Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

kultura-muzyka

Kolej na muzykę: „The Myths and Legends of King Arthur…” – Rick Wakeman (1975)

Trzecią autorską płytę Ricka Wakemana, poświęconą legendom o królu Arturze i rycerzach Okrągłego Stołu, otwierają słowa proroctwa mówiące o mieczu, który prawowity władca Albionu powinien wydobyć ze skały i stojącego na niej kowadła.

Album ukazał się w 1975 roku i jak dotąd należy do najwyżej ocenianych osiągnięć, które Rick zrealizował poza grupą YES. Dwie wcześniejsze, to opowieść o sześciu żonach Henryka VIII (1973) oraz zapis spektaklu opartego na motywach „Podróży do wnętrza ziemi” Juliusza Verne (1974).

Opowieści arturiańskie spopularyzował walijski mnich Geoffrey z Monmouth, późniejszy archidiakon i biskup. On też jest autorem Przepowiedni Merlina, poczytnego dzieła o legendarnym czarodzieju. Równie legendarną postacią jest średniowieczny król Artur, królowa Ginewra i rycerze Okrągłego Stołu oraz ich historia poszukiwania mitycznego Świętego Graala. Wielebny Geoffrey opisał ich dzieje w dwudziestu jeden księgach (liczba może być zmienna, bowiem w ciągu wieków różnie je zszywano i oprawiano), począwszy od założenia królestwa aż po jego upadek.

Jakkolwiek król Artur jest jedynie postacią literacką, to miał swój pierwowzór. Bynajmniej nie był władcą, a jego sięgające V wieku dzieje są dość zagmatwane. W roli króla pojawił się dopiero w znacznie późniejszych średniowiecznych romansach, w których wychwalano jego zdolności przywódcze i bohaterstwo. Był wzorem moralnej uczciwości i miał wizję Anglii daleko wykraczającą poza interesy lokalnych klanów. Postać ta zainspirowała wielu dwudziestowiecznych twórców, w tym także wirtuoza klawiszy z grupy YES, który uczynił króla Artura bohaterem swej solowej płyty.

Rick Wakeman przeżywał w połowie lat siedemdziesiątych prawdziwą kumulację aktywności i sił twórczych. W 1974 roku, jeszcze jako pełnoprawny członek YES, kończył wyczerpujące tournée promujące „Close to the Edge” oraz pracował przy kolejnym albumie „Tales from Topographic Oceans”. Jakimś cudem godził to z własnym solowym projektem „Journey to the Centre of the Earth”. Jeśli dołożyć do tego pogłębiające się uzależnienie od nikotyny i alkoholu, to trudno dziwić się, że jego organizm się zbuntował. Artysta wylądował z podejrzeniem zawału na kardiologii, a lekarze zasugerowali mu muzyczną emeryturę lub znaczącą przerwę w działalności.

Młody, zaledwie dwudziestopięcioletni twórca nie przyjął tego do wiadomości i wygniatając szpitalne łóżko skomponował nośny temat do utworu The Last Battle, który później efektownie zamknął jego kolejny solowy album o długim epickim tytule „The Myths and Legends of King Arthur and the Knights of the Round Table”.

Wydana wcześniej muzyczna adaptacja powieści Juliusza Verne’a sprzedała się w ponad czternastu milionach kopii, nic więc dziwnego, że zachęcony sukcesem Wakeman postanowił pójść za ciosem i stworzyć kolejny album koncepcyjny, tym razem na motywach arturiańskich. Praca przy nagraniach również nie była łatwa, a młody artysta okupił ją kolejną interwencją lekarską i dwoma zapaściami. Dość kontrowersyjnym pomysłem było zaprezentowanie całości na żywo w formie… rewii na lodzie.

Wydane w marcu 1975 Mity i legendy osiągnęły nakład ponad dwunastu milionów egzemplarzy. Tu warto wspomnieć, że projekt w oryginale został pomyślany jako wydawnictwo podwójne i jedynie ograniczenia czasowe oraz budżetowe nie pozwoliły zrealizować go w takiej formie. Artysta wykorzystał nie tylko możliwości chóru, orkiestry i zespołu rockowego, ale także zróżnicowane barwy wielu, nie tylko elektronicznych instrumentów klawiszowych. Ostatecznie, po przycięciu do standardowych czterdziestu pięciu minut, na płytę trafiło siedem utworów.

Po latach Rick Wakeman postanowił powrócić do swej dawnej twórczości. W 2014 roku odświeżył album Journey to the Centre of the Earth, natomiast w czerwcu 2016 roku ukazała się w ograniczonym nakładzie nowa wersja Mitów i legend, w części ponownie nagrana i wzbogacona o niewykorzystane wcześniej fragmenty. Według kompozytora jest znacznie bliższa pierwotnej koncepcji. Siedem utworów rozrosło się do dwudziestu, choć w istocie niektóre zostały podzielone na mniejsze fragmenty. Wcześniej, na wysłuchanie całości trzeba było trzech kwadransów, obecnie projekt trwa aż osiemdziesiąt osiem minut i zajmuje dwie płyty.

Muzyka zyskała na wyrazistości i brzmi znacznie bardziej przestrzennie. Kolejna wizyta w bajkowym świecie rycerzy, dziewic i czarnoksiężników tym bardziej zachęca do sięgnięcia po książkowy zbiór legend o dzielnym królu Arturze i jego towarzyszach. Mimo różnie ocenianych sentymentalnych powrotów twórców do ich dawnych dzieł nowej wersji Mitów i legend nadal słucham z satysfakcją i nieukrywaną nostalgią za muzyką z lat siedemdziesiątych.

Krzysztof Wieczorek

muza23 — kopia