Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

Dziki Zachód w Raciborzu

 

Przyzwyczailiśmy się do informacji o strzelaninach i zabitych z broni palnej policjantach w Stanach Zjednoczonych, gdzie liczba świrów z bronią w ręku jest relatywnie duża. Ale u nas? W Polsce? W Raciborzu? Na miły Bóg, to przypadek, jednostkowa sytuacja, czy zwiastun potężnych zmian?

Racibórz, jedna z historycznych stolic Górnego Śląsk. Wspominał ją już Gall Anonim w swojej kronice. Dzisiaj dość senne miasteczko chwalące się – i słusznie! – kaplicą zamkową pod wezwaniem Tomasza Kantuaryjskiego, nazywana perłą śląskiego gotyku. Nieco ponad pięćdziesiąt tysięcy mieszkańców miasta jest dzisiaj w szoku po tym, co się stało.

We wtorek, 4 maja, z samego rana do Komendy Powiatowej Policji zaczęły napływać sygnały dotyczące podejrzanego kierowcy. Raciborzanie mówili, że pojawił się on na stacji benzynowej w stroju bardzo podobnym do policyjnego munduru. Zachowywał się dziwnie, cokolwiek to może oznaczać. Zgłaszający podejrzewali, że może być pod wpływem alkoholu lub narkotyków, a mimo to wsiadł do samochodu osobowego.

Kolejne zgłoszenia były jeszcze bardziej zastanawiające: podejrzany mężczyzna na jednej z ulic zatrzymywał samochody i podając się za policjanta próbował przeprowadzać kontrolę drogową.

Kilka minut później na miejscu pojawili się prawdziwi policjanci. I zaczęło się piekło. Podejrzany wyciągnął broń, prawdziwy pistolet. Zaczął strzelać. Poważnie ranił jednego z policjantów. Na tyle poważnie, że funkcjonariusz z kilkunastoletnim stażem zmarł wskutek odniesionych ran. Napastnik został postrzelony w nogę i aresztowany. 40-latek miał na koncie kolizje z prawem, w kontekście narkotyków.

Kondolencje rodzinie, najbliższym i współpracownikom złożyli m.in. prezydent Andrzej Duda i komendant główny policji generał Jarosław Szymczyk.

Scena jak z filmów, których akcja dzieje się w dzikich przedmieściach amerykańskich metropolii. Jak z gry komputerowej, w której bohater dostaje punkty za zabicie policjanta. Nie tylko Racibórz jest w szoku. W szoku jest cały kraj.

Można powiedzieć, że bycie obiektem ataku, także z użyciem broni palnej, jest dla policjanta częścią zawodowych obowiązków, ale to byłoby zbyt nieodpowiednie w kontekście tego, co się stało. Faktem jest, że policjanci giną na służbie – to nie jest zawód dla kogoś, kto nie chce ryzykować życiem i zdrowiem. To nie jest praca w biurze. Policjant każdego dnia styka się ze złymi ludźmi, ale dotychczas niewielu z tych złych miało broń, a jeszcze mniej było w stanie użyć jej przeciwko policjantowi.

Dzisiaj faktycznie policjanci zarabiają lepiej niż jeszcze kilkanaście czy kilka lat temu, ale to wciąż nie są pieniądze, dla których warto nadstawiać głowę. Wobec tego motywem jest coś innego, coś wzniosłego, patetycznego – ale jakże uzasadniony jest ten ton! Wierność przysiędze, służba obywatelom, budowanie bezpieczeństwa. Za to zginął raciborski policjant. Jego śmierć być może uchroniła kilka innych osób. Zginął bohater.

Środowisko policyjne zastanawia się jednak, czy ta sytuacja była jednostkowa, czy jest zwiastunem głębszej zmiany. Mundurowi przypominają sobie słynną scenę z filmu „Psy” Władysława Pasikowskiego, kiedy dochodzi do strzelaniny między policjantami a bandytą granym przez Janusza Gajosa. Właściwie to nie jest strzelanina, bo policjanci są w takim szoku, że ktoś do nich na serio mierzy z broni i nie boi się naciskać spust, że dają się wystrzelać jak kaczki.

Dzisiaj policjanci są już bardziej przygotowani na różne scenariusze, ale i wciąż daleko im w zachowaniu ostrożności do policjantów amerykańskich, gdzie każdy obywatel wie, że nerwowy, niepotrzebny, głupi ruch może kosztować kulkę.

Dotychczas bandyci mieli i chyba wciąż mają respekt wobec policjantów. Mogą ich znieważać, atakować fizycznie, ale bardzo rzadko dochodzi do sytuacji, kiedy ktoś strzela do policjanta. Bogu dzięki, że tak jest, ale z drugiej strony kiedy raz na milion trafi się naćpany czy pijany bandzior z bronią, to policjanci nie zawsze są mentalnie przygotowani do tego, żeby po prostu go unieszkodliwić. Mszczą się sytuacje, kiedy mundurowi musieli się tłumaczyć z każdej zdecydowanej reakcji, czy aby nie była zbyt zdecydowana, czy była adekwatna, czy była regulaminowa.

A tutaj chodzi o życie. Nie tylko policjantów, ale też obywateli. Bo przecież ten raciborski bandzior równie dobrze mógł w pijanym czy ćpuńskim widzie skierować broń przeciwko cywilom.

Miejmy nadzieję, że to nie świat się zmienił, a mieliśmy zwyczajnie tę statystycznie konieczną jedną na milion sytuację, która jest wyjątkiem potwierdzającym regułę, że do policji się nie strzela. I pamiętajmy o policjancie, który oddał życie za nasze bezpieczeństwo. Twoje i moje też.

Cześć Jego pamięci!

Marian Rajewski

Kategoria:
Marian10 policja pl