Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

40 lat z Wolną Drogą

40 lat z „Wolną Drogą” – Tomasz Truskawa

40 lat z „Wolną Drogą”

Podobnie, jak cały NSZZ „Solidarność”, Krajowa Sekcja Kolejarzy NSZZ „Solidarność”, także „Wolna Droga”, jako związkowo-kolejowe pismo od 40 lat gości na polskim rynku prasowym. Z tej okazji postanowiliśmy w kolejnych numerach publikować to wszystko, co o naszej informacyjnej, medialnej działalności myślą Osoby, które na przestrzeni czterdziestolecia w jakikolwiek sposób zaistniały na naszych łamach, bądź współpracowały z redakcją dwutygodnika.

Z przyjemnością będziemy publikować także ocenę 40-lecia „Wolnej Drogi” ze strony Państwa – naszych Szanownych Czytelników. Ponieważ każda ocena naszej działalności ze strony Czytelników jest dla nas bezcenna, zachęcamy Was do przysyłania swoich opinii na adres: wisniewski@wolnadroga.pl, bądź adres redakcji: redakcja@wolnadroga.pl

Redakcja

Słowa uznania kieruję pod adresem zespołu „Wolnej Drogi”

Kiedy w latach siedemdziesiątych stałem w Bydgoszczy na kładce między ul. Rycerską a ul. Ludwikowo, żeby poczuć zapach dymu z przejeżdżających dołem parowozów lub idąc ul. Ogińskiego, zastanawiałem się nad pochodzeniem resztek torowiska. Nawet nie przypuszczałem, że będę świadkiem, a po części uczestnikiem, bitwy o istnienie polskich kolei.

Czterdzieści lat kolejarskiej „Solidarności”, to szmat czasu. Nawet w normalnych warunkach. Tymczasem „Solidarności” w polskich kolejach przyszło istnieć i działać w czasach, które w tempie ekspresowym mijały całe epoki. Tym trudniej jest w krótkim tekście zawrzeć całą istotę działania Związku w tym obszarze. Niech mi zatem będzie wybaczona uproszczona ocena tego skomplikowanego okresu. Przyszło bowiem działać zarówno w czasach odtwarzania społeczeństwa obywatelskiego w czasie 16 miesięcy pierwszego legalnego działania „Solidarności”, kiedy słowo „solidarność” w nazwie było nie tylko symbolem, ale niosło ze sobą faktyczne zobowiązania. W treści działania oznaczało to nie tylko realizację postulatów wysuwanych przez kolejarzy, ale niosło zobowiązania wspierania działań całego Związku i wszystkich jego członków.

Już na wstępie trzeba zaznaczyć, że kolejowa „Solidarność”, to jedyna branża w strukturze Związku, która jest… starsza niż sam Związek. Strajki na kolei zaczęły się bowiem w lipcu 1980 roku na węźle lubelskim i to właśnie tam władze komunistycznego PRL zmuszone zostały do pisemnego porozumienia ze strajkującymi kolejarzami, którego jeden z punktów zawierał zobowiązanie do przeprowadzenia wolnych wyborów do związków zawodowych w grudniu 1980 roku. Późniejsze wydarzenia na Wybrzeżu i reszcie kraju zdezaktualizowały ten postulat, ale warto odnotować, że idea autentycznego ruchu związkowego pojawiła się w kolejowym Lublinie w lipcu 1980 roku bez udziału doradców i ekspertów z Warszawy.

Nic zatem dziwnego, że struktury NSZZ „Solidarność” pojawiają się na kolei natychmiast po powstaniu Związku we wrześniu 1980 roku.

Przyszedł potem okres wojny polsko-komunistycznej. Wśród ponad 10 tys. internowanych znalazło się ok. 250 kolejarzy. Ten czas to walka o przetrwanie Związku. Postulaty branżowe i zawodowe ustąpić musiały treściom ogólnospołecznym, wkład kolejarzy jako sieci łączności i informacji jest nie do przecenienia.

Kolejny etap, to czas tzw. transformacji. Zmienił się ustrój państwa, pozostały problemy po czasach komuny i balcerowiczowskie czasy reform, których koszty ponieść miało społeczeństwo. To czas nadzwyczaj trudnej walki o ochronę warunków pracy i życia pracowników PKP i ich rodzin. To również czas walki o istnienie polskich kolei, o ochronę ważnych interesów w czasie oszalałej prywatyzacji wszystkiego (a czasami również wszystkich – mam na myśli lokatorów mieszkań zakładowych sprzedawanych wraz z budynkami).

