Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

40 lat z Wolną Drogą

900 wydań gazety, to lata istnienia pisma, tysiące tekstów, zmieniająca się szata graficzna periodyku, zmieniający się skład osobowy redakcji. To trwanie na rynku prasowym mimo zmieniającej się ekipy rządzącej. To poszanowanie przez redaktorów i współpracowników dla idei „Solidarności” oraz etyki dziennikarskiej. To ciągła dbałość o rzetelność przekazu i unikanie pułapek autocenzury.

Z okazji wydania 900. numeru „Wolnej Drogi” napisali do nas:

 

Przez 900 wydań obecny

Przez 900 wydań dwutygodnik „Wolna Droga” pozostaje niezmiennie obecny w naszym życiu, stanowiąc jego nieodłączny element od ponad 40 lat. Początkowo, w roku 1989, kiedy towarzyszył nam w drodze ku wolności, a następnie w trakcie wszystkich przemian i transformacji, jakie miały miejsce na polskich kolejach w latach 90. i 2000. „Wolna Droga” zawsze pozostawała u boku, nie tylko jako wierny kompan w podróży, ale również jako niezawodne źródło informacji o wydarzeniach na kolei i w jej otoczeniu.

Nie sposób przecenić wysoki poziom rzetelności i profesjonalizmu, który charakteryzował warsztat dziennikarski magazynu przez wszystkie te lata. Każde wydanie emanowało starannością i dbałością o jakość, co sprawiało, że czytelnik mógł być pewny, iż znajdzie w nim coś interesującego. Nie brakowało w nim również trafnych anegdot i elementów rozrywkowych, które umilały czas spędzony na lekturze.

Jednak, to przede wszystkim za oddanie w służbie prawdzie, znajdującej swoje miejsce na łamach „Wolnej Drogi”, chcę wyrazić wdzięczność wydawcom tego magazynu.

W dzisiejszych czasach, kiedy rzetelność dziennikarstwa jest często wystawiana na próbę, „Wolna Droga” pozostaje bastionem wiarygodnych informacji. Jest to nieoceniona wartość, która mam nadzieję, będzie kontynuowana, aby nadal służyć polskim kolejom, Polsce i Polakom.

Dziękujemy, że przez te wszystkie lata byliście z nami, kierując naszą uwagę na najważniejsze wydarzenia i tematy związane z kolejnictwem oraz społeczeństwem. Niech kolejne wydania „Wolnej Drogi” przyniosą równie wiele cennych i inspirujących treści.

Dr Czesław Warsewicz, prezes Zarządu Blue Ocean Business Consulting Sp. z o.o.

 

„Wolna Droga” – papierowe sumienie

Malcolm Muggeridge, wychowany w rodzinie brytyjskich socjalistów dziennikarz, określił kiedyś prasę jako papierowe sumienie. Muggeridge dobrze wiedział, o czym mówi. Zafascynowany Związkiem Sowieckim, w latach 30-tych ubiegłego wieku został moskiewskim korespondentem „The Manchester Guardian”.

Pobyt w sowieckiej Rosji wyleczył go ze wspomnianej fascynacji. Brytyjczyk szybko dostrzegł, że tamtejsi obywatele żyją w skrajnej biedzie, a doprowadził ich do niej wspomniany ustrój polityczny. Dlatego też jako jeden z nielicznych zachodnich dziennikarzy upominał się o prawdę, publikując teksty relacjonujące prawdziwą sytuację na wschodzie Europy. Mógł, jak większość, zachwalać sowieckie rządy, co z pewnością by mu się opłaciło. Jednak pozostał wierny prawdzie. Bo był dziennikarzem, a prasa to papierowe sumienie.

Ową historię przywołuję nie bez powodu. Oto mamy w rękach dziewięćsetny numer „Wolnej Drogi”, czasopisma, które od początku powstania w centrum zainteresowania stawia człowieka, jego godność, jego dobro. Nie ma zresztą w tym nic dziwnego, bowiem korzenie obecnego dwutygodnika sięgają czasów, w których walkach o ludzkie prawa była codziennością i obowiązkiem. Jednak na początku lat ’80 XX wieku, bo o tych czasach mowa, ten obowiązek realizowali tylko najodważniejsi.

Podobnie jak w sowieckiej Rosji, tak w Polsce doby PRL, oficjalny obieg informacji służył rządowej propagandzie. Państwowe media nie były zainteresowane prawdą, ale prawdą byli zainteresowani Polacy. Dlatego też naturalnym następstwem powstania w sierpniu 1980 r. „Solidarności”, było powstanie drugiego obiegu wydawniczego, w tym narodziny prasy niezależnej.

Nic też dziwnego, że właśnie w środowisku kolejarskim „solidarnościowe” czasopisma cieszyły się szczególnym zainteresowaniem. Oto kolejarze, dzięki codziennemu dostępowi do łączności i transportu, mogli w szybki sposób pozyskiwać informacje oraz je kolportować.

O tym, jak istotną rolę niezależne czasopisma, w tym także „Wolna Droga”, odegrały na polskim szlaku do wolności, pisać nie ma potrzeby, bo wiemy to z lekcji historii. Natomiast bezwzględnie trzeba wspominać tych, którzy ponad 40 lat temu, decydując się na niełatwy dziennikarski fach, podjęli się walki o prawdę i mimo upływu lat, mimo zmian ustrojowych, nadal to robią.

Dlatego też dziś, korzystając z okazji wydania dziewięćsetnego numeru „Wolnej Drogi”, dziękuję Panu Redaktorowi Naczelnemu i całej Redakcji, że nadal w centrum swojej działalności stawiają człowieka. Życzę także, aby tego zapału Państwu nigdy nie zabrakło, bo tak wczoraj jak i dziś niełatwo publikować, często niewygodną dla wielu, prawdę. Niełatwo być papierowym sumieniem.

Katarzyna Kucharek, prezes zarządu Fundacji Grupy PKP

 

Wolność znaczy iść wolną drogą

Takich pism jest już niewiele. Papier się powoli zwija. Nakłady gazet spadają. Wiernych czytelników coraz mniej, ale na szczęście istnieją jeszcze takie periodyki, jak „Wolna Droga” i tacy redaktorzy, jak Mirek Lisowski.

Dekadę temu wydawało się, że kolej nie ma przyszłości. Okazało się, że jest inaczej. Uruchomiono stare połączenia, tworzą się kolejne i pismo braci kolejarskiej ma się dobrze. Jest tu miejsce nie tylko na to, co dotyczy rynku inwestycji całej infrastruktury, ale możemy zobaczyć obraz nowych dokonań.

Polskie dworce odzyskały swój blask. Kolej jest alternatywą dla zatłoczonych dróg. Jeśli jeszcze uda się zbudować kolej szybkich kolei, podróż po Polsce stanie się przyjemnością.

Ale nie tylko o tym można wyczytać w dwutygodniku kolejarskiej „Solidarności”. Autorzy pisma i jego współpracownicy, do których i ja jakiś czas temu się zaliczałem, piszą wiele o tym, co w życiu tak naprawdę jest najważniejsze, czyli sferze wartości. Nic nie można dobrze budować i zbudować, jeśli tworzy się wbrew ludziom, wbrew porządkowi społecznemu.

Kiedy „Wolna Droga” powstawała, rządy sprawowała komunistyczna władza. „Solidarność” takimi pismami przełamywała monopol na informację. Dożyliśmy teraz czasów, kiedy nowa władza zwana koalicją 13 grudnia postępuje podobnie do tej z tamtych haniebnych czasów PRL-u. W imię rzekomo łamanej konstytucji i demokracji próbują ustanawiać nowy ład i porządek oparty na prawie takim jaki oni rozumieją.

Na szczęście istnieje Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”, który trwa przy wolnościowych tradycjach. To pismo pokazuje, że ideały wolności muszą być przestrzegane. W rządzącej koalicji jest miejsce dla lewicy, która w Polsce nigdy nie została rozliczona za swoje rządy. Jest miejsce dla liberałów, którzy upowszechniają kosmopolityczne wzorce. Jest miejsce dla ludzi ogarniętych rządzą zemsty. Nie ma jedynie za nic przyzwoitości i sprawiedliwości.

Zjednoczona Prawica popełniała błędy. Nie ma partii, nie ma rządu, który byłby idealny. Mówiąc pospolicie, kryształowy jest tylko ten, co nic nie robi. Budowanie swojego wizerunku na oczernianiu tych, którzy przegrali wybory, czynienie z przeciwników politycznych przestępców, udowadnianie że czarne jest białe, to stare metody rodem z komunistycznych czasów. Takiej władzy dzisiaj się doczekaliśmy.

Przykre to, bo żyjemy w czasach wojennych zagrożeń ze wschodu i kulturowych z zachodu. Siła Państwa polega na jedności w sprawach fundamentalnych. Niestety ludzie skupieni wokół Tuska i on sam, pragną jedynie upokorzyć tych, którzy przegrali wybory.

Może im to się udać tylko na krótką metę. Karma wraca. To, co teraz robią, te rodem ze stalinowskich czasów publiczne przesłuchania, zapowiedzi postawienia pod Trybunał Stanu ludzi, dzięki którym przetrwaliśmy ciężkie czasy Covidu, jest haniebne.

W demokratycznym państwie wybory są najważniejszym regulatorem prawa, a nie subiektywne widzenie rzeczywistości.

W „Wolnej Drodze” redakcja pokazuje z jednej strony piękno rozwijającej się Polski, a z drugiej zagrożenia, jakie niesie z sobą nowa władza. I niech dalej ta wrażliwość na to, co pięknu szkodzi pozostanie. 900 numerów, to jest coś, ale ja będę bardzo czekał na ten 1000 numer i kolejne setki.

Wolność i „Wolna Droga” niech zawsze idą w parze!

Janusz Wolniak, redaktor naczelny Stowarzyszenia Ruchu Edukacji Narodowej, redaktor Dolnośląskiej „Solidarności”

 

900 numerów „Wolnej Drogi” to wielki dorobek

Od początku swego istnienia „Wolna Droga” była głosem wolnego, obywatelskiego społeczeństwa, które po latach komunistycznego zniewolenia, głośno przemówiło w Sierpniu 1980 r. Tworzyli ją ludzie „Solidarności”, którzy brali udział w historii powstania niezależnego ruchu związkowego, dokumentując wydarzenia często będąc ich naocznymi świadkami.

W czasach komunistycznej propagandy i wszechobecnej cenzury kluczową rolę w tworzonych strukturach NSZZ „Solidarność odgrywała prasa niezależna, przekazująca pracownikom prawdziwe informacje.

Potrzeba wydawania własnego pisma zaistniała wśród rozwijającej działalność Międzyokręgowej Komisji Porozumiewawczej Kolejarzy NSZZ „Solidarności”, która miała swoją siedzibę we Wrocławiu. Tak powstało pismo „Semafor”, którego pierwszy numer ukazał się 20 lutego 1981 r. Następnie po zmianie nazwy na „Wolna Droga” przetrwało ciężki okres, jakim dla Polski był stan wojenny i lata osiemdziesiąte.

„Wolna Droga” jako pismo Krajowej Sekcji Kolejarzy NSZZ „Solidarność” wrosła w świadomość kolejarzy i jest rozpoznawalną marką w środowisku zajmującym się problematyką kolejową.

Ma ugruntowaną pozycję w całej branży, swoją bogatą historię i niekwestionowany dorobek w kształtowaniu świadomości kolejarzy. W dotychczasowej działalności służyła budowaniu tożsamości branży kolejowej, eksponowaniu i umacnianiu pozycji polskiego kolejarza.

Informując czytelnika o rzeczywistej sytuacji na kolei, pismo narażało się wielokrotnie na krytykę z różnych stron. Jednak prowadzone przez ludzi z mocnym „solidarnościowym” kręgosłupem, udało się mu pokonać różne przeszkody, by dalej służyć kolejarzom.

„Wolna Droga” i Krajowa Sekcja Kolejarzy NSZZ „Solidarność” są nie tylko historycznie ale i ideowo związani ze sobą.

Obecnie charakter pisma jest mniej związkowy, a bardziej opiniotwórczy i branżowy. Ważną częścią każdego numeru są informacje o działalności spółek kolejowych i szeroki przekaz najważniejszych wydarzeń w branży kolejowej. Czytelnik może się dowiedzieć o jej rozwoju, postępie prac inwestycyjnych, nowych połączeniach kolejowych i udoskonalanej ofercie przewoźników kolejowych oraz wszelkich nowinkach technicznych.

Obecnie jako magazyn branżowy ukazujący się w wersji papierowej oraz internetowy portal dwutygodnika „Wolna Droga” w wersji cyfrowej cały czas ma liczną rzeszą odbiorców, którzy znajdują tam aktualne informacje o kolejnictwie.

Wydanie 900. numerów w okresie ponad 40 lat, w dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości, głębokich zmianach organizacyjnych na kolei, powstaniu wielu spółek kolejowych jest wybitnym osiągnięciem i niekwestionowanym sukcesem ludzi, którzy tworzyli „Wolną Drogę” oraz obecnego zespołu redakcyjnego.

W wydanej przez Krajową Sekcję Kolejarzy NSZZ „Solidarność” w 2021 r. książce pt. „40 najważniejszych wydarzeń w historii kolejowej Solidarności w latach 1980-2020” czwarty jej rozdział nosi tytuł: Powstanie pism „Semafor” i „Wolna Droga”. To również pokazuje, jak wielką rolę odegrało to pismo w historii naszego związku.

Henryk Sikora, Zastępca Przewodniczącego Rady KSK „Solidarność”, Przewodniczący Sekcji Zawodowej Infrastruktury Kolejowej, Członek Rady Nadzorczej PKP PLK.

Z redakcją dwutygodnika „Wolna Droga” zetknęłam się ponad 11 lat temu, gdy zostałam przyjęta do Wydawnictwa. Pamiętam rozmowę z Panem Redaktorem Naczelnym Mirosławem Lisowskim, kiedy zaproponował mi, abym została jednym z pracowników w wydawnictwie, jako sekretarz Redakcji. Byłam lekko zaskoczona tą propozycją, gdyż wcześniej nie miałam styczności z pracą w biurze, ale zgodziłam się. Nie spodziewałam się też, że zostanę w załodze wydawniczej aż po dziś dzień. 

Pamiętam pierwsze spotkanie z pracownikami, kiedy pojawił się kolejny numer czasopisma i trzeba było skompletować ilość zamówień do kontrahentów. Atmosfera była miła i przyjazna, przyjęto mnie bardzo ciepło, poczułam się jak w rodzinie.

Mogę powiedzieć, że nasz dwutygodnik „Wolna Droga” przeżył już swój wiek średni. Z opowiadań wiem, że przez te lata nie było cały czas kolorowo, również jak to w życiu człowieka, Zespół redakcyjny i sama gazeta przechodziła swoje wzloty i upadki. Osobiście podoba mi się, że dzięki naszemu zespołowi redakcyjnemu, dzięki ich fascynacji koleją, możemy my, czytelnicy, dowiedzieć o tym, co się ciekawego wydarzyło, o zmianach, a także problemach, jakie zachodzą na polskich torach i nie tylko. 

Podoba mi się także, że w czasopiśmie nie tylko opisywane są felietony o tematyce kolejowej, ale znajdą się również tematy związane z polskim prawem i innych problemach nurtujących na co dzień nasze społeczeństwo. Znajdziemy też strony, gdzie poczytamy o ciekawych wydarzeniach w historii Polski, historii muzyki, a także o książkach, które warte są do poczytania.

Według mnie „Wolna Droga”, to pismo, które warto jest wziąć do ręki, założyć okulary, pochłonąć, wczytać się i wejść w świat rzeczywistości.

Mam nadzieję, że moja osoba, jak i pozostali pracownicy, a także zespół redakcyjny, pozostaną w tej rodzinie wydawniczej przez następne kolejne lata. Natomiast nasz dwutygodnik uzyska jeszcze więcej czytelników, którzy będą z ciekawością przeglądać i czytać felietony naszych najlepszych dziennikarzy. Jestem pełna optymizmu i liczę na to…

Paulina Długosz, sekretarz redakcji dwutygodnika „Wolna Droga”

Od Redakcji:

Przez prawie cały rok 2021, jubileuszowy rok 40-stolecia powstania NSZZ „Solidarnośći początkowe miesiące 2022 roku publikowaliśmy na łamach „Wolnej Drogi” wyrażane przez Czytelników opinie, spostrzeżenia, oceny pracy redakcji. Ponieważ 40-lecie „Solidarności”, to również 40-lecie istnienia Dwutygodnika Krajowej Sekcji Kolejarzy NSZZ „Solidarność” swoje wspomnienia spisali prawie wszyscy nasi dziennikarze, autorzy wielu tekstów ukazujących się przez dziesięciolecia na łamach „Wolnej Drogi”. 

Przeglądając nadesłane autorskie teksty dotyczące 40 lat prasowej aktywności Dwutygodnika w świecie mediów, trafimy na nazwiska osób z kręgu polityków, szefów zarządów regionów NSZZ „Solidarność”, prezesów kolejowych spółek i fundacji, a także osób, które przez kilka lat, lub choćby tylko kilka miesięcy współpracowały z redakcją. 

Nie brakło także miłych, serdecznych słów w tekstach nadesłanych przez naszych zacnych Czytelników. 

Warto tu przytoczyć fragment tekstu nadesłanego przez Piotra Świąteckiego, od roku 2008 współpracującego z redakcją, gospodarza – jak sam się określa – stałej, chętnie czytanej rubryki „Kolej na prawo”: (…) „Kolej była zawsze obecna w moim życiu. Sporo miejsca zajmowała w życiu zawodowym, dlatego związałem się z „Wolną Drogą”. Szyny zbiegające się za horyzontem zawsze kojarzyły mi się z wolnością, a wolna droga, zielona droga – z usunięciem przeszkód w podróży do wolności. Nasza gazeta próbuje wesprzeć Czytelników w usuwaniu takich przeszkód, opierając się na wartościach stanowiących podstawę ruchu z 1980 roku. (…)

Większość tekstów odwołuje się do tych kategorii jednoznacznie, ale niezbyt nachalnie. Bo przecież i o książkach oraz o muzyce można rozmawiać językiem rewolucji i językiem klasycznych, „solidarnościowych” wartości – jak w „Wolnej Drodze”.

A na koniec krótka informacja. Powyższym tekstem Pauliny Długosz, sekretarza redakcji, kończymy cykl jubileuszowych artykułów. Jednakże nie zamykamy tematu całkowicie, jesteśmy w dalszym ciągu otwarci na wszystkie teksty dotyczące 40 lat obecności „Wolnej Drogi” w medialnym świecie wolnej od cenzury, niezależnej prasy. 

Redaktor Naczelny z Zespołem

„Wolna Droga” – pismo pasjonatów

Kiedy pan redaktor Aleksander Wiśniewski przeprowadzając ze mną przed rokiem wywiad dla „Wolnej Drogi” odniósł się do mojej sympatii wobec kolei i kolejarzy zapytał: „Skąd to uczucie?”. Odpowiedziałem, że wynika ono z kilku powodów. Jednym z nich jest fakt, że mój dziadek od strony taty, był kolejarzem. I choć nie miałem okazji go poznać, ponieważ urodziłem się po jego śmierci, to jednak ta świadomość sprawiła, że mam sentyment do kolei. 

Drugi powód, to moje patriotyczne wychowanie, które wyniosłem z domu i szacunek do polskiego munduru. A trzeci, to doświadczenia duszpasterskie, którym towarzyszy świadomość, że na kolejarzy w Kościele i Ojczyźnie zawsze można liczyć. 

W tym trzecim przekonaniu umacnia mnie także lektura Dwutygodnika Krajowej Sekcji Kolejarzy NSZZ Solidarność „Wolna Droga”. I choć nie prenumeruję tego pisma, to jednak mój parafianin, pan Leon Zbigniew Reszkowski – emerytowany kolejarz, a od niedawna także Kawaler Krzyża Wolności i Solidarności – troszczy się, abym był na bieżąco ze sprawami kolei. Otrzymuję więc od niego kolejne numery „Wolnej Drogi”. 

Pan Leon potwierdza w ten sposób, że bycie kolejarzem, to nie tylko etap życia, ale nieprzemijająca pasja, którą człowiek związany przez lata z koleją z entuzjazmem dzieli się z innymi będąc także na emeryturze. Takie jest również moje doświadczenie spotkań z innymi dawnymi lub obecnymi pracownikami kolei. To ludzie, którzy o swojej pracy mówią z błyskiem w oku. 

W tym kontekście odczytuję także „Wolną Drogę”. Uważam, że to pismo nie tylko dla osób zawodowo związanych z kolejnictwem, ale także pasażerów oraz wszystkich, którym wieloaspektowy rozwój naszej Ojczyzny bliski jest sercu. 

Jako ksiądz często podkreślam – a dodatkowo przypominam nam o tym trwający synod – że jesteśmy ludźmi w drodze, wzajemnie za siebie odpowiedzialnymi. I dlatego potrzebujemy słowa, które nas informuje, a także formuje umysły i serca. 

Taką rolę spełniają dobre pisma, do których niewątpliwie należy zaliczyć „Wolną Drogę”. Gratulują zatem podejmowanych tematów, doboru autorów, tekstów na wysokim poziomie merytorycznym, a także szaty graficznej. 

Życzę kontynuacji w tym, co jest profesjonalne oraz dalszego rozwoju Dwutygodnika dla dobra Kolejarzy, ich rodzin, Solidarności oraz kolejnictwa w Polsce. 

Ks. Janusz Chyła

Od Redakcji:

Przypomnijmy jak ks. Janusz Chyła przed rokiem oceniał postępującą ateizację w Polsce (WD 05/2021):

W Polsce narasta wrogość do księży, generalnie do Kościoła Katolickiego. Mnożą się akty wandalizmu – bezczeszczenia świątyń. Duszpasterze wyraźnie tracą autorytet w polskim społeczeństwie. Czy uda się zatrzymać postępującą ateizację?

Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Wiem jedno, że Kościół, jako taki w wymiarze powszechnym się ostoi, ponieważ otrzymał taką obietnicę od Pana Jezusa. Ale nie wiem, czy się ostoi w Polsce oraz na kontynencie europejskim. W tzw. Proroctwie Ratzingera jest mowa o Kościele, który utraci wiele ze swoich wpływów i materialnych zasobów, ale przejdzie swoje oczyszczenie, stanie się mały i bardzo prężny. Ludzie znajdą w nim to, za czym w istocie tęsknią – Bożą obecność, pokój serca, miłosierdzie i zbawienie. To zjawisko zaistniało już w dużym stopniu w Europie Zachodniej.

Z drugiej strony warto wspomnieć, że w tym roku podczas świąt wielkanocnych w Paryżu około 400 osób ma przyjąć sakramenty inicjacji chrześcijańskiej – chrzest, bierzmowanie i Eucharystię. Nie jestem więc ani optymistą, ani pesymistą, lecz realistą, żyjącym chrześcijańską nadzieją. Pisał o niej kard. Stefan Wyszyński, że nie jest matką – jak ludzie mówią – głupich, lecz tych, którzy umieją perspektywicznie myśleć i są w stanie wiele uczynić, aby nadzieja się zrealizowała.

Zawsze mam otwarte oczy i umysł. Nie pozjadałam wszystkich rozumów i nie mam tak wielkiego doświadczenia, by mówić, że nic mnie już nie zaskoczy…

Jest trochę tak, że już niby wszystko zostało zobaczone, opisane i pokazane, ale nie,„wpadasz” na „Wolną Drogę” i okazuje się, że jednak nie wszystko wiesz…   Zapach świeżej gazety przyniesionej z kiosku i rozkładanej uważnie na stole… Uwielbiam przewracać ostrożnie płachty dzienników oraz strony tygodników. Robię to uważnie, by przypadkiem nie przedrzeć kartki, właściwie to sam temat artykułu lub komentarza w pewnym momencie wydaje mi się sprawą drugorzędną, sprawą pierwszorzędną jest bowiem kontakt z papierem i wydrukowanymi na nim literkami. No, ale nie zawsze uda się dostać ulubioną gazetę, dlatego zostaje internetowa prasa, z której tak, jak w przypadku „Wolnej Drogi’” chętnie korzystam… Miliony internautów w Polsce przywykły już do tego, że codzienną porcję bieżących informacji czerpią z sieci, także z portali popularnych gazet i czasopism. Trzeba jednak pamiętać o jednym – internetowe wydania dzienników, czy innych tytułów, nie są prostą kalką ich papierowych odpowiedników, w których można przeczytać na przykład dodatkową porcję newsów, czy publicystyczne komentarze.

„Wolna Droga”, to doskonała gazeta traktująca o wszystkim, co porusza się po szynach. Prawdziwe czasopismo branżowe, poświęcone rozwijającemu się w naszym kraju rynkowi usług kolejowych. Na kolorowych stronach znajdziemy najnowsze informacje o dniu dzisiejszym i jutrze transportu kolejowego w Polsce. Niewątpliwą zaletą tego czasopisma jest jego obiektywizm w przedstawianiu problemów dotykających obecnie transportu kolejowego i naszego narodowego przewoźnika – PKP. Ale w „Wolnej Drodze” znajdziemy nie tylko to, co dotyczy kolejnictwa, każdy z czytających uszczknie coś dla siebie z bogatych tematów muzycznych czy historycznych, a i dla tych, którzy interesują się polityką, szerokie spectrum felietonów politycznych.

Od kreatywności i pomysłowości autorów zależy, czy jadąc w to samo miejsce co inni, wyróżni się treścią. To trudne. Sama czytam dużo gazet – jedne dlatego, że ciągle mnie zaskakują czymś nowym, a inne dlatego, że ich autorzy mają po prostu dobry warsztat i z prostych rzeczy potrafią stworzyć dobry reportaż czy artykuł.

Myślę, że nowe rzeczy, takie jak vlogi, snapy itp., faktycznie robią się coraz bardziej popularne, ale tradycyjne gazety nie znikną. Sama wolę poczytać słowo pisane, wysokiej jakości treść i świetne pomysły zawsze znajdą odbiorców. Vlogi i social media to moim zdaniem coś kompletnie innego niż gazeta i to wszystko może istnieć niezależnie od siebie. Uważam, że żyjemy w czasach TL, DR – too long, didn’t read. Większość ludzi jest w stanie strawić zdjęcia i kilka zdań. Ale żyją jeszcze pośród nas takie dinozaury, które lubą czytać dłuższe, kompletne teksty. Wszystko zależy od tego, kim są czytelnicy. Dla mnie liczy się autentyzm. Prawdziwość przekazu. I oczywiście umiejętności pisania. Dobra gazeta moim zdaniem musi mieć to coś, co zatrzyma czytelnika i sprawi, by chciał on wracać po więcej. I tak oto wszystko to za sprawą wiarygodnych dziennikarzy zna- lazłam w „Wolnej Drodze”, piśmie, które z racji mojego zamiłowania do kolei przypadło mi do serca.

Z koleją związana byłam od dzieciństwa. Mama zawiadowca stacji przez kilka lat związana z tzw. „szerokimi torami”, a potem następne 40 lat z koleją wąskotorowa, która niestety nie przetrwała do swojego jubileuszu 100-lecia powstania. Ale miłość do kolei pozostała… Szanowni Twórcy, Redaktorzy i Wydawcy

„Wolnej Drogi” mam niezmierną przyjemność obchodzić wraz z Państwem Jubileusz 40-lecia istnienia dwutygodnika. Każdy jubileusz to okazja do wspomnień, w których staramy się ocalić od zapomnienia cząstkę historii, ale przede wszystkim ludzi tworzących tę historię. Trudno przecenić doniosłą rolę, jaką odegrała gazeta w latach 90-tych ubiegłego wieku na tle toczących się przemian ustrojowych. Nie poddając się wpływom i naciskom uzależni- liście się jedynie od swoich czytelników. A czytelnicy, obdarzając zaufaniem, przez 40 lat pozostali Wam wierni.

Życzę Wszystkim Państwu dalszych sukcesów i osiągnięć. Jak śpiewał Andrzej Rosiewicz: Czterdzieści lat minęło, to piękny wiek, czterdzieści lat i nawet jeden dzień. Na drugie tyle teraz przygotuj się, a może i na trzecie, któż to wie?

Marzanna Łabaczuk, miłośniczka kolei

„Wolna Droga” wyróżniała się na tle prasy związkowej…

Z „Wolną Drogą” zetknąłem się po raz pierwszy w drugiej połowie lat 90-tych. Miało to związek z moją działalnością dziennikarską – był to burzliwy okres zmian na kolei, a nawet głębokiego wciąż kryzysu tej branży. Trwał jeszcze proces zamykania części połączeń pasażerskich, co budziło niezadowolenie tysięcy pasażerów. Z PKP zwalniano pracowników, co wywoływało z kolei protesty załóg. W tej gorącej atmosferze przyszło mi zajmować się sprawami polskich kolei, co oczywiście oznaczało m.in. nawiązywanie szerokich kontaktów z osobami zarządzającymi koleją, pracownikami i związkami zawodowymi.

