Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Nomenklatura? – Felieton Piotra Świąteckiego

„Dobry fachowiec, ale bezpartyjny” – pisał w połowie lat 70. ub. wieku w „Polityce” Mieczysław F. Rakowski, wówczas – naczelny redaktor tej gazety, późniejszy premier i ostatni pierwszy sekretarz PZPR – tak, ten właśnie, który sztandar partii kazał wyprowadzić z Sali kongresowej Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Tekst redaktora/premiera/sekretarza został uznany za propozycję niezwykłą i radykalną, wyprzedzającą znacznie swoje czasy. O co chodziło Rakowskiemu?

 

Najstarsi to może pamiętają: w PRL obowiązywała tzw. nomenklatura. Oznaczało to, że w dominującym wówczas sektorze publicznym (poza nim pozostawało naprawdę niewiele miejsc pracy) awanse wymagały akceptacji instancji (organizacji, komitetów) rządzącej partii.

Pamiętam, że nomenklatura obejmowała nawet stanowiska kierowników trzyosobowych komórek organizacyjnych. Oczywistą konsekwencją tego mechanizmu była niezwykła korelacja pomiędzy przynależnością partyjną a karierą zawodową. Przynależność do rządzącej partii (PZPR – w mniejszym stopniu do tzw. stronnictw satelickich – ZSL i SD) ułatwiała zdecydowanie życie. Przyjmowano milcząco założenie, że ktoś, kto zapisał się do rządzącej partii, jest godniejszy zaufania, silniej związany z dominującą ideologią, a więc – z perspektywy politycznej – użyteczniejszy.

Znałem człowieka wybitnego, o wielkich kwalifikacjach i jednym tylko deficycie – bezpartyjnego, któremu przełożony z przykrością uzmysłowił brak nadziei na awans; „towarzyszu, was nigdy nie akceptuje instancja!”.

Gdybyż to oznaczało, że spośród ludzi o zbliżonych kwalifikacjach merytorycznych i moralnych wybierano tego o bliższych partii poglądach! Tak pięknie nie było. Po pierwsze, jak przekonaliśmy się wyjątkowo dobrze w czasach przełomowych – festiwalu „Solidarności” w 1980 r. i okrągłego stołu, w 1989 r., wśród członków Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej niewielu było przekonanych do obowiązkowej ideologii. Podobno wierzących w marksizm leninizm brakowało nawet w ścisłym gronie przywódców. A oznaczało to, że przynależność partyjna rzadko miała podstawy ideowe. Za to zdarzało się nieraz, że zapisanie się do partii uznawano za skuteczniejszą alternatywę od budowania dobrej opinii i rzetelnej pracy.

Nie zamierzam oceniać wyborów moich rówieśników i wcześniejszych pokoleń. Dla jednego zapisanie się do partii, której formalnej ideologii nie akceptuje, było kwestią mało istotną, dla innych – jak dla mnie i mojego środowiska – pozostawanie bezpartyjnym to była herbertowska kwestia smaku.

Uczciwie należy stwierdzić, że to nie PZPR wprowadziła subiektywizację awansowania. „Za cara” polscy szlachcice marzący o wojskowej karierze decydowali się nawet na konwersję wyznania. Bohater Powstania Wielkopolskiego i jego dowódca, gen. Dowbór Muśnicki, nigdy nie zrobiłby w armii carskiej generalskiej kariery, gdyby nie przejście na kalwinizm; dzięki temu – dzięki zdobytej w tej roli wiedzy – mógł też wspaniale przydać się później Polsce.

Również w II Rzeczypospolitej funkcjonowała swoista nomenklatura. Pamiętnikarze wskazują na dominację – początkowo – urzędników galicyjskich (tylko w c.k. zaborze Polacy zajmowali znaczące stanowiska). Potem Państwo kontrolowały środowiska legionowe, ludzi w konspiracji niepodległościowej niewątpliwie zasłużonych, lecz do administrowania nieszczególnie przygotowanych.

PT Czytelnicy zwrócą niechybnie uwagę na fakt szczególnego charakteru omawianych mechanizmów, w których mniej ważne jest, jaki jest konkretny człowiek, a istotniejsze, do jakiej grupy należy; Polak, katolik, protestant, galicjanin, legun itd.

Czy ta tradycja trwa?

Znany w Warszawie II Rzeczypospolitej pieczeniarz i myśliciel Franz Fiszer, który – jak Sokrates – nie zostawił po sobie ani jednej kartki, lecz i tak jego myśl go przeżyła, jest bohaterem ciekawej anegdoty. Otóż miał on kiedyś stwierdzić, że nie będzie porządku w Polsce, jeśli się nie rozstrzela 100.000 szubrawców. Na to ktoś z rozmówców zauważył sceptycznie: Czy myślisz, że jest aż 100.000 szubrawców? Fiszer odpowiedział: Nic nie szkodzi. W razie czego dobierzemy z uczciwych.

Oddając hołd politycznej poprawności zauważyć trzeba, że o tym strzelaniu ani on, ani nikt inny nie myślał i dziś tym bardziej nie myśli. Ale samo rozumowanie wydaje się jakby trochę znajome… Oto pojawiają się – dzięki Bogu rzadko – takie głosy, że należy wyrzucić z sektora publicznego sto tysięcy nominatów poprzedniej władzy, by znalazło się miejsce dla szczerych demokratów. Jeśli tych miejsc dla szczerych demokratów zabraknie, można dobrać – do wyrzucenia – brakujących z bezpartyjnych…

Już dziesięć lat temu stworzono ułatwienia w tym zakresie! W latach ’90 ub. wieku próbowano na przykład – mówiąc dzisiejszym językiem – zabetonować służbę cywilną, wprowadzając konkursy na wakujące stanowiska. Obowiązek przeprowadzania konkursów został jednak zniesiony w grudniu 1915 r. i od tego czasu dyrektorzy departamentów i wydziałów (wyższe stanowiska w służbie cywilnej) pochodzą z pow0łania.

Oczywiście oba rozwiązania mają wady. Poprzednie – konkursy – ograniczało wpływ polityków na dobór współpracowników, obecne – brak konkursów – pozwala potraktować stanowiska kierownicze jako zdobycz.

I żadne z tych dwóch rozwiązań nie gwarantuje doboru najlepszych kandydatów…

Konkurs dawałby – teoretycznie – szanse obiektywizacji wyboru, ale tylko wówczas, gdy autorzy wymagań konkursowych będą tego chcieli. Nie zawsze tak jednak jest, bowiem pojawiają się zupełnie naturalne tendencje do tego, by tak formułować kryteria selekcji, aby „z bębna” wypadł pożądany kandydat – najlepiej znany i sprawdzony, co minimalizuje ryzyko błędu w wyborze. Nie będziemy przecież dyskutować z oczywistym faktem, że ktoś, kto przychodzi z zewnątrz, nie wzbudza takiego zaufania, jak ktoś, kogo znamy długo i należy do naszego środowiska ?

Zrozumienie omówionych wyżej mechanizmów zbliża nas do konkluzji, że przeciwstawienie zawarte w tytule artykułu Rakowskiego – dobry fachowiec, ale bezpartyjny – nie jest anachroniczne…

A jak Państwo sądzicie?

Piotr Świątecki

 

piotr.swiatecki@wolnadroga.pl

Kategoria:
Piotr22