Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Aktualności

Odważni biorą wszystko

Bydgoska PESA, to filmowa historia. Firma, która była już na szczycie, potem cudem (no dobra: nie tyle cudem, co po prostu determinacją właścicieli) uniknęła bandyckiego przejęcia przez obcy, jak najbardziej mający narodowość kapitał. Teraz, kiedy wszyscy spodziewali się stabilizacji lub w najlepszym wypadku mozolnego wciskania się z powrotem na branżowe salony, okazuje się, że wystarczyło dać jej szansę i wcale nie tak długi okres zwykłego spokoju.

PESA odwdzięcza się nieprawdopodobnym dokonaniem: za chwilę, dosłownie za kilka dni, pokaże światu lokomotywę przyszłości – napędzaną wodorem. Można? Można!

Wodorowa lokomotywa, to przedsięwzięcie na miarę lotu kosmos. Co ważne, projekt jest całkowicie nasz, polski – wręcz można powiedzieć wyjątkowo nie nadużywając tego określenia: narodowy.

Lokomotywa powstała we współpracy bydgoskiej firmy z Orlenem. Oczywiście nie twierdzę, że jesteśmy pierwsi na świecie, że nikt nigdy… Napędzane wodorem pociągi od kilku lat są gorącym tematem, mówi się o nich, projektuje, kilka firm na świecie już zaczęło je produkować.

Tym samym PESA nie tyle grzecznie zapukała, nie tyle zgłosiła swój akces, co zdecydowanie kopniakiem wyważyła drzwi i wparowała na salony. Wparowała to najlepsze z określeń, jakie przyszły mi na myśl mówiąc o wodorze, bo też przełom związany z tym paliwem można porównać jedynie do rewolucji elektrycznego napędu, który odesłał do lamusa napęd węglowy.

PESA przeczy temu wszystkiemu, co zwykle mamy na myśli mówiąc o polskiej gospodarce, a co naprawdę niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Czasy, kiedy Polska była zagłębiem taniej siły roboczej i docelowym miejscem składowania przestarzałej technologii, dawno odeszły w niepamięć. Dzisiaj polski przemysł kosmiczny – zwłaszcza w zakresie utylizacji kosmicznych śmieci – jest wiodący na świecie.

Polscy informatycy są uznawani za jednych z najlepszych, obok Hindusów i Chińczyków. Jesteśmy mistrzami w wielu dziedzinach, ale dotychczas dotrzymywaliśmy kroku najlepszym wyłącznie tam, gdzie państwo nie miało zbytnich możliwości, żeby przeszkadzać. Mówiąc obrazowo, mieliśmy najlepszych na świecie chirurgów, bo do tego „wystarczy” tylko talent, pracowitość i przebłysk geniuszu, ale nawet igły do strzykawek i płyn do dezynfekcji sprowadzaliśmy zza granicy, bo „taki był klimat”, a poza tym „kapitał nie ma narodowości”.

Okazuje się jednak, że kapitał ma narodowość, czego dowodem są pozamykane polskie cukrownie, stocznie i mnóstwo innych fabryk, które zostały przejęte przez obcych inwestorów tylko po to, żeby zrobić miejsce na rynek zbytu dla importowanych towarów. Kapitał ma narodowość, wiedzą o tym wszyscy, którzy próbowali wejść ze swoimi towarami czy usługami na jakikolwiek europejski rynek.

Wie o tym także PESA, której perypetie z sąsiadami o mało co nie doprowadziły do upadku tej firmy, której rękę podało państwo. Bo naprawdę istnieją rynki strategiczne, o fundamentalnym znaczeniu dla suwerenności gospodarczej i każdej innej.

Przez długie lata wyprzedawaliśmy wszystko, co się dało. Wyprzedawaliśmy fabryki, marki, patenty, pomysły, wykształcone za pieniądze polskich podatników umysły. Cieszyliśmy się potem z ich sukcesów, ale zarabiali na ich talentach ci, którzy niczego nie zainwestowali. My byliśmy moralnymi zwycięzcami, którzy prawie z dumą obnosili się z pustymi kieszeniami.

Teraz wchodzimy w inny czas. Czas dumy i zarabiania. Czas, kiedy inni będą gonili nasze rozwiązania. Wodorowa lokomotywa, to nie tylko produkt, który będzie dowodem naszej, polskiej pozycji w świecie najbardziej zaawansowanych technologii.

To przede wszystkim przypieczętowanie pozycji kraju jako lidera technologicznej rewolucji w tej części świata. Już nie patrzymy z zazdrością na standardy pracy, na poziom technologiczny, na rozmach innych – teraz to my stanowimy punkt odniesienia. To naprawdę jest coś, co jeszcze kilka lat temu było nie do pomyślenia.

Oczywiście: jeszcze nie zarabiamy tyle, co Niemcy, nie mamy tak świetnych rozwiązań podatkowych sprzyjających nowoczesnym technologiom, jak Łotysze, czy nawet Słowacy, jeszcze nam brakuje do bezpieczeństwa socjalnego Norwegów, ale wreszcie możemy z nimi konkurować, wreszcie przestaliśmy biernie przyglądać się światu stojąc na peronie. Teraz wsiadamy w najeżoną kosmiczną technologią wodorową lokomotywę.

Prezes Krzysztof Zdziarski obiecał kilka miesięcy temu, że we wrześniu zobaczymy napędzany wodorem pojazd z logo Pesy. Spotkało się to z różnym przyjęciem, niektórzy mruczeli, że to napinanie wątłych muskułów, że to propaganda niedoszłego sukcesu.

Co powiedzą teraz, kiedy lokomotywa zostanie pokazana i zaczną się testy na płockiej bocznicy rafinerii Orlenu?

Marian Rajewski

Kategoria: ,
Marian19