Dziś trudno już oddzielić prawdę od legendy. Wiadomo, że nazywał się Antoni Szczęsny Godlewski i że urodził się 11 stycznia 1923 w Warszawie, w rodzinie Franciszka Godlewskiego, znanego adwokata, który w latach 1927-1933 piastował stanowisko wicewojewody nowogródzkiego. Zginął podczas powstania warszawskiego, w zasadzie w pierwszych jego dniach – 8 sierpnia. Ów oryginalny pseudonim bojowy zawdzięczał posiadanemu pistoletowi maszynowemu „Sten”. Jak wieść niesie był bardzo odważny, a przy tym niezwykle sympatyczny, koleżeński i wyjątkowo przystojny. Podczas powstania chodził w butach z cholewami, a na głowie nosił nieco zbyt duży zdobyczny niemiecki hełm, przepasany dużą biało-czerwoną wstążką. Najczęściej, prócz legendarnego „stena”, z którego naprawdę potrafił robić użytek był przepasany taśmą nabojów. Legendarnie wręcz odważny, był przy tym ulubieńcem wszystkich. W opinii tych, którzy go zapamiętali był dobrym kolegą i doskonałym żołnierzem. Podczas powstania jego nierozłączną towarzyszką była zapatrzona w niego Antonina Grzybowska „Nina”. Często towarzyszył im łącznik „Miki” – trzynastoletni żydowski chłopiec Zelman Hochman, który podczas okupacji ukrywał się jako Zenon Borkowski.
Antoni Godlewski początkowo uczył się w Szkole Powszechnej Sióstr Nazaretanek w Nowogródku. Po przeprowadzce z rodziną do Warszawy kontynuował edukację w Gimnazjum Mazowieckim, a później w Gimnazjum Wojciecha Górskiego w Warszawie, zaś od 1937 w Zakładzie Naukowo-Wychowawczym Ojców Jezuitów w Chyrowie. W chwili wybuchu wojny do matury brakowało mu dwóch klas licealnych. Wojna nie przerwała jednak nauki. Przez dwa lata uczęszczał na tajne komplety organizowane przez Politechnikę Warszawską. Jeden z jego przyjaciół Stefan Dorociński opisywał ich wspólne marzenia – budowę łódki Bryza, którą po wojnie mieli popłynąć nad Bałtyk. Co ciekawe, Stefan Dorociński również przed wybuchem powstania przechowywał w domu ów słynny rozpylacz, od którego Antek zyskał swój pseudonim.
Wybuch powstania zastał go w strukturach konspiracyjnego Korpusu Bezpieczeństwa Armii Krajowej. Członkowie KB AK utworzyli spontanicznie m.in. powstańczy batalion „Sokół”, w którego szeregach, znalazł się Antoni Godlewski, walczący w stopniu kaprala podchorążego. Batalion wchodził w skład zgrupowania „Sarna”. Swój wyjątkowy pseudonim powstańczy zawdzięczał posiadanej broni. Był to wśród bardzo słabo uzbrojonych powstańców prawdziwy skarb, a „Antek Rozpylacz” potrafił zrobił z niej śmiercionośny użytek. Wieść niesie, że skutecznie polując na strzelców wyborowych wroga zdołał zabić osiemnastu niemieckich „gołębiarzy”. Nawiasem mówiąc, uzbrojenie oddziału „Sokół” w pierwszych dniach sierpnia nie odbiegało od średniej – mieli zaledwie jeden pistolet maszynowy „Sten”, 2 kb, 1 „lochela” z 2 nabojami, kilka pistoletów, granaty oraz butelki z benzyną.
Zginął w ósmym dniu powstania. Dziś już nie sposób odtworzyć szczegółowych okoliczności i miejsca jego śmierci Wiadomo jedynie, że zginął około godziny 16.00, podczas walk w rejonie Alej Jerozolimskich – bardzo ważnej dla Niemców arterii łączącej wschód z zachodem miasta. Przeszyły go trzy pociski z niemieckiego ckm. Miał zaledwie 21 lat. Brakuje dokładnych danych z miejsca jego śmierci. Według niektórych świadków stało się to podczas ataku na dom przy Alejach Jerozolimskich 25, skąd Niemcy ostrzeliwali łączniczki przebiegające pomiędzy północną a południową częścią Śródmieścia. Inni uważają, że zginął podczas ataku na „Café Cristal” na rogu Alej Jerozolimskich i Brackiej. Jeszcze inna wersja mówi, że stało się to podczas wycofywania się po udanej akcji ubezpieczania przechodzącego przez Aleje ważnego konwoju. Jedno jest pewne – tuż po swej śmierci stał się symbolem bohaterstwa młodzieży powstańczej. Z linii ostrzału jego ciało udało się ściągnąć bosakiem. Zrobiła to „Nina” z dwójką kolegów. Pochowano go uroczyście następnego dnia. W pogrzebie prócz kolegów wzięli udział także okoliczni mieszkańcy, a nawet jego dowódca Władysław Jan Olszewski „Sokół”, który ranny kazał się przynieść na to miejsce ze szpitala i wygłosił nad grobem uroczyste przemówienie. Odprawiono także okolicznościową mszę św.
Pierwotnie został pochowany w podwórzu kamienicy przy Brackiej 5. Do dziś znajduje się tam miejsce pamięci poświęcone jemu i jego towarzyszom broni. Jest symboliczny szaniec z pamiątkową tabliczką oraz wykonany przez jego matkę napis na ścianie domu, z informacją, że ostatecznie Antek „Rozpylacz” spoczął na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Miało to miejsce po ekshumacji w 1945 roku. Dziś ów historyczny napis został zabezpieczony szybą. Osłonięto go po konserwacji w 48. rocznicę śmierci Antka.
Antoni Szczęsny Godlewski pośmiertnie został odznaczony przez Dowódcę Połączonych Sił Zbrojnych Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari V klasy i Brązowym Krzyżem Wyzwolenia Połączonych Sił Zbrojnych. Niektórzy z historyków podają także, że był odznaczony również Krzyżem Walecznych. Jedną z ulic na warszawskiej Woli nazwano jego imieniem. Patrol „Antka Rozpylacza”, „Mikiego Bandyty” i „Niny”, został uwieczniony na obrazie Heleny Dobrowolskiej-Nadolnej, który wisi w Muzeum Warszawy. Dziś już nie sposób oddzielić prawdę od legendy o Antku. Rozpylaczu. Jest za to pamięć o powstańcu, który oddał swe życie za ojczyznę.
Krzysztof Wieczorek
krzysztof.wieczorek@wolnadroga.pl