Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Zmiany – Felieton Pawła Skuteckiego

Gdzie Rzym, a gdzie Krym? – pytały retorycznie nasze babcie, kiedy dawaliśmy się ponieść Friedmanowskiej fantazji o globalizacji. Efekt motyla był subtelnym wyjaśnieniem więzów między poszczególnymi puzzlami geopolityki. Wyjaśnieniem, przyznajmy, nie każdego przekonującym. Tym razem jednak możemy gołym okiem zobaczyć nitki łączące sytuację w Rzeczpospolitej z wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych. O ile pierwsza kadencja Donalda Trumpa mogła wydawać się raczej iluzorycznym show, to już pierwsze godziny po obecnym zaprzysiężeniu nowego prezydenta USA pokazują, że świat czekają bardzo poważne, realne zmiany. 

Od wielu lat powtarzam, że nasza europejska megalomania nie ma większych podstaw. Świat geopolityki to system konfliktów między poważnymi graczami. Cały glob jest uwikłany w rozgrywki ekstraklasy, ale co zrozumiałe zdecydowana większość bierze w tej aferze udział jedynie i aż w charakterze kibiców, niekoniecznie zawodników. Kogo można uznać za gracza? Jest ich garstka. Obojętnie jakbyśmy nie zaklinali rzeczywistości, nie ma w tym gronie Europy jako takiej, nie ma Unii Europejskiej, nie ma nawet Niemiec i Francji, choć wciąż im się wydaje, że mogą wyznaczać kierunki i dyktować reguły. W ścisłym gronie zawodników jest z pewnością Rosja, Izrael, są Chiny, Indie, jest wreszcie chwiejący się mocno, nieco już posiwiały, ale wciąż niepokonany mistrz: Stany Zjednoczone. I dzisiaj to on rozdaje karty, a być może znów zacznie rozdawać kuksańce. 

Prezydent Donald Trump zaczął swoje rządy od twardych, konkretnych decyzji dotyczących nie tylko Amerykanów, ale całego świata. Nie jest to jedynie mniej czy bardziej zgrabna figura retoryczna. Spójrzmy na tylko dwie decyzje podpisane w pierwszej kolejności przez amerykańskiego prezydenta. 

Koniec wojny na Ukrainie. Trump doskonale wie, co jest Ukraińcom i Rosjanom potrzebne do tego, by usiąść przy stole i skończyć tę wojnę. Od razu wysłał do prezydenta Rosji sygnał, że bardzo szanuje („kocha”, jak powiedział) Rosjan, ale jeśli nie będzie woli porozumienia i zakończenia wojny pokojowo, to zagłodzi ten kraj prawdziwymi sankcjami. A Ukraińcom wstrzymał jakąkolwiek pomoc wojskową, która jak się okazuje była gigantyczna. Koniec wojny ukraińsko-rosyjskiej to dla Trumpa punkt honoru, zbyt wiele mówił na ten temat w kampanii, zbyt wiele obiecywał, żeby teraz pozwolić sobie na jakiekolwiek ustępstwa i opóźnienia. A jak to wpłynie na nas? Trudno sobie wyobrazić, ale mam nadzieję, że w gabinetach rządowych intensywnie opracowuje się różne scenariusze. 

Niebawem obudzimy się w rzeczywistości, której determinantami bedą dwa fakty. Nasz najbliższy sąsiad będzie miał ogromną armię, masę broni w oficjalnych rejestrach i poza nimi, żołnierzy wyszkolonych i sfrustrowanych, bo żadna armia świata nie była w stanie płynnie przejść ze stanu otwartej wojny do „normalnego” życia. A w naszym kraju zostanie olbrzymia mniejszość narodowa, która mimo zachęt do powrotu zdecyduje się tutaj zostać, z różnych powodów: ekonomicznych, życiowych, różnych. Czy my sobie z tym jesteśmy w stanie poradzić? Jaki będziemy mieli na to pomysł? 

Druga decyzja prezydenta Trumpa to natychmiastowe wyjście USA ze Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) i zaprzestanie finansowania tej organizacji. Plus rozliczenie tych, którzy stali za organizacją ostatniej pandemii. Bo choć w Polsce tylko „oszołomy” mówią o fikcji rzekomej pandemii, to w USA w tym samym stylu wypowiadają się najważniejsi dzisiaj urzędnicy. I co my z tym zrobimy? 

Obudziliśmy się w innym świecie. Zaprzysiężenie Donalda Trumpa być może otworzyło nową epokę. Jak to wpłynie na światowe rynki logistyczne? Jak zmieni się kolej? Dowiemy się niebawem. 

Paweł Skutecki 

Kategoria: