Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

Król kurierów tatrzańskich – Józef Krzeptowski „Ujek”

 

Kiedyś Stanisław Witkiewicz nazwał Jana Krzeptowskiego Sabałę „Homerem góralszczyzny”. Po jego śmierci „Sabałą z XX wieku” nazwano Józefa Krzeptowskiego, jego stryjecznego wnuka. Zasłużył na to miano nie tylko z uwagi na niebywałe poczucie humoru i talent gawędziarski. Był przewodnikiem, narciarzem, ratownikiem TOPR, a przede wszystkim w czasie II wojny światowej jako członek ruchu oporu najbardziej doświadczonym kurierem. Pokonując pięćdziesiąt osiem razy trasę Zakopane – Budapeszt jak nikt inny zasłużył na tytuł króla kurierów tatrzańskich, przenosząc informacje, paczki, listy, broń, pieniądze oraz przeprowadzając żołnierzy i dyplomatów.

Urodził się 9 kwietnia 1904 rokuw Zakopanem, na Krzeptówkach.Przewodnikiem tatrzańskim został w 1923 roku, mając dziewiętnaście lat. Kolejne stopnie wtajemniczenia zdobywał w 1931 i po wojnie w 1948 roku. Był też wyśmienitym narciarzem wysokogórskim i instruktorem narciarstwa. Wraz z Bronisławem Czechem i Zosią Stopką-Olesiak brał udział trudnym na owe czasy wyzwaniu, jakim była próba przejścia głównej grani Tatr.

W 1934 został przyjęty w szeregi ratowników TOPR, choć wcześniej brał już udział w wyprawach ratunkowych, jak choćby wówczas, gdy w trudnych warunkach zimowych uczestniczył w głośnej wyprawie zimowej na Galerię Gankową po ciało taternika Wincentego Birkenmajera.Był pełen fantazji, ale też jak wielu z tego środowiska twardy, odważny i nieustępliwy.

W tym samym czasie wybranką jego serca została piękna, młoda góralka Władysława, z domu Krzystaniak. Poznali się przypadkiem, na słynnych góralskich „posiadach”, w trakcie których muzykował jej ojciec. Mimo wielu starań rodzice nie chcieli wyrazić zgody na ślub córki, która miała zaledwie szesnaście lat, a Józef był dwukrotnie starszy od niej…

Młodzi byli jednak zdecydowani pokonać wszelkie przeszkody. Razem uciekli w góry, gdzie ukrywali się do jesieni. Kiedy nastały chłody „Ujek” poszedł do księdza w Kościelisku i poprosił o ślub. Ksiądz początkowo się sprzeciwiał, ale zdecydowana postawa młodego górala (niektórzy mówią, że także jego ciupaga) przekonała go. Młodzi pobrali się i mieli córkę, również Władysławę.

Pokonywanie tras kurierskich Józef Krzeptowski rozpoczął jeszcze przed wybuchem wojny. W latach 1934-1938 utrzymywał nielegalne kontakty z Wincentym Witosem, który przebywał wówczas na emigracji w Czechosłowacji. Już wtedy przeprowadzał potajemnie przez góry działaczy Stronnictwa Ludowego. Pełnił tę misję do wiosny 1939 r.

Zdobyte doświadczenia przydały się zaraz po wybuchu wojny. Od października prowadził przez Słowację na Węgry oficerów i dyplomatów, przenosił też pieniądze, broń, materiały wybuchowe, pocztę i sprzęt radiowy.

Najtrudniejszym okresem była zima. Trudne warunki pogodowe sprawiały, że często musiał walczyć o życie, nie tylko swoje, ale i powierzonych mu ludzi. Taka forma działalności w ruchu oporu nie do końca go satysfakcjonowała. Chciał walczyć z bronią w ręku, jednak jego przełożeni nie wyrazili na to zgody, tłumacząc, że dzięki takim jak on udało się naprawdę wiele osiągnąć.

Kurierzy utrzymująctajny szlak przerzutowy na Węgry, przemycając żołnierzy i poszukiwanych cywilów ratują im życie i w taki sposób przyczyniają się do wyzwolenia ojczyzny.Nie było to łatwe. Kurierzy ginęli na trasach, jak i w katowniach gestapo bądź w obozach koncentracyjnych. Mimo to ruch kurierski z Podhala na Węgry był utrzymany przez prawie cały okres wojny.

Józef Krzeptowski chodził jako kurier do 1944 roku, zyskując miano „króla kurierów tatrzańskich”. Wójt Kościeliska wykreślił go z listy mieszkańców wsi, dzięki czemu dość długo Niemcy nie mogli wpaść na jego trop. Wysyłali za nim listy gończe oferując „za ujęcie lub wskazanie miejsca pobytu groźnego bandyty, Józefa Krzeptowskiego, (…) nagrodę w wysokości 50 tysięcy złotych”.

Gdy gestapowskie poszukiwania stały się zbyt niebezpieczne „Ujek” schronił się wraz z żoną na Węgrzech. Tam również Niemcy ich odnaleźli, więc wrócił do kraju, gdzie udało mu się doczekać ucieczki okupantów.

Nie był to jednak koniec jego kłopotów. Zaraz po wojnie,za działalność w ruchu oporu został aresztowany przez NKWD. Ponad trzy lata spędził na zesłaniu, w obozie pracy niedaleko granicy z Mandżurią. Po uwolnieniu schorowany wrócił do kraju. Długo nie mógł odzyskać zdrowia, jednak miłość do gór była silniejsza. Wrócił jako przewodnik na tatrzańskie szlaki.

Został dwukrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych. Ponoć powiedział wówczas zdziwiony: „Przecie ja już mam krzyż. Jeden na Giewoncie, a drugi będę miał na cmentarzu…” Za całokształt swej działalności w 1966 roku przyznano mu Order Odrodzenia Polski.

Zmarł 13 kwietnia 1971 roku, mając zaledwie sześćdziesiąt sześć lat. Pochowano go w asyście tłumów na PęksowymBrzyzku.Jego pogrzeb był wielką manifestacją patriotyczną. W Londynie 16 maja 1978 r. pośmiertnie przyznano mu Krzyż Armii Krajowej, ustanowiony przez dowódcę AK generała Tadeusza Bora-Komorowskiego.„Ujek” był człowiekiem powszechnie lubianym, dziś jest legendą Tatr.

Krzysztof Wieczorek

Kategoria:
histo17