Trzeba było też poszukiwać innych źródeł wiadomości o kolei, a ponieważ lata 90-te to nie był jeszcze czas Internetu, dziennikarze posiłkowali się przede wszystkim słowem drukowanym. W kraju wychodziło bowiem setki tytułów: dzienników, tygodników, miesięczników, które zajmowały się opisywaniem polskiej rzeczywistości tamtych lat. 

Można dyskutować o poziomie merytorycznym, edytorskim, o obiektywności ówczesnych mediów, ale inicjatyw prasowych nie brakowało. Swoje czasopisma wydawały też związki zawodowe i właśnie tą drogą docierałem do różnych biuletynów, okazjonalnych i stałych wydawnictw związkowych, jakie wtedy się ukazywały. Jednym z tych tytułów była także „Wolna Droga”.

Pierwsze egzemplarze „Wolnej Drogi” otrzymałem w 1995 roku. Był to wtedy już oficjalny ogólnopolski organ kolejarskiej „Solidarności”, gdzie szeroko pisano o sytuacji na kolei, niestety często w tonie krytycznym, gdyż i sytuacja na PKP była wtedy daleka od normalności. Związek podnosił też szereg postulatów i inicjatyw, o których też pisano na łamach „Wolnej Drogi”, a o których niechętnie informowano w mediach ogólnopolskich. 

Nic więc dziwnego, że po „Wolną Drogę” chętnie sięgali dziennikarze zajmujący się problematyką kolejową, mając tam bogate źródło informacji. 

Dla mnie niejeden materiał z „Wolnej Drogi” był wskazówką, jakimi tematami na kolei warto się zająć, gdzie tkwi źródło problemów, jakie kłopoty, a czasami i patologie, trapią ten sektor. I przede wszystkim, „Wolna Droga” odzwierciedlała nastroje pracowników kolei, pokazywała koszty społeczne związane z przemianami gospodarczymi lat 90-tych, jakich doświadczali pracownicy i ich rodziny. Dla – mówiąc dzisiejszym językiem: mainstreamowych mediów – takie tematy nie były zbyt atrakcyjne, zwłaszcza jeśli dotykały tematyki lokalnej.

Trzeba przyznać, że już wtedy „Wolna Droga” wyróżniała się na tle prasy związkowej, profesjonalizmem dziennikarskim, ale także dbałością o szatę graficzną, aby czasopismo było „atrakcyjne dla oka”. 

Oczywiście, jak ktoś spojrzałby teraz na szatę graficzną „Wolnej Drogi” z lat 90-tych mógłby być zaskoczony moją oceną, ale trzeba brać pod uwagę ówczesne realia – technika poligraficzna stała po prostu na dużo niższym poziomie niż teraz.

Atutem „Wolnej Drogi” było i jest także to, że nie zamyka się ona w wąskim pasie „pisania tylko o kolei”, że podejmuje tematy dotyczące szeroko rozumianej sfery społeczno-gospodarczej, nie stroniąc też od odnoszenia się do działań politycznych. 

Zdarzało mi się czasami słyszeć od polityków, dziennikarzy i innych osób odmienne opinie, że właśnie jako czasopismo związkowe „Wolna Droga” powinna stać jak najdalej od polityki. Dziwią mnie takie opinie, gdyż każde wydawnictwo prasowe ma prawo podejmować każdy interesujący je temat, co więcej – każde czasopismo ma prawo korzystać z wolności słowa i brać udział w szeroko rozumianej debacie publicznej. 

Nie można więc domagać się od „Wolnej Drogi”, aby zajmowała się tylko sprawami związkowymi, kolejowymi, a omijała szerokim łukiem politykę, która przecież ma ogromny wpływ na nasze życie.

Trzeba zauważyć, że niewiele tytułów może się pochwalić takim jubileuszem, jak „Wolna Droga”. Wiele czasopism nie poradziło sobie w wolnorynkowej rzeczywistości, odeszły w niebyt lub ograniczyły swój zasięg i częstotliwość. 

Dlatego zespołowi „Wolnej Drogi” należą się gratulacje, oraz życzenia pomyślności dalszego rozwoju.

Krzysztof Losz, Rzecznik prasowy PKP CARGO S.A.

Podczas rozmowy z dziennikarzami „Wolnej Drogi” w grudniu ubiegłego roku powiedziałem: 

(…) Kwestia niezależnej prasy jest dla mnie bardzo ważna. Takie pisma, jak „Wolna Droga” i „Tygodnik Solidarność”, są niezwykle ważne i potrzebne. Porównuję je do niezależnych pism z czasów Stanu Wojennego i PRL-u, bo tam pisano prawdę. Dzisiaj w mediach społecznościowych trudno zwykłemu czytelnikowi ocenić, czy coś jest prawdziwą informacją, czy nie? 

Czasami do tych mediów zaglądam i bywa, że się łapię za głowę. Czytam o jakimś spotkaniu czy negocjacjach, w których brałem udział i mam wrażenie, że wcale mnie tam nie było. Ludzie piszą zupełnie o czymś innym, o innych ustaleniach, o własnych wizjach i interpretacjach. Robi się z tego jeden wielki misz-masz. Zamiast informacji mamy albo propagandę, albo hejt. 

Takie pisma, jak „Wolna Droga” pokazują prawdę, rzeczywistość, a nie mity. Chciałbym wam serdecznie za to podziękować. To jest przyszłość, bo na dłuższą metę nie da się pisać tylko nieprawdy, nie da się pisać informacji, które tylko destabilizują sytuację i wprowadzają czytelników w błąd… 

Dzisiaj mam możliwość rozszerzyć moją wypowiedź.

Dwutygodnik „Wolna Droga” jest mi znany od lat. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych, a także później, wypowiadałem się kilkakrotnie na jego łamach. Z zasady nigdy nie odmawiam rozmowy z dziennikarzami prasy związkowej, natomiast teraz mam możliwość przedstawić moją (zapewne subiektywną) ocenę związkowego periodyku. 

Jako rzekłem, „Wolną Drogę” czytam od dawna. Pamiętam jej wydanie na papierze w formacie podobnym do formatu ówczesnej „Gazety Wyborczej”. Dziś ten związkowy periodyk, organ prasowy Krajowej Sekcji Kolejarzy NSZZ „Solidarność”, edytorsko nie odstaje od wielkonakładowych pism ukazujących się na polskim rynku prasowym. 

Jednak często bywa również tak, że wystarcza mi czasu jedynie na pobieżne przejrzenie tekstów w wydaniu internetowym. A skoro o Internecie mowa, to bardzo dobrze, że poprzez, w miarę czytelnie redagowaną własną stronę, tam istniejecie. Nie rzadko korzystałem z internetowego archiwum „Wolnej Drogi”, kiedy była pilna potrzeba sprawdzenia jakiś konkretnych danych w tematach kolejowych. 

Z zadowoleniem odnotowuję fakt, iż jako pismo związkowo resortowe nie ograniczacie się jedynie do tematów stricte kolejowych i opisu wyłącznie działalności związków zawodowych, chociaż… Ale o tym później. 

Podział numeru na poszczególne działy tematyczne – „Kolej na historię”, „Kolej na muzykę”, recenzje wydawnictw książkowych, „Z trzeciej strony” (komentarze polityczne redaktora naczelnego). Opinie i komentarze w dziale „Kolej na prawo” stanowi, iż „Wolną Drogę” chętnie czytają w Internecie osoby zupełnie niezwiązane z branżą kolejową. 

Utrzymanie przez 40 lat tytułu na rynku prasowym, to olbrzymi sukces. Tym większy, że pismo przetrwało mimo tropienia, śledzenia i zatrzymywaniu dziennikarzy i kolporterów w czasie trwania stanu wojennego i komunistycznej dyktatury. 

Chwała Wam za trwanie w prawdzie i „Solidarności”. Szacunek za myśl niezależną, wolne słowo, możliwość nieskrępowanego wypowiadania się na Waszych łamach Czytelnikom. Z mojego oglądu publikowanych na Waszych łamach treści wynika, że nigdy nie splamiliście się zastosowaniem cenzury, a pojęcie autocenzury wydaje się być Wam obce. Również niebagatelną sprawą jest fakt, że „Wolna Droga” utrzymuje się w 100% z polskiego kapitału. 

Wrócę teraz do sygnalizowanej wcześniej oceny tematyki tekstów publikowanych na Waszych łamach. Na stronie tytułowej widnieje napis „Dwutygodnik Krajowej Sekcji Kolejarzy NSZZ „Solidarność”, a wewnątrz numeru rzadko, można by rzec bardzo rzadko, informacje o działalności tejże Krajowej Sekcji Kolejarzy. Przy całym szacunku dla różnorodności poruszanych w Dwutygodniku tematów wyraźnie brak tekstów o działalności kolejarskiej „Solidarności” zarówno na szczeblu Krajowej Sekcji, jak i Komisji Zakładowych w poszczególnych spółkach kolejowych.

Na koniec ciekawostka. Wasz dziennikarz Olek Wiśniewski w latach dziewięćdziesiątych współpracował z Biuletynem Informacyjnym ZRB NSZZ „Solidarność” – „Wolne Związki”.

Trwajcie w prawdzie i „Solidarności”, i oby nigdy nie zabrakło Wam dziennikarskiej odwagi w opisywaniu otaczającej nas rzeczywistości.

Z związkowym pozdrowieniem

Leszek Walczak, Przewodniczący Zarządu Regionu Bydgoskiego NSZZ „Solidarność”