Kolejny etap trudnej walki, to czas po uchwaleniu ustawy o prywatyzacji PKP (tak ją w skrócie nazwę). Powstawanie kolejnych spółek na bazie majątku kolei państwowych oraz związane z tym redukcje zatrudnienia, ograniczanie świadczeń socjalnych dla pracowników i ich rodzin, a często również pogorszenie warunków BHP stawiały przed Związkiem nowe wyzwania. Tym wyzwaniom Związek sprostał, stając czasami w poprzek oczekiwań władz krajowych, które otworzyły nad rządem Mazowieckiego-Balcerowicza parasol ochronny.

Nie wszystkie postulaty udało się zrealizować, nie wszystkie oczekiwania pracowników udało się spełnić. Jednak twarda walka, czasami przymus sięgania po strajki (nie wszystkie branże miały tę odwagę) przynosiły pozytywne rezultaty (choćby przyjęcie PUZP).

To jednak nie był koniec walki. Objęcie władzy przez ekipy skrajnie liberalne zapoczątkowało nowy etap problemów, wobec których stanęła kolejarska „Solidarność”. Tym razem przyszło mierzyć się z ograniczaniem samego transportu szynowego. „Piniendzy” nie było na remonty linii kolejowych – więc je zamykano, nie było na remonty taboru (tym bardziej na jego zakup) – ograniczano ilość połączeń lub je likwidowano, planowano wpuszczenie na polskie tory silnych kapitałowo zachodnich spółek kolejowych – po co zatem inwestować w PKP. 

Liberałowie postawili na transport indywidualny – linie kolejowe do mniejszych miejscowości w myśl ich pomysłów przestawały być potrzebne, niech ludzie kupią sobie samochody (najlepiej na niemieckim czy holenderskim szrocie). Tym razem kolejowa „Solidarność” stanęła do walki o istnienie polskich kolei…

Jak się wydaje wraz ze zmianą ekipy rządowej i wiążącą się z tym zmianą kierunku rozwoju naszego państwa, walka została wygrana, co jednak nie oznacza konieczności bacznego przyglądania się poczynaniom władzy. Ta bowiem może się zmienić przy okazji wyborów, a tak ważna dla bezpieczeństwa państwa, jak i dla jego rozwoju infrastruktura musi mieć zapewniony byt dzisiaj i przyszłość. Tym bardziej, że jest ona potrzebna naszym współobywatelom nie tylko jako miejsca pracy ale również jako się łącząca państwo w całość w wielu wymiarach; społecznym, gospodarczym ale również np. militarnym.

Życzę zatem kolejarskiej „Solidarności” i zespołowi „Wolnej Drogi” kolejnych lat skutecznych działań w obronie interesów pracowników szeroko rozumianego kolejnictwa oraz kolei rozumianej jako ponad aglomeracyjny transport ludzi i towarów mający znaczenie dla rozwoju państwa i jego pozycji międzynarodowej.

Słowa uznania kieruję pod adresem zespołu „Wolnej Drogi”. Nie tylko z racji 40. Rocznicy istnienia pisma, choć rocznica zacna. Mój szacunek budzi przede wszystkim wola wydawania wersji papierowej. W dzisiejszej dobie ograniczania się do wersji elektronicznych fakt wzięcia do ręki wydrukowanego, nowego numeru pisma, jest dla mnie nie tylko potwierdzeniem, że pismo istnieje. 

Możliwość fizycznego porównania pisma z różnych okresów, tak pod względem szaty graficznej, jakości druku czy treści, jest namacalnym dowodem zmieniających się czasów – tego nie odda żaden skan, czy samodzielny wydruk. 

Jesteście żywym (dzięki wersji papierowej) dowodem trwania Związku, jego przemian, ale również skuteczności. Moim zdaniem istnienie papierowych wydawnictw służy budowaniu wspólnoty celów i działania, a tym samym budowaniu naszej tożsamości. 

Dlatego raz jeszcze, składając gratulacje z okazji rocznicy, apeluję o utrzymanie papierowej wersji.

Tomasz Truskawa

Od Redakcji:

Tomasz Truskawa, działacz związkowy. Członek zarządu Stowarzyszenia Wolnego Słowa. Felietonista „Gazety Polskiej Codziennie”. (Źródło: Wikipedia)

WD23 archiwum autora