Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

40 lat „Solidarności”

 

Mija 40 Rocznica powstania NSZZ „Solidarność. Historyczny Sierpień 1980 roku wspominają uczestnicy tamtych wydarzeń.

 

W Sierpniu 1980 powstał NSZZ „Solidarność”

W kontekście wydarzeń Sierpnia 1980 roku nie będę oryginalny. Rok 1980 był to czas, kiedy społeczeństwo poczuło konieczność zmiany, ponieważ blichtr gierkowski już przestał nam odpowiadać. Stwierdzono, iż najwyższy czas, aby zmienić sytuację ekonomiczną i polityczną w Polsce. Istniała pilna potrzeba odejścia od tzw. socjalizmu z ludzką twarzą.

Kulminacją protestów, a właściwie ich wybuchem, był niewątpliwie miesiąc Sierpień i strajk stoczniowców na Wybrzeżu, poprzedzony jak wiemy, lipcowymi wydarzeniami w Lublinie, w których znaczącą rolę odegrali kolejarze.

Trzeba pamiętać, że wówczas panowało powszechne przekonanie– i władza to podsycała –że socjalizm ma jeszcze olbrzymie rezerwy materialne.To jest między innymi powód, że zgodziła się na podpisanie porozumienia ze strajkującymi w Stoczni Gdańskiej.

Przewrotnie powiem tak – dziś czcimy ten fakt, jako Dzień Wolności i Solidarności, ale szczerze mówiąc, te porozumienia były zawarte na fałszywych założeniach i oszustwie. Podpisując porozumienie władza kłamała nie ujawniając rzeczywistego stanu gospodarki, a robotnicy nie mieli wiedzy o olbrzymim zadłużeniu, o zacofaniu gospodarczym. Gdybyśmy wówczas znali prawdę o dramatycznym stanie kraju, gdy bylibyśmy mądrzejsi o tę wiedzę, zapewne podpisalibyśmy inne porozumienia.

Ostatecznie jednak Sierpień 1980 roku zaowocował wybiciem się Polski na niepodległość i suwerenność, a takżepowstaniem NSZZ „Solidarność”, pierwszego w „demoludach” niezależnego od komunistycznych władz związku zawodowego.

Jan Rulewski,„antysocjalistyczny radykał”

 

Wiele zawdzięczam ludziom „Solidarności”

Powstanie NSZZ „Solidarność” poprzedziła fala strajków w całym kraju. Nie tylko pod względem aury, ale również napięć społecznych lato 1980 r., było gorące.

Pamiętam wrzesień 1980 r., zwłaszcza strajk, który wybuchł w moim zakładzie pracy (FWR „Runotex” Kalisz) 4 września i trwał przez kilka dni. Nie do zapomnienia pozostaną w pamięci tamte wydarzenia; prowokacje nasłanych agentów, którzy chcieli zasiać niepewność wśród załogi doprowadzając do załamania się protestu, prowokacyjne zachowania milicjantów, którzy otaczali licznymi patrolami nasz zakład. Czuło się wielkie napięcie i zarazem wielką nadzieję, że coś się wydarzy. Coś, co zmieni oblicze naszej ojczyzny.

Powstanie NSZZ „Solidarność” odmieniło mnie wewnętrznie. Wiele zawdzięczam ludziom „Solidarności” i samej idei, która stała się podstawą naszego działania, stała się też impulsem do zmiany postaw wielu z nas, w tym mojej postawy. „Wiatr historii”, który wiał nie tylko od morza niósł powiew świeżości i nadziei, więc chłonęliśmy tę nadzieję wierząc, że oto stajemy się podmiotem zmian, które rozpoczęto podpisaniem Porozumień Sierpniowych.

Nie przewidywaliśmy wówczas, że od momentu podpisania tego ważnego dokumentu władza komunistyczna szykowała się konsekwentnie do siłowego rozprawienia się z nami, czego tragicznym aktem było prowadzenie stanu wojennego.

Ten czas tzw. karnawału „Solidarności” zawsze wspominam z głęboką refleksją nad tym, co wnieśliśmy i jak zagospodarowaliśmy szansę, jaką był dla Polski i Polaków pierwszy, w tej części Europy, niezależny od komunistycznych władz związek zawodowy.

