nie tylko jako próba przybliżenia poezji Tadeusza Gajcego, ale także jako zaskakująco spójna panorama polskiej muzyki sprzed dwunastu lat. Warto po nią sięgnąć, nie tylko z uwagi na pamięć o Powstaniu Warszawskim i twórczość pokolenia Kolumbów, bowiem z tego niecodziennego zderzenia współczesności z historią powstało kilka naprawdę świetnych utworów.

Krzysztof Wieczorek

Kategoria: ,
muza17