Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Tygrys zaryczał… – Felieton Mirosława Lisowskiego

232. Rocznica uchwalenia Konstytucji 3 Maja skłoniła i mnie do refleksji. Odpowiedzialność, wspólnota, dalekowzroczność, to jedne z wielu słów, które padały w tzw. przestrzeni publicznej. Były też: zdrada, zaprzaństwo, Targowica…

Dlatego tym razem zdań kilka o odpowiedzialności i wspólnocie…

Jeszcze do niedawna uważano, że jedną z najważniejszych zmian – a kto wie, czy nie najważniejszą – dokonanych po 1989 roku, była odbudowa samorządu terytorialnego. 

Odtworzenie na nowo świadomości decydowania o swoich losach, chociażby na poziomie miast i gmin, miała stać się fundamentem reform ustrojowych.

Wydawało się, że oddanie władzy w ręce przedstawicieli tej społeczności, dawało nadzieję, iż Polacy będą identyfikować się z tym wszystkim, co dzieje się dookoła… Że stanowić to będzie podstawę stabilności przemian… Rozpocznie kształtowanie nowej mentalności, mentalności ludzi naprawdę wolnych, którzy sami decydują o swoich losach.

Jednak dość szybko się okazało, że beneficjentami tych zmian są głównie środowiska związane ze starym systemem lub tacy, którzy – pomimo niby „solidarnościowego” pochodzenia – przyjęli zachowania swoich poprzedników sprzed roku 1989.

Kwintesencją takich właśnie postaw jest PSL, a właściwie – jak to prześmiewczo nazywają niektórzy publicyści – PZL. I nie chodzi o Polskie Zakłady Lotnicze.

Towarzystwo spod zielonej koniczynki skutecznie zaadaptowało się, a bardziej złośliwi twierdzą – obsiadło polskie samorządy. 

Partia owa, co to się szczyci, że ma ponad 100 tysięcy członków, co rusz podkreśla, jakiej to ona została poddana odmianie! Że oni z ojca – pradziada, to byli za demokracją. A to Witos, a to Mikołajczyk, a to Bóg wie kto jeszcze.

Łatwo im się jest odwoływać do tych wielkich postaci, ale jakoś znacząco przemilczają okres PRL-u, kiedy to stali przy miłościwe panującej partii robotników, jako ci z ziemi się wywodzący… Co to chłopów reprezentują… I bronią… A i żywią jeszcze.

I takim to „obrońcą” staje się teraz włodarz Elbląga, który własną piersią (a spora ona) broni portu niczym niepodległości, przed zakusami PiS-owskich siepaczy. 

W rozmowie ze mną (całość wewnątrz numeru) minister Marek Gróbarczyk pytany, dlaczego elbląski samorząd nie chce 100 milionów, odrzekł, że to tylko z powodów politycznych.

Zresztą, pytany w telewizji o to samo poseł PSL, odrzekł: niech rząd da te 100 baniek i odczepi się od Elbląga.

Słusznie! Bo oni wszak… żywią… się…

Sięgnijmy do Wikipedii: Zjednoczone Stronnictwo Ludowe (ZSL) – chłopska partia polityczna w Polsce, powstała 27 listopada 1949 roku z połączenia prokomunistycznego „lubelskiego” Stronnictwa Ludowego z resztkami rozbitego przez komunistów „mikołajczykowskiego” PSL. ZSL jako partia satelicka Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej realizowała jej politykę wobec wsi i akceptowała dominację polityczną PZPR, kolektywizację wsi, jak również sojusz z ZSRR.

Tacy panowie, jak Kosiniak-Kamysz, Krajewski, czy Zgorzelski nie za bardzo lubią sytuacje, kiedy ktoś przypomina im, jaką to kilkudziesięcioletnią „tradycję” kultywują. Obruszają się wówczas, że oni to Witosowe dzieci… I takie tam…

Wspomniany szef tegoż ugrupowania – Władysław Kosiniak-Kamysz, grzmiał onegdaj: Przeciwko nam wytoczono najmocniejsze działa. Rzucają kalumnie, oszczerstwa, straszą. Dziś po raz kolejny, jak to miało już miejsce wielokrotnie, chcieli zawołać: nie ma PSL, zakomunikować że nie ma ruchu ludowego. I znów przegrywają. PSL jest i będzie. Z większą determinacją i wiarą idziemy do wyborów po kolejne zwycięstwo. I prawda zwycięży! Jeżeli komuś rozum odebrało i dał się złapać w sidła politycznych kłusowników, idzie już samotną drogą… 

A pytany niedawno w radio: – Pan jest następcą Witosa?… ogłosił światu: – Tak, jestem następcą Wincentego Witosa jako prezes PSL.

I oto mysz zaryczała… Znaczy tygrys… Można by rzec.

Na koniec cytat z Internetu, z gatunku mądrości ludu pracującego miast i wsi:

Są rośliny, które naturalnie obumierają, w zasadzie wszystkie, jedne szybciej inne wolniej. PSL jest w ostatniej fazie, teraz jedynie zostanie kompost, nie trzeba niczego karczować, no chyba że się chce przyśpieszyć proces kompostowania! W Polsce jest takie drzewo, dąb się nazywa. Jest to najbardziej długowieczne drzewo w naszych warunkach i przetrzyma niejedno, tak jak my, Polacy!

pastedGraphic.png

miroslaw.lisowski@wolnadroga.pl