Postanie Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”, to zbieg różnych wydarzeń; bez wątpienia głównym był wybór kard. Karola Wojtyły na papieża i Jego pierwsza pielgrzymka do Polski. To była iskra, która zapaliła w nas nadzieję na lepsze jutro. Słynne „Nie lękajcie się” było impulsem, który zrodził w niedługim czasie „Solidarność”.

Silne więzi robotników z Kościołem katolickim zaowocowały także tym, że strajkujący stoczniowcy, a w ślad za nimi pozostałe grypy zawodowe, wnieśli do swoich postulatów m.in. postulat o sferze wolności religijnej. Strajkujący (Międzyzakładowy Komitet Strajkowy w Stoczni Gdańskiej) w jednym z 21 postulatów, a dokładniew pkt. 4, domagali się poszerzenia sfery wolności religijnej przez dostęp do radia i telewizji w Polsce dla tych, którzy nie mogą przyjść na mszę świętą do swoich świątyń.

Powstanie NSZZ „Solidarność” stało się kulą śnieżną, którą pomimo wojny wypowiedzianej Narodowi przez juntę Jaruzelskiego komuniści nie mogli zatrzymać, a która całkowicie odmieniła sytuację geopolityczną w tej części Europy. Żadna pierestrojka Gorbaczowa, żadne zburzenie muru berlińskiego tylko powstanie w 1980 r. NSZZ „Solidarność” było tym zarzewiem, które rozpaliło ogień wolności wśród wielu narodów byłego bloku komunistycznego.

Jan Mosiński, poseł na sejm RP

 

Wśród strajkujących w PRK–12 panowała podniosła atmosfera i wielka dyscyplina

Strajk w Przedsiębiorstwie Robót Kolejowych Nr 12 w Gdańsku rozpoczął się 16 sierpnia po utworzeniu się Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Stoczni Gdańskiej. Utworzyły się wówczas dwa komitety strajkowe: w Bazie Sprzętu przy ulicy Grunwaldzkiej 417 w Gdańsku-Oliwie i w Bazie Transportu na ulicy Litewskiej w Gdańsku.

Komitet Strajkowy w Bazie Sprzętu wybrał mnie, przewodniczącego Komitetu Strajkowego, na swojego przedstawiciela w MKS.

Załoga PRK-12, jak wszyscy Gdańszczanie, od początku śledziła Strajk w Stoczni Gdańskiej i już 15 sierpnia jej przedstawiciele przybyli do Stoczni.

Jako Przedsiębiorstwo zostaliśmy zarejestrowani w MKS dwukrotnie: 15 sierpnia pod numerem 12, oraz w dniu 16 sierpnia pod numerem 23.

Numer 23. widnieje na oryginalnej mojej przepustce, podpisanej przez Lecha Wałęsę. Naszych przedstawicieli mieliśmy w MKS-sie do zakończenia strajku w dniu 31.08.1980 r.

Przyjechałem do Stoczni Gdańskiej z oficjalnym pismem, podpisanym przez Komitet Strajkowy w PRK-12 i uznany zostałem za przewodniczącego Strajku w przedsiębiorstwie.

Od chwili rozpoczęcia Strajku Okupacyjnego zamknięto bramy Przedsiębiorstwa i wywieszono biało-czerwone flagi, a członkowie komitetu Strajkowego nosili opaski w barwach narodowych.

Podczas strajku zbierano składki pieniężne zarówno na potrzeby strajkujących w PRK–12, jak i w MKS–sie.

Przedsiębiorstwo Robót Kolejowych Nr 12 w Gdańsku nie podjęło rozmów z delegacją rządową pod przewodnictwem Pyki, która prowadziła rozmowy z niektórymi zakładami pracy na Wybrzeżu. Uznaliśmy, że naszym przedstawicielem do rozmów jest MKS w Stoczni Gdańskiej.

Jako przewodniczący strajku miałem możliwość rozmawiania przez telefon kolejowy, który nie został zablokowany, z przedstawicielami innych Przedsiębiorstw Robót Kolejowych w Polsce, tj. w Szczecinie, Poznaniu, Warszawie, Wrocławiu, Krakowie, Kielcach, Lublinie, Łodzi, Radomiu i Biłgoraju. Na bieżąco, poprzez telefoniczne łącza kolejowe, rozmawiałem z kierownictwami budów PRK-12 w Bydgoszczy, Tczewie, Toruniu i innych miejscowościach, gdzie firma prowadziła budowy. Takie rozmowy przeprowadzali też inni pracownicy przedsiębiorstwa. W rozmowach tych informowaliśmy o strajku w Stoczni Gdańskiej, sytuacji na Wybrzeżu oraz o decyzjach MKS–u.

Samochody PRK–12 (Nysa i Uaz), które dowoziły przedstawicieli przedsiębiorstwa do sali BHP, stacjonowały na terenie Stoczni Gdańskiej. W samochodach zainstalowane były radiotelefony, przez które informowaliśmy strajkujących w Bazie Sprzętu i w Bazie Transportu o tym, co dzieje się w MKS-sie. Była to relacja odbierana na żywo, z megafonów znajdujących się obok sali BHP.

Wśród strajkujących w PRK–12 panowała podniosła atmosfera i wielka dyscyplina.

Komitety strajkowe przejęły pełną odpowiedzialność za majątek i porządek w zakładzie pracy. Obowiązywał zakaz wnoszenia i spożywania alkoholu, pod groźbą wykluczenia ze strajku. Strajkujący w naszym przedsiębiorstwie, jak i w innych zakładach pracy w Gdańsku, mieli w pamięci Grudzień 1970 r. Pamiętali, że zostali wtedy oszukani przez rządzących. Wiedzieli, że należy domagać się prawa do niezależnej od władzy organizacji związkowej, która w autonomiczny sposób będzie mogła podejmować decyzje i bronić praw pracowniczych.

Była też nadzieja, że taka formuła działalności niezależnych, samorządnych związków zawodowych spowoduje w przyszłości zmiany polityczne w Kraju, rządzonym dotychczas przez komunistów.

Entuzjazm, który towarzyszył strajkującym w PRK–12 udzielił się pracującym na wszystkich budowach w Trójmieście, jak i w Oddziałach w Tczewie, Bydgoszczy, w całej Północnej Polsce.

Dla mnie był to szczególny okres życia z jeszcze jednego względu, wraz z żoną oczekiwaliśmy wówczas narodzin pierwszego dziecka, żona była w ostatnim miesiącu ciąży.

Syn Adam urodził się 7 września 1980 r.

Andrzej Osipów, dyrektor Regionu Północnego PLK. Centrum Realizacji Inwestycji

 

Byłem dumny

W roku 1980 byłem młodym, dwudziestoletnim człowiekiem. Jak pewnie każdy Polak interesowałem się, choć pobieżnie, polityką. Wybuch społecznego niezadowolenia, którego kulminacja nastąpiła w sierpniu, nie był dla mnie zaskoczeniem. Jak wówczas, podobnie jak wielu z nas miałem świadomość dramatycznego stanu polskiej gospodarki i – użyję tego słowa – upodlenia robotników.

Było dla mnie jasne, że tzw. socjalizm z ludzką twarzą, to tylko zwykłe kłamliwe hasło propagandowe. W strajkach na Wybrzeżu widziałem szanse na wybicie się Polski na niepodległość i suwerenność. Byłem przekonany, iż świadomość strajkujących stoczniowców i robotników w prawie całym kraju jest na tyle duża, że nie ograniczą się jedynie do postulatów płacowych.

W Porozumieniach gdańskich jednym z ważniejszych postulatów było uznanie przez ówczesne komunistyczne władze związku zawodowego niezależnego od dyktatu PZPR. Ten postulat został spełniony. W sierpniu 1980 roku powstał NSZZ „Solidarność”, a ja w moim ówczesnym zakładzie pracy (WPHW o/Katowice) wraz z kolegami już w pierwszych dniach września powołałem do życia Komisję Zakładową Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”. Do dziś pamiętam jaką wówczas odczuwałem dumę i zadowolenie.

Różnie potoczyły się moje późniejsze losy. Jedno zdarzenie wspominam dziś z rozbawieniem. W stanie wojennym SB-ek wręczył mi nakaz pracy na kolei. Myślę, że gdyby wiedział, że chcąc mnie upokorzyć spowodował odwrotny skutek, nigdy by mi tego nakazu nie wciskał, bo tak oto już jako pracownik kolei, rzec by można, współtworzyłemkolejową „Solidarność”.

Henry Grymel, Przewodniczący Rady Krajowej Sekcji Kolejarzy NSZZ „Solidarność”

(notował aw)

Kategoria:
Sol01 Wikipedia