Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

Twoja kolej na opinie

Rubryka „Twoja kolej na opinie…”przeradza się w wolną trybunę Czytelników. Dzisiaj wyraża swoją opinię „Mikol” („Mikol” – Miłośnik kolei – przyp. redakcji). Zachęcamy Czytelników, aby przysyłali swoje opinie, jednocześnie wyrażając zgodę na upublicznienie danych osobowych. Niemniej zawsze będziemy honorować anonimowość autora tekstu, jeśli tego sobie zażyczy.

Przypominamy, że opinie można przesyłać na portal społecznościowy: https://www.facebook.com/Miroslaw.Stanislaw.Lisowski/ i email: opinie@wolnadroga.pl

 

Kto nie kocha kolejek?

Od pewnego czasu nurtuje mnie pewien problem, w pewnym sensie kolejowy. Faceci, począwszy od tych w krótkich spodenkach, najczęściej kochają kolejki. Te duże, średnie i całkiem małe. Czasem ta miłość przychodzi nagle (np. na peronie, z obłokiem pary przejeżdżającej zabytkowej lokomotywy) lub rozwija się powoli – najczęściej wprost proporcjonalnie do wielkości posiadanego zabawkowego modelu kolejki, przy czym nie chodzi tu o skalę, a raczej o ilość zebranych lokomotyw, parowozów, torów i całej pozostałej infrastruktury.

Niestety, w miarę osiągania wieku dorosłego, bardzo często fascynacja ta odchodzi w zapomnienie, lub niestety rozwija się w sposób patologiczny (o czym później).

Zastanawiam się, dlaczego ci sami faceci, którzy jeszcze jako dzieci pewnie posiadali elektryczne kolejki elektryczne i godzinami potrafili układać skomplikowane trasy z jednego krańca pokoju na drugi, a w życiu dorosłym, gdy mają do dyspozycji nieco większe zabawki, okazuje się, że nie potrafią sobie z nimi poradzić. O czym mowa? Ano o kolejkach. Wąskotorowych. Boleję nad tym, że koleje wąskotorowe, jeszcze do niedawna niemal powszechnie obecne i służące nie tylko turystom, dziś są zanikającym elementem polskiego krajobrazu. Zaistniały w Europie w XIX wieku, uzupełniając sieć normalnotorową. Z uwagi na swe gabaryty miały oczywiście znacznie mniejszą zdolność przewozową, ale jednocześnie generowały dużo niższe koszty, a dodatkowo łatwiej było je poprowadzić w trudnym terenie.

Często wywodziły się z dawnej kolei konnej. Tu ciekawostka – taki odbudowany wagon kolei konnej Linecko-Budziejowickiej można podziwiać na zrekonstruowanym kilkusetmetrowym odcinku w Austrii.

Nikt nie zaprzeczy, że koleje wąskotorowe mają swój niepowtarzalny klimat, odwołując się do czasów naszych pradziadków, gdy podróż koleją była ekscytującą wyprawą.

Dziś w Polsce działa niespełna trzydzieści linii wąskotorowych. Większość funkcjonuje jako turystyczna atrakcja, lecz nie wszystkie. Jeszcze nie tak dawno było ich znacznie więcej. Często niestety okazywały się dla lokalnych włodarzy niechcianym bagażem. Brak pieniędzy i sensownych pomysłów na zagospodarowanie sprawiał, że były po prostu kulą u nogi, a kiepski nadzór nad infrastrukturą powodował jej rozkradanie.

Nie ukrywam, że mnie to boli. Boli także niechęć do podejmowania wysiłków i starań, by szanować to, co pozostało po dawnych czasach, wszak – jak głosi znana sentencja – „narody  tracąc   pamięć,   tracą   życie”. Boli mnie również, że tak mało zależy nam na tym, by pozostawić coś po sobie przyszłym pokoleniom. Bo przecież to nie tylko kwestia sztuki, języka i tradycji. To także zabytki, w tym także zabytki techniki. Koleje wąskotorowe, niegdyś często obecne w krajobrazie niemal całej Europy, dziś są coraz rzadszą atrakcją dla turystów.

W Polsce funkcjonowały w zasadzie do późnych lat siedemdziesiątych. Później, głównie po roku 2000, nastał dla nich niekorzystny czas zapomnienia i likwidacji. Pozostały nieliczne, zarządzane przez prywatne stowarzyszenia, często borykające się z brakiem finansów i kradzieżą infrastruktury.

Jest oczywiście kilka sztandarowych linii, jak choćby funkcjonująca w Wojewódzkim Parku Kultury i Wypoczynku w Chorzowie, kolej parkowa „Maltanka” w Poznaniu, czy gryficka wąskotorówka działająca od 1 lipca 1896 r., dziś zarządzana przez spółkę Nadmorska Kolej Wąskotorowa. Działa także Żnińska Kolej Powiatowa.

Przykłady dobrze działających wąskotorówek można mnożyć, jednak na ich tle tym bardziej bolą wszelkie przejawy niegospodarności i wandalizmu.

Jako lokalny patriota wspomnę nieistniejącą już kolejkę w Leśnym Parku Kultury i Wypoczynku w Bydgoszczy, zbudowaną w 1996 roku. Przez kilka lat była prawdziwą atrakcją, nie tylko dla dzieci i młodzieży. Podtrzymywała tradycję bydgoskich wąskotorówek, które funkcjonowały w okolicach miasta jeszcze w latach 70. W Myślęcinku próbowano tę tradycję kultywować. Były też plany rozbudowy istniejącej linii.

Niestety, we wrześniu 2011 roku nieznany podpalacz, z nieznanych motywów, postanowił je przerwać. Ogień strawił budynek warsztatu wraz z wyposażeniem, dwie lokomotywy, trzy wagony oraz drezynę. Straty były tak duże, że prezes Leśnego Parku Kultury i Wypoczynku podjął decyzję o jej likwidacji z powodów finansowych. Nie pomogło miasto ani prywatni sponsorzy.

I tak jedna z bydgoskich atrakcji odeszła w zapomnienie. Szkoda, zwłaszcza, że wiele takich linii powstaje ostatnio od podstaw, a nowi właściciele potrafią dostrzec ich potencjał, nie tylko turystyczny, ale choćby edukacyjny. Może warto wrócić do tematu?

Mikol z Bydgoszczy

(do druku przygotował „aw”)

 

***

 

Dziękuję Panu Miłośnikowi kolei z Bydgoszczy za ciekawy tekst przybliżający historię kolei wąskotorowych, tak licznie kiedyś występujących w Polsce. A ponieważ jest mieszkańcem grodu nad Brdą (i teraz też już nad Wisłą) opisał także smutną historię bydgoskiej wąskotorówki kursującą w Leśnym Parku Kultury i Wypoczynku do roku 2011.

Mirosław Lisowski - podpis

Kategoria:
twoja-